A więc wszystko stało się jasne. Zostanę przy niej tak długo, jak będzie trzeba. No, może dopóki nie będę musiał iść do pracy, nie chciałbym się spóźnić, bo wtedy musiałbym zostać dłużej, a już i tak miałem dość tych nocek. Nie potrzebowałem dodatkowych godzin do odrobienia.
- Zostanę. A teraz proszę, zjedz coś. Nie możesz się głodzić, to bardzo niezdrowe w twoim stanie - Wyjaśniłem spokojnie, podając jej przygotowany posiłek.
Oczywiście od razu zauważyłem, że niespecjalnie ma ochotę jeść, i to również było normalne. W jej stanie wszystko było możliwe. Co prawda nie wiedziałem o tym aż tak wiele, ale i tak potrafiłem wiele wywnioskować po samym zapachu ciała. To zdecydowanie mój atut.
Moja mama pojawiła się w pokoju, tak jak obiecała. Po kilku chwilach zapukała do drzwi.
- Proszę - Zaprosiłem ją do środka, czując, jak mięśnie mojej panienki napinają się odruchowo ze stresu. - Spokojnie. Jestem przy tobie - Uspokoiłem ją, pilnując, żeby zjadła chociaż odrobinę. Lepsze to niż nic.
Moja mama była bardzo delikatna w tym, co mówiła. Spokojnie tłumaczyła mojej panience, co z czym się przysłowiowo je.
Daisuke nie zadawał żadnych pytań, wyraźnie się wstydząc. Na szczęście nie musiał nic mówić. Mama, jakby czytała mu w myślach, sama podejmowała tematy, które tak bardzo go trapiły.
Wyjaśniła dokładnie, jak powinien się zabezpieczyć, żeby krew nie pobrudziła wszystkiego wokół. Pocieszyła go i wsparła jak prawdziwa mama taka, którą zawsze mogłem się pochwalić.
- Czy chciałabyś o coś zapytać? - Zapytała cicho, cierpliwie czekając na odpowiedź.
- Nawet nie wiem, o co miałbym zapytać… - Przyznał, nerwowo bawiąc się swoimi palcami.
- To oczywiste. Nie wiesz jeszcze, jak być kobietą, ale to nic. W razie jakichkolwiek pytań możesz śmiało do mnie przyjść. Naprawdę chętnie ci odpowiem i postaram się pomóc, choć nie obiecuję, że będę w stanie rozwiać wszystkie twoje wątpliwości - Powiedziała mama z uśmiechem, robiąc wszystko, by moja piękna panienka czuła się przy niej swobodnie i nie wstydziła tego, o czym rozmawiają.
- Chciałabym o coś zapytać, tylko… Haru, musiałbyś stąd wyjść - Odezwał się cicho, spuszczając wzrok.
Szybko zrozumiałem, dlaczego muszę wyjść, i nawet o nic nie pytałem. Grzecznie pożegnałem się z obiema kobietami i zabrałem swoje rzeczy, które przydadzą mi się w pracy.
Mój czas i tak właśnie dobiegał końca, więc musiałem zbierać się do miejsca, w którym spędzałem prawie połowę swojego życia. Na szczęście zostały mi już tylko cztery dni, kończyła się moja miesięczna kara. Jak bardzo się z tego cieszyłem… Jeszcze tylko kilka męczących dni i wszystko znów będzie tak, jak być powinno.
W pracy, jak to w pracy, zdecydowanie nie mogłem narzekać na nudę. Każdego dnia szukałem, obserwowałem i analizowałem każdy krok ludzi zamieszanych w różnego rodzaju przestępstwa. Przynajmniej jednym z plusów nocnych zmian było to, że zawsze było co robić. To mnie naprawdę uszczęśliwiało, bo nie wyobrażam sobie bezczynnego siedzenia i gapienia się w zegar. Nuda w pracy to dla mnie najgorsze, co może się zdarzyć, czas wtedy płynie niepokojąco wolno, każda minuta dłuży się w nieskończoność i ma się wrażenie, że nigdy nie nadejdzie koniec zmiany.
A tutaj było odwrotnie, każda noc przynosiła nowe wyzwania, zagadki do rozwiązania i ludzi, których trzeba było prześwietlić z uwagą i precyzją. Czas mijał błyskawicznie, a ja miałem poczucie, że robię coś naprawdę ważnego i potrzebnego. I właśnie to dawało mi największą satysfakcję.
<Panienko? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz