Zadziorny uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy usłyszałem jego słowa, to fakt założyłem się z nim, o to, kto wygra, jednakże nie sądziłem, że sam zechce mi się poddać, miałem ochotę na drobne podchody, ale i bez tego może być bardzo przyjemnie, na pewno nie odpuszczę sobie takiej przyjemności z resztą, jeśli moja Karocia sama tak pięknie mnie zachęca, nie mogę jej odmówić, jakim byłbym mężczyzną, gdybym to uczynił. Zadowolony z zachowania mojego narzeczonego, jak i wygranego zakładu położyłem dłonie na jego biodrach, ukochanego łącząc nasze usta w słodkim i namiętnym pocałunku.
- To mi się podoba.. Naprawdę mi się podoba - Wyznałem, przewracając go na plecy, głaszcząc delikatnie jego uda z szerokim uśmiechem. - Kocham cię - Dodałem, cicho szepcząc do jego ucha, podgryzając tym samym jego płatek uszny.
- I ja ciebie również bardzo kocham - Zapewnił mnie tak, gdybym przypadkiem nie wiedział, bo przecież zdarza mi się zapomnieć, akurat nie o tym, ale i tak lubię, gdy mi to powtarza, a im częściej to robi tym dla mnie lepiej.
Nie ukrywając radości, zacząłem delikatnie całować ciało chłopaka od policzków do pępka, wszystko robiąc bardzo powoli, dając mu tyle przyjemności ile tylko mu potrzeba, aby on miał z tego jak największą przyjemność, na chwilę zapominając o sobie. W końcu przede wszystkim najpierw musiałem zająć się nim a później sobą.
Seks z moją Karocią to za każdym razem nowa przygoda, nie wiem, jak to się dzieje, ale każdy nasz następny stosunek jest lepszy i bardziej intensywny tak jakbyśmy się dopiero poznawali i to chyba lubię najbardziej w naszym stosunku, nigdy mi się on nie nudzi.
Zmęczeni po pełnym doznań stosunku leżeliśmy w łóżku, nabierając siły na dalsze przyjemności w końcu, w jaki inny sposób mógłbym wykorzystać moją Karocię? On zrobiłby dla mnie wszystko bez gadania, ja oczywiście uczyniłbym to samo bez względu na to, jakie koszta musiałbym z tego powodu ponieść, jego szczęście jest dla mnie najważniejsze.
Chyba właśnie dlatego tak bardzo boję się o to, co stanie się jutro, gdy wrócimy, niby powiedziałem, że go nie wydam i nie powiem nic królowi, jednakże jeśli ten się dowie, że go okłamałem, może srogo się na mnie zemścić lub – co gorsza – na moich bliskich a tego bym nie zniósł. Mnie niech kara, ale oni, oni nic mu nie zrobili.
- O czym myślisz? - Karocia chyba zauważył moje zamyślenie, musząc mi się dość chwile przyglądać, w innym wypadku na pewno by o to nie zapytał, a może by zapytał sam, już w sumie nie wiem zresztą nieważne.
- O niczym takim tylko o jutrzejszej rozmowie z królem - Wyznałem, nie mając serca go oszukiwać, bo i po co bym miał, to nie miało sensu i tak by nic nie zmieniło.
- Boisz się? - Na to pytanie zamrugałem zaskoczony oczami, nie dowierzając w to, co słyszę, ja się boję? Ja? Nigdy w życiu się nikogo nie bałem co innego o kogoś, ale nigdy nikogo i nigdy o siebie.
- Ja się niczego nie boję - Burknąłem, urażony tym pytaniem, skąd mu się to w ogóle wzięło.
- Niczego?
- Niczego, Strach nie jest dla mnie, smoki go nie czują, dlatego są takie odważne - Zacząłem dumnie.
- Ach więc dlatego lubią się tak narażać - Karocia wbiła mi taką drobną szpileczkę, aby zabolało lub lekko połaskotało mnie, dając mi pewne sygnały.
- Nie narażam się, no może czasem, ale taka moja natura i takiego właśnie mnie pokochałeś - Wyznałem, całując jego usta, nie mogąc nacieszyć się jego bliskością, mam go cały czas przy sobie, a i tak ciągle mi go brak, to dopiero niesamowite..
<Karotko? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz