Nie chciałem być przez nikogo karmionym ani przez Daisuke, ani przez nikogo innego, nie chciałem jeść, chciałem tylko przestać odczuwać ten okropny ból.
- Nie chce jeść - Mruknąłem, biorąc zbyt głęboki wdech, który wywoła u mnie ból malujący się na całej mojej twarzy.
- Nie ruszaj się - Poprosił, biorąc do ręki talerz z jedzeniem, zbliżając się do mnie - Nakarmię cię - Gdy to powiedział, zacisnąłem szczękę, aby nie mógł mi podać jedzenia, którego jeść nie chciałem. Daisuke chwycił mnie za twarz, ściągając moje policzki, zmuszając mnie do otworzenia ust, no i tyle by było z mojego stawiania się.
- I po co ci to było? - Zapytał, gdy wcisnął mi całe jedzenie do gardła.
Nie odpowiedziałem, to i tak nie ma najmniejszego sensu, co ja mam mu powiedzieć? Nie wiem, cokolwiek bym nie zrobił i tak nie mam siły, aby z nim walczyć, chyba naprawdę jestem teraz na jego łasce.
Zmęczony po ten drobnej walce z Daisuke patrzyłem na niego z widocznym niezadowoleniem wymalowanym ma twarzy.
- Oj nie patrz tak na mnie, gdybyś jadł normalnie, nie byłbym zmuszany do tak radykalnych posunięć - Powiedział, powodując u mnie chęć prychnięcia, nad którym może bym się zastanowił, gdyby nie to, że bolały mnie żebra.
- Nie musiałeś mnie do jedzenia zmuszać - Mruknąłem niezadowolony, nie chciałem jeść, a on powinien to uszanować, dlaczego więc mi wpycha jedzenie do gardła? Okropnie to z jego strony źle.
- Ja tylko o ciebie dbam - Stwierdził, odkładając talerz na bok, patrząc na mnie z uwagą.
Dba? No w sumie tego nie mogę mu odebrać, dba o mnie, co jest całkiem miłe, w domu na pewno bym tego nie miał, leżąc samotnie w łóżku, starałbym się przeżyć każdy następny dzień z okropnym bólem całego mojego ciała.
- Nie musisz tego robić, dobrze o tym wiesz - Przypomniałem mu, nie chcąc, aby się do czegoś zmuszał, ja sobie bym jakoś poradził jedną rękę zdrową mam, coś bym tam sobie ugotował, chyba.
- Nie muszę, ale chce, ty zająłeś się mną, gdy potrzebowałem pomocy, to teraz ci się odwdzięczam i przyznać musisz, że jest tu dużo lepiej niż w twoim domu - Gdy to powiedział, przewróciłem oczami, mimo tego delikatnie się do niego uśmiechając.
- Może odrobinkę - Przyznałem mu rację i niech już mu będzie, tu jest znacznie lepiej niż u mnie w domu, ale mu tego nie powiem, niech sobie myśli, że tylko troszeczkę mi się tu podoba.
- Oczywiście tylko odrobine - Słychać było w jego głosie, że mi nie wierzy, no nic, nie musi, on wie swoje i ja wiem swoje, ale każde z nas i tak będzie zaprzeczał temu drugiemu. - Muszę już iść, zajrzę do ciebie później, mam jeszcze parę spraw na głowie - Powiedział, wstając z krzesła, patrząc na mnie przez chwilę. - Bądź grzeczny i nie rób niczego głupiego - Poprosił, tak jakby sądził, że gdzieś pójdę.
- Postaram się nie zrobić niczego głupiego, bo przecież tylko o tym teraz mażę - Odpowiedziałem, delikatnie poruszając się na łóżku, trzymając dłoń na żebrach, aby uniknąć bólu, który tak bardzo mnie w tej chwili męczył.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz