W całkowitym milczeniu przysłuchiwałem się rozmowie mojego męża i syna, nie mając za bardzo ochoty na poruszanie tego tematu, który był właśnie przez nich omawiany. Trenować nie tylko nie mogłem, ale i nie chciałem, bądź co bądź przede wszystkim myślałem o bezpieczeństwie i zdrowiu. W końcu, gdy ja będę bezpieczny i zdrowy to i nasze dziecko również a na tym zależy nam wszystkim najbardziej.
- Wszystko dobrze? - Mój mąż nagle przerwał rozmowę z naszym synem, zwracając się do mnie, czym przyznam lekko mnie zaskoczył, w końcu nie zrobiłem niczego co mogłoby go zmartwić, siedzę grzecznie na krześle i słucham, tak jak sobie tego życzył.
- Tak, dlaczego miałoby być inaczej? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nie do końca rozumiejąc.
- Jesteś strasznie blady, nic cię nie boli? Nie czujesz zawrotów głowy? - No i się zaczęło, Sorey zaczął pytać i pytać czym nie tylko niepotrzebnie mnie męczył, ale i drażnił, a ciąża miała być taka spokojna.
- Wszystko ze mną w porządku pójdę się tylko przewietrzyć, mały spacerek w niczym mi nie zaszkodzi - Po tych słowach wstałem z krzesła, kierując się do wyjścia. - I nie, nie chcę towarzystwa - Dodałem, aby przypadkiem nie zapragnęli iść ze mną. Kocham ich nad życie, ale to nie oznacza, że muszą za mną ciągle chodzić a tym bardziej już, teraz gdy są aż tak męczący.
Mojemu mężowi ani synowi się to nie spodobało, ale mimo to pozwolili mi wyjść na spacer, który pozwolił mi na przemyślenie wielu spraw i odetchnięciu a tego brakowało mi najbardziej.
Spokoju i braku kontroli a muszę przyznać, ostatnio mam go coraz to mniej.
Zresztą nie tylko tego mam mniej, bliskości męża też bardzo mi brakuje, gdy jest to albo mnie kontroluje, czym zaczyna drażnić albo śpi wymęczony, co znów nie pozwala nam spędzić razem czasu i tu nie chodzi o czas poświęcony na rozmowach, a raczej bardziej intymnych sprawach. To, że mam w sobie nasze dziecko, nie oznacza, że nie chce się z nim kochać, a wręcz przeciwnie chcę jeszcze bardziej, tylko on tego nie widzi lub z jakiegoś powodu zobaczyć nie chce.
Jutro na pewno nie omieszkam tego sprawdzić, gdy ma wolne od pracy.
Dnia następnego jak sobie zaplanowałem, tak też uczynić chciałem, cały dzień grzecznie słuchałem męża, nawet troszeczkę z nim leżąc, by ten mógł wypocząć, nie chcąc, aby w nocy był za bardzo zmęczony, nie jestem pewien czy dałby sobie ze mną wtedy radę.
Do samego wieczora byłem bardzo grzeczny, słuchałem się, nie robiąc niczego wbrew mojemu ukochanemu a wszystko tylko po to, by nie popsuć niczego przed naszą nocą, która chciałem, aby była bardzo upojna.
Wieczorem, gdy nasz syn już poszedł spać, podszedłem do męża, kładąc mu dłonie na ramionach, delikatnie je rozmasowując, tak by rozluźnić jego mięśnie mając w tym swój cel.
- Jesteś strasznie spięty - Wyszeptałem mu do ucha, delikatnie podgryzając jego płatek, wszystko robiąc niby to od niechcenia.
Sorey westchnął cicho, powoli rozluźniając swoje mięśnie pod wpływem mojego dotyku, z czego byłem bardzo zadowolony, moje starania nie idą na marne, a oto właśnie mi chodziło.
- Co ty na to, by wziąć razem kąpiel a później.. Później się okaże - Zadziornym uśmiechem zwróciłem się do męża, składając mu kuszącą propozycję, mając nadzieje, że nie do odrzucenia. Trochę szkoda by było, co nie oznacza oczywiście, że nie może tego zrobić...
<Mężu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz