czwartek, 24 października 2019

Od Lucida cd Raffael

W tym jakże pięknym dniu, chociaż od samego rana na zewnątrz pogoda, była w opłakanym stanie. Mianowicie chodzi tu o to, iż ponuro i tak nieco pusto w zamku było. Coś nowego, nie słyszałem, by ktoś mnie zbudził, choć i tak nie sypiam ostatnio zbyt wiele, jakoś nie potrafię, a gdy zamykam oczy, słyszę, ten nieprzyjemny dźwięk oraz czuje na sobie jakieś przeszywające spojrzenie, a w tym także ręce, które mnie duszą. Twarzy, niestety nie widzę, nawet w swoich wizjach, ani nigdzie. Nawet gdy rysuje, to i tak twarz nie wychodzi, pozostaje puste pole, które ma wypełnić twarz mordercy? Jeśli tak można określić takową postać. Jeśli oczywiście to jest postać, chyba że to zupełnie coś innego.
Siedziałem w bibliotece i czytałem książkę, cisza i spokój nieco mnie zaczęła nieco straszyć, tak jakby nikogo nie było tutaj żywego, a nawet martwego. Tak jakby wszyscy gdzieś poszli, a mnie zostawili tutaj na pastwę losu, który mimo długości kurczy się powoli. Upuściłem książkę, kiedy usłyszałem, znajomy mi język, a dokładniej ludzie, nazywają go umarły. Dla mnie brzmi zwyczajnie, ale to pewnie tylko dla mnie. Upuściłem książkę z prostego powodu, nie na co dzień umiera sok, a jego dusza chce być pochłonięta przez nekromantę. Muszę się śpieszyć, jeśli chce ją zdobyć, przed innymi. Choć słyszałem ostrzeżeni, bym uważał. Pułapka, ciekawe, prędzej na miejscu się o tym przekonam.
Wróciłem do swojej komnaty, by zabrać kilka potrzebnych rzeczy, jakaś księga zaklęć, tę, która jest groźniejsza od innych, do tego kilka fiolek z płynami, oraz musiałem także na chwileczkę zejść do katakumb, by zabrać stamtąd moje niezawodne zastępy zjaw, gdyby to rzeczywiście, była pułapka i w razie czego bym musiał, uciekać to one mi pomogą się przenieść. Nawet jeśli to niedaleko to i tak to lepsze niż wpaść w pułapkę i natknąć się, na jakich łowców głów, czy innych kanibali. Tak dokładnie już kilka razy przez to przeszedłem, więc wole się ubezpieczyć na wszelki wypadek tylko.
Zabrałem ze sobą także małą towarzyszkę, czyli pluszową lalkę, w której znajduje się dusza czarownicy, mającej ponad tysiąc lat, albo i nawet więcej.
Dobra skoro już wziąłem wszytko i zabrałem towarzyszy to czas ruszać, nie musiałem nikogo informować o tym, nawet z katakumb nie wracałem do zamku, jedynie ruszyłem dalej, by znaleźć się jak najbliżej Smoczej Doliny. Tam są najwspanialsze dusze oraz esencja życia wraz z niezwykłą brakom aktywności ludzi, co jest bardzo dobre. Mało kto lubi się tu zapuszczać, jednak ja nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio się zdarzyło, iż przyszedłem w odwiedziny do tych pięknych i majestatycznych stworzeń, jakimi są smoki, bo takowymi są. Ich dusze są niezwykłe potężne i niebezpieczne, jeśli się szybko ich nie zabierze, albo inaczej, nie wypełni się ich ostatnich woli. Wówczas, pojawia się ciemna energia, a dusza zaczyna ewoluować do monstrualnych zjawisk, jak i rozmiarów, wówczas istnieją dwa sposoby, by je zatrzymać. Jednakże to innym razem się wytłumaczy, gdy zajdzie taka potrzeba, ale oby niezaszłą. Oby nie zaszła, robi się wtedy paskudnie, nikomu tego nie życzę.
Dotarcie do smoczej doliny oraz omijanie pustych gniazd, było łatwe, jednak te pustki też były dziwne, jakby to było oczywiste, że to jest głupia pułapka, jednak wole się przekonać na własnym przykładzie, niż później żałować, że nie spróbowałem. Skoro i tak jest mi dane umrzeć, to zrobię to spektakularnie oraz na bogato i upiornie. Znalazłem jaskinie, a szept moich towarzyszy zaczął się roznosić echem po całym wnętrzu. Znalazłem gniazdo, a moi towarzysze zamilkli na chwilę, jakby zamarli, choć nie wiem, czy to możliwe w ich przypadku, jednak niczego nie można być pewnym w tak obskurnym, choć litościwie przyzwoitym leżu smoka, który już od paru dni jest martwy. Chociaż gdy ponownie zaczęły szeptać, a po chwili poczułem jak coś, mnie odciąga, zmarszczyłem brwi, chcąc się dokładniej przyjrzeć temu, co jest pośrodku. Spóźniłem się i to naprawdę jest tragedia. Mogłem poprosić zjawy o pomoc, ale nie wyszło, by to zbyt dobrze/ Poza tym myślałem, że mam jeszcze czas, jednak nie mam go.
Czarna kula, ciemna energia, już położyła na nim swe łapy, do tego otaczały ją pożółkłe kości, co bardzo źle wróży. Moi towarzysze zniknęli, bo wyczuły obcą obecność. Teraz mogłem dokładniej przyjrzeć się temu obiektu, ta mula poruszała się, ale także oddychała, wraz z tym słyszałem bicie serca, ciche, ledwo słyszalne, ale biło.
Spojrzałem za siebie, słysząc, iż ktoś tu jest. Ujrzałem chłopaka, białe włosy, jego postura oraz wzrok wskazywał na to, iż jest albinosem, ale nie takim zwyczajnym. Chwilę mu się przyglądałem, jednak ostatecznie ponownie moje spojrzenie zawitało na żyjący obiekt.
Chciałem mu odpowiedzieć, nawet zbliżyłem dłoń do tej żyjącej kuli, on najwyraźniej zrobił to samo, bo pojawił się silny rozbłysk, ale na czas udało mi się skryć w cieniu, by nie oślepnąć, bądź by moi towarzysze nie zniknęli.
Zaczęły rozmawiać między sobą, ja jednak jedynie słuchałem i próbowałem namierzyć tamtejszą kulę, gdy rozbłysk znikł jak się później, okazało wraz z nią. Chociaż czułem ją, że znajduje się niedaleko. Chciałem sprawdzić nicie, bo wcześniej zahaczyłem o kilka i zabrałem je odruchowo, teraz chciałem przejrzeć, może coś bym odkrył. Chociaż gdy chciałem już przejrzeć te nici, zabrane wcześniej, na moich palcach, odkryłem czerwone nitki, albo i wstęgę, powędrowałem oczami, na drugi koniec tegoż dziwnego zjawiska. Tam znajdował się chłopak. Ponownie powędrowałem spojrzeniem na swoje palce, a potem na nowo po nitce na jego palce.
Chłopak jednakże jeszcze leżał na plecach, nie chciałem mu przeszkadzać, więc powędrowałem do spalonego gniazda, chciałem poszukać jakichś wskazówek, nawet puściłem moją szmacianą towarzyszkę, by ona może coś znalazła, tam, gdzie nie sięgam i nie widzę. Ona będąc taka mała, może jej się uda.
Poczułem pociągnięcie, spojrzałem na niego i na to, co robi, zaciekawiony tym. Przyglądałem się, jak je wyrywa, a na ich miejsce pojawiają się dwie nowe, a potem kolejne i kolejne. Chciałem, by przerwał to, ale w końcu to zrobił. Wstałem i wyszedłem z gniazda, zostawiając tam towarzyszkę, oraz jedna z zjaw. Może coś wywącha. Sam po chwili zwróciłem uwagę na te dziwne nitki, to musi być to, o czym czytałem, że jeśli się dotknie tej kuli, to ona daje coś, co połączy dwie osoby, na czas nieokreślony, bo tak szczerze, nikt nie wie jak długo, a ci, co przez to przeszli zniknęli, nie ma po nich nic.
Czułem na sobie jego spojrzenie, przechyliłem głowę na bok, a po chwili usiadłem na skale, która przypominała siedzisko. Bawiłem się tymi niciami palcami z drugiej dłoni i wodziłem, spojrzeniem gdzie się dało. Słyszałem w myśli, na jakie pytania mam odpowiedzieć, westchnąłem cicho, bo trochę ich miał, ów osobnik.
- Kim jestem? Dobre pytanie, jestem człowiekiem, albo raczej z wyglądu nim jestem. - odpowiedziałem, odliczając sobie jeden palec, by się nie zgubić.
- Co to za sznurki? Świetne pytanie. Nie wiem, czy słyszałeś, ale była kiedyś pewna legenda, historia, bądź plotka, która opowiadała o istotach, które wchłaniają bezbronne dusze, by się wzmocnić i odrodzić jako człowiek z ponad przeciętnymi umiejętnościami. Jeśli dwie osoby dotkną takowej kuli, czyli tej, której zniknęła, wówczas ich życia zostają splecione nicią. - wyjaśniłem na tyle, by zrozumiał, choć nie wiem, czy tak rzeczywiście będzie, cóż trudno się mówi. Czyli teraz już dwa pytania są odhaczone.
- Co się stało? To ci zagwozdka, bo sam do końca nie wiem. Śmieszne. - powiedziałem i się zaśmiałem, próbując, znaleźć odpowiedz, ale nie miałem, jej co było zdecydowanie dziwne. Czyli czwarte pytanie za mną, chyba.
- Co to za kula? Ta kula to dusza smoka, która tutaj żyła, ale zmarł, jednakże, gdy się za długo czeka, by zabrać jego dusze i się nią zająć tym samym wypełnić jego ostatnią wolę, przemieniają się, ewoluuję i powstaje kula i nowe życie w niej. Zapewne nie słyszałeś, ale gdybyś się wsłuchał, zanim ona zniknęła to może byś, dostrzegł to, iż wnętrze owego jaja teraz już znajduje się coś, co żyło. - powiedziałem, odhaczając kolejny punkt, ale zarazem też próbowałem się zastanowić czy rzeczywiście dobrze ubrałem to w słowa.
- Co tu robię? Przyszedłem zobaczyć cóż to za zjawisko, z ciekawości, jakby inaczej. - To też spytał, nie ma mowy, bym powiedział szczerze, wtedy bym też musiał powiedzieć, kim tak naprawdę jestem, a raczej jakoś nie widzi mi się, by to rozpowiadać, nie znam go i nie wiem kim bądź czym jest.
- Dlaczego nie można pozbyć się nitek? Jak wcześniej już wspomniałem. Są one zjawiskiem gdzie poprzez dotyk kuli dwie osoby, się połączają ową nitką, jeśli chcesz, by zniknęła to, musisz pomóc znaleźć mi tę kulę i ją ocalić, inaczej do końca swego życia, będziesz musiał się ze mną użerać. O, zanim przejdę dalej, powiem jeszcze to, by one zniknęły, oraz by spełnić ten warunek musisz całkowicie ufać swojemu partnerowi, w tym przypadku mnie i musimy o wszystkim nawzajem wiedzieć, ale spoko poszukam jakiegoś rozwiązania i może nie będziemy musieli się poznawać. - powiedziałem to nieco chłodno. Znaczy w sumie, zaciekawił mnie osobnik, ale nie chce mu o sobie opowiadać, to nikomu nie przyniesie nic dobrego, a wręcz same przykrości. Chwilę się zastanowiłem i spojrzałem na palce, na wszystkie pytania odpowiedziałem, a już myślałem, że jest ich więcej. Czyli teraz moja kolej na zadawanie pytań.
- Moje imię to Lucid, teraz ty się przedstaw. Teraz ty odpowiesz mi na kilka pytań:
1. Kim bądź czym jesteś?
2. Co tu robisz?
3. Jak się tu znalazłeś?
4. Czemu dotknąłeś kuli?
5. Te małe dziwne ptaszki to twoi towarzysze?
- To byłoby na tyle pytań, teraz ja pomilczę i powganiam się w ciebie albinosku. - powiedziałem i oparłem na kolanie łokieć, gdy siedziałem po turecku na tej skale i spojrzałem na niego zaciekawiony, co ma mi dopowiedzenia.

Raffael?

1562 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz