poniedziałek, 3 stycznia 2022

Od Soreya CD Mikleo

Przyznam, byłem zaskoczony jego zmianą. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy o naszych przygotowywaniach były święta, a później już nie naciskałem. Uznałem, że jeżeli Mikleo będzie chciał, to w końcu to zrobił i najwidoczniej to był właśnie ten dzień. Przyznam, że kompletnie się tego nie spodziewałem...  uśmiechnąłem się do niego w odpowiedzi, po czym do niego podszedłem i przytuliłem się do niego od tyłu. 
- Nie przejmuj się, skarbie. Weź sobie tyle czasu, ile tylko chcesz – wymruczałem mu do ucha, po czym pocałowałem jego płatek. – Idziemy do łóżka? Późno już. 
Mikleo pokiwał głową i po chwili oboje leżeliśmy w łóżku. Jak zwykle od razu wtuliłem się w jego ciało i od razu poczułem, jak zdenerwowany zastyga w bezruchu. Naprawdę się czuje tak źle w swoim nowym ciele...? Czemu ja się w ogóle dziwię? To jest dla niego naprawdę wielka zmiana, choć na pierwszy rzut oka niezauważalna, przynajmniej dla mnie. Gdybym wtedy nie wszedł, jak Miki przyglądał się swojemu nagiemu ciału w lustrze, pewnie jeszcze przez jakiś czas nie zauważył, że cos się w nim zmieniło; najbardziej kobiecy atut u niego był niewielki i kiedy miał na siebie koszulę, nic nie było widać. I jak teraz się do niego przytulam mam wrażenie, że jest nieco drobniejszy, a jego biodra – tutaj przesunąłem ostrożnie swoje dłonie w dół – były nieco bardziej szersze...
- Sorey – odezwał się Mikleo, kiedy tylko wyczuł moje dłonie na swoich biodrach. – Mówiłem ci, że jeszcze nie teraz.
- Ale ja tylko chcę się do ciebie wygodnie przytulić. Chyba, że mój dotyk teraz też ci przeszkadza, to wtedy powiedz – odpowiedziałem, troszkę zmartwiony jego nagłą reakcją. 
Zazwyczaj musiałem się do niego przytulić, by móc zasnąć snem spokojnym. Czułem się lepiej, czując jego ciało przy swoim ciele, miałem w końcu tę pewność, że jest tu przy mnie i nic mu nie grozi... ale jeżeli w tym momencie czuje się niekomfortowo, to jakoś to przeboleję. Będzie mi musiała dzisiaj wystarczyć jedynie świadomość, że Mikleo jest obok. Zaśnięcie zajmie mi zdecydowanie więcej czasu, ale w końcu zasnę. 
- Chyba tak będzie najlepiej – poprosił, na co cicho westchnąłem i posłusznie zdjąłem swoje ręce z jego ciała. 
- Jakby coś się działo, daj mi znać – poprosiłem i pocałowałem go w policzek, a następnie odwróciłem się do niego plecami i spróbowałem wygodnie się ułożyć, by później za bardzo się nie kręcić. 
Tak jak podejrzewałem, przez długi czas nie mogłem zasnąć. Wsłuchiwałem się w spokojny oddech Mikleo i ciche trzaskanie ognia w kominku, próbując się wyciszyć i zdusić w sobie tę chęć przytulenia do siebie Mikleo. Rany, jak ja kiedyś spałem, kiedy nie miałem go przy sobie...? Chyba byłem już do niego za bardzo przywiązany. To raczej nie wróży o mnie dobrze...
W pewnym momencie poczułem, jak Mikleo kładzie jedną ze swoich dłoni na moim brzuchu, co lekko mnie zaskoczyło. Czy on przed chwilą nie mówił mi, że lepiej będzie ograniczyć dotyk...? No dobrze, może nie przed chwilą, a jakieś dwie godziny temu, ale mówił. 
- Mikleo? – wyszeptałem, nie będąc pewien, co tak właściwie się dzieje. Po kilku sekundach, po których nie otrzymałem odpowiedzi zdałem sobie sprawę, że najprawdopodobniej zrobił to przez sen. To... było urocze. Więc jednak też podświadomie potrzebuje mojej bliskości i to bardziej, niż jest w stanie przyznać. 
W znacznie lepszym humorze uśmiechnąłem się pod nosem, położyłem swoją dłoń na tę jego i przymknąłem oczy. 
Ten zwyczajny gest sprawił, że zasnąłem w kilka minut. 

***

Widziałem, jak przez następne dni Mikleo chodził skrępowany. Dopiero w świetle dnia dostrzegałem coraz to więcej zmian w jego wyglądzie, chociaż i one nie były jakoś specjalnie duże. Nie licząc tych najbardziej oczywistych zmian, jego rysy były łagodniejsze, głos też taki bardziej miękki, i też jego figura wyglądała jakoś tak bardziej kobieco... i nawet pomimo tych drobnych zmian, według mnie, nadal jest przepiękny. Może i zawsze nieco różniłem się od innych ludzi, interesowałem się tylko i wyłącznie chłopakami, a nie płcią przeciwną, ale ponieważ że wiedziałem, że jest to mój Miki, w niczym mi to nie przeszkadzało. 
Martwiła mnie tylko jedna rzecz. 
Minęło wiele dni, a my nadal się nie kochaliśmy. Zaczynałem być już troszkę zniecierpliwiony, w końcu im szybciej zaczniemy, tym lepiej. Naprawdę nie mogłem się doczekać, aż będę miał w rękach swoje własne, malutkie dziecko, to po pierwsze. A po drugie... minęło przecież trochę czasu, a ja też mam swoje potrzeby. A teraz w końcu moglibyśmy połączyć przyjemne z pożytecznym, więc czemu by tego nie połączyć?
Dlatego też postanowiłem dzisiaj odrobinkę zachęcić go do działania. Kiedy Mikleo stał przez lustrem i rozczesywał swoje cudownie włosy, podszedłem do niego i przytuliłem się do jego pleców, odrobinkę mu przeszkadzając w tej czynności. Następnie zacząłem całować jego szyję oraz ostrożnie wsunąłem dłonie pod koszulę, którą na sobie miał. 

<Owieczko? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz