Zaskoczony zamarłem na kilka chwil, nie do końca wiedząc co mam zrobić, pozwolić mu na dalsze kroki czy może jednak zatrzymać go, nim dojdzie do czegoś więcej. Co robić, co robić.. Chyba jeszcze nigdy nie miałem aż takiego dylematu, z jednej strony nie chcę jeszcze dłużej kazać czekać mężowi, bo po pierwsze znam jego potrzeby, a po drugie wiem, jak bardzo pragnie dziecka, ale czy ja sam jestem już na to gotowy? To wciąż bardzo stresujące i do tego krępujące nie na co dzień mam kobiece kształty.
- Sorey - Cicho wyszeptałem imię męża, patrząc na nasze odbicie w lustrze, mocno w dłoni ściskając szczotkę wraz z długimi kosmykami moich włosów.
- Mikleo - Zrobił to samo, unosząc wzrok, aby spojrzeć w lustro, widząc tym samym nasze odbicia.
Milczałem, patrząc w jego oczy, czując przechodzące mnie przyjemne dreszcze, gdy dotykał mojego ciała pod koszulką.
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł - Wyznałem, mimo wszystko wciąż się nie poruszając, odczuwając paraliż całego ciała, samemu nie do końca wiedząc, czego chcę.
- Pomogę ci rozwiać twoje wątpliwości - Zapewnił, odwracając mnie w swoją stronę. - Nie daj się prosić, oboje tego chcemy i potrzebujemy - Trochę niepewny kiwnąłem delikatnie głową, poddając się woli męża, przez cały czas będąc spiętym, ciężko mi było rozluźnić się, gdy Sorey patrzył na moje nagie ciało, które tak naprawdę moje nie było, to znaczy było, ale bardziej kobiece.
Sorey naprawdę się starał, był delikatny, spokojny i łagodny a tego było mi trzeba by wreszcie się rozluźnić, ciesząc seksem z mężem, który teraz był zupełnie inny seks nie mąż. Pierwszy moment, gdy we mnie wszedł, poczułem ból, nie było to za przyjemne uczucie, moje oczy zacisnęły się, a paznokcie wbiły mocniej na ramionach męża, który dał mi trochę czasu, bym przyzwyczaił się do nowego uczucia, nim mój mózg zapomniał o bólu, poddając się całkowicie ukochanej osobie i przyjemności, jaką razem odczuwaliśmy.
Zmęczony po stosunku porządnie nakryłem swoje ciało, by zakryć wszystkie kobiece akcenty wciąż się ich wstydząca, już dawno nie byłem tak zawstydzony i zażenowany przed, w trakcie i po stosunku z mężem.
On natomiast nie widział w tym najmniejszego problemu, chętnie przytulał się do mnie, cały czas powtarzając, że nie ma się czego wstydzić, choć to nie on, przeszedł zmianę fizyczną ciała, z mężczyzny na kobitę i na co ja się godziłem.
- Ciekawe jak długo nam to zajmie - Pełen entuzjazmu położył dłoń na moim brzuchu, a bardziej na pościeli uśmiechając się od ucha do ucha.
Cicho wzdychając, patrzyłem na twarz Soreya, kładąc swoją dłoń na jego dłoni.
- Kto wie, może kilka miesięcy, może tylko wystarczy nam kilka razy, przekonamy się - Wyznałem, nie nastawiając się jakoś od razu na sukces, to nie obieranie ziemniaków by trwało kilka chwil czasem czeka się na to latami, dlatego nie mogę, a raczej nie możemy, od razu nastawiać się na, to kiedy i za którym razem nam się uda. Spokojnie przynajmniej ja nie odczuwam aż takiej presji, jesteśmy jeszcze młodzi, możemy poczekać.
- W takim razie powinniśmy więcej razy próbować - Był taki pewny i gotowy do działa, że pewnie, gdybym go nie przystopował, zrobiłby to nawet kilka razy.
- Oj nie, teraz nie są ważniejsze rzeczy, takie jak obiad bez niego nie będziesz miał energii na resztę dni - Zastopowałem go, wstając z łóżka, aby założyć swoje ubrania na ciało, zakrywając wszystko to, co nie powinno być widoczne.
- No niech będzie - Westchnął niepocieszony. - A chociaż dobrze ci było?- Dopytał, również wstając z łóżka.
- Mi z tobą jest zawsze dobrze - Uśmiechając się zadziornie, podchodząc do niego, by złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, nie spodziewając się, że nawet to wywoła u mnie przyjemne dreszcze rozkoszy chcące jeszcze więcej bliskości męża, ja tak miałem cały czas czy teraz mi się to stało? Nie rozumiem troszeczkę mojego ciała.
- Chodźmy, musimy mieć siłę, bez niej może być ciężko powiększać rodzinę - Mówiłem pół żartem pół serio, w końcu siła była nam potrzebna tak samo, jak i chęci a z nimi w najbliższym czasie możemy się dowiedzieć, że już w niedalekiej przyszłości na świecie pojawi się nasze dziecko, oczywiście wszystko powoli nie nastawiać się, by później się nie zawieść.
- Sorey - Cicho wyszeptałem imię męża, patrząc na nasze odbicie w lustrze, mocno w dłoni ściskając szczotkę wraz z długimi kosmykami moich włosów.
- Mikleo - Zrobił to samo, unosząc wzrok, aby spojrzeć w lustro, widząc tym samym nasze odbicia.
Milczałem, patrząc w jego oczy, czując przechodzące mnie przyjemne dreszcze, gdy dotykał mojego ciała pod koszulką.
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł - Wyznałem, mimo wszystko wciąż się nie poruszając, odczuwając paraliż całego ciała, samemu nie do końca wiedząc, czego chcę.
- Pomogę ci rozwiać twoje wątpliwości - Zapewnił, odwracając mnie w swoją stronę. - Nie daj się prosić, oboje tego chcemy i potrzebujemy - Trochę niepewny kiwnąłem delikatnie głową, poddając się woli męża, przez cały czas będąc spiętym, ciężko mi było rozluźnić się, gdy Sorey patrzył na moje nagie ciało, które tak naprawdę moje nie było, to znaczy było, ale bardziej kobiece.
Sorey naprawdę się starał, był delikatny, spokojny i łagodny a tego było mi trzeba by wreszcie się rozluźnić, ciesząc seksem z mężem, który teraz był zupełnie inny seks nie mąż. Pierwszy moment, gdy we mnie wszedł, poczułem ból, nie było to za przyjemne uczucie, moje oczy zacisnęły się, a paznokcie wbiły mocniej na ramionach męża, który dał mi trochę czasu, bym przyzwyczaił się do nowego uczucia, nim mój mózg zapomniał o bólu, poddając się całkowicie ukochanej osobie i przyjemności, jaką razem odczuwaliśmy.
Zmęczony po stosunku porządnie nakryłem swoje ciało, by zakryć wszystkie kobiece akcenty wciąż się ich wstydząca, już dawno nie byłem tak zawstydzony i zażenowany przed, w trakcie i po stosunku z mężem.
On natomiast nie widział w tym najmniejszego problemu, chętnie przytulał się do mnie, cały czas powtarzając, że nie ma się czego wstydzić, choć to nie on, przeszedł zmianę fizyczną ciała, z mężczyzny na kobitę i na co ja się godziłem.
- Ciekawe jak długo nam to zajmie - Pełen entuzjazmu położył dłoń na moim brzuchu, a bardziej na pościeli uśmiechając się od ucha do ucha.
Cicho wzdychając, patrzyłem na twarz Soreya, kładąc swoją dłoń na jego dłoni.
- Kto wie, może kilka miesięcy, może tylko wystarczy nam kilka razy, przekonamy się - Wyznałem, nie nastawiając się jakoś od razu na sukces, to nie obieranie ziemniaków by trwało kilka chwil czasem czeka się na to latami, dlatego nie mogę, a raczej nie możemy, od razu nastawiać się na, to kiedy i za którym razem nam się uda. Spokojnie przynajmniej ja nie odczuwam aż takiej presji, jesteśmy jeszcze młodzi, możemy poczekać.
- W takim razie powinniśmy więcej razy próbować - Był taki pewny i gotowy do działa, że pewnie, gdybym go nie przystopował, zrobiłby to nawet kilka razy.
- Oj nie, teraz nie są ważniejsze rzeczy, takie jak obiad bez niego nie będziesz miał energii na resztę dni - Zastopowałem go, wstając z łóżka, aby założyć swoje ubrania na ciało, zakrywając wszystko to, co nie powinno być widoczne.
- No niech będzie - Westchnął niepocieszony. - A chociaż dobrze ci było?- Dopytał, również wstając z łóżka.
- Mi z tobą jest zawsze dobrze - Uśmiechając się zadziornie, podchodząc do niego, by złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, nie spodziewając się, że nawet to wywoła u mnie przyjemne dreszcze rozkoszy chcące jeszcze więcej bliskości męża, ja tak miałem cały czas czy teraz mi się to stało? Nie rozumiem troszeczkę mojego ciała.
- Chodźmy, musimy mieć siłę, bez niej może być ciężko powiększać rodzinę - Mówiłem pół żartem pół serio, w końcu siła była nam potrzebna tak samo, jak i chęci a z nimi w najbliższym czasie możemy się dowiedzieć, że już w niedalekiej przyszłości na świecie pojawi się nasze dziecko, oczywiście wszystko powoli nie nastawiać się, by później się nie zawieść.
<Mężu najukochańszy? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz