niedziela, 9 stycznia 2022

Od Mikleo CD Soreya

Od kilku dni czułem się jakoś dziwnie jak nie ja, wiele zapachów zaczęło mi przeszkadzać, gdy na co dzień nie zwracałem na nie najmniejszej uwagi, do tego to dziwne wiercenie w brzuchu niby było mi niedobrze, ale nic umiałem nic z tym zrobić, to dla tego postanowiłem iść do pani jeziora, by ta sprawdziła co się ze mną dzieje, może nam się udało a może.. Cóż organizm płata mi figle i tak też może być.
Lekko zestresowany znalazłem się w zamku, gdzie od razy powędrowałem do Lailah która cóż nie była zaskoczona, moim widokiem od początku musiała podejrzewać, że prędzej czy później do niej przyjdę z taką, a nie inną sprawą.
- Od dawna się staracie? - Spytała, gdy tylko położyłem się na łóżku, odkrywając swój brzuch.
- Prawie dwa miesiące - Wyznałem, mimo wszystko czując się jakoś dziwnie z tym, co mówię. Całe życie byłem chłopakiem, w tamtym życiu czy też w tym a teraz... teraz moje ciało jest kobiece i, mimo że to już trochę trwa, wciąż nie potrafię się do tego przyzwyczaić.
- Rozumiem, przy takim okresie jest duże prawdopodobieństwo, że jednak się udało- Gdy to mówiła, dotknęła mojego brzucha, milcząc kilka bardzo długich sekund, a może nawet minut nie wiem, czas tak bardzo mi się dłużył. Sam już nie wiedziałem co, to oznacza, może się nie udało i dla tego trwa to tak długo, a może się udało, ale jest coś nie tak z dzieckiem.. Nie, nie chwileczkę to malutka fasolka co mogłoby być z nią nie tak?.
- Lailah? - Zniecierpliwiony wypowiedziałem imię kobiety, zaczynając się już martwić, jej milczenie w niczym mi nie pomagało, a jedynie bardziej mnie stresowało.
- Tak? Ach tak, z tego, co wyczuwamy, za kilka miesięcy zostaniecie rodzicami. Gratuluję - Kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło, zdejmując dłonie z mojego ciała, pozwalając mi tym samym podnieść się do siadu.
- Ale jak to? - Zaskoczony nie potrafiłem powiedzieć nic więcej, niby wiedziałem, że tak się to skończy, ale, że tak szybko? Myślałem raczej, że potrwa to z pół roku, a nie z dwa miesiące to mnie dopiero zaskoczyło.
- Nie cieszysz się? - Na to pytanie skierowałem swój wzrok, na twarz pani jeziora dopiero po chwili odpowiadając.
- Nie, to znaczy tak, cieszę się i to bardzo w końcu oboje pragnęliśmy tego dziecka, jednak nie spodziewałem się, że to wszystko potoczy się tak szybko - Wyjaśniłem, by pani jeziora nie pomyślała, że przypadkiem zostałem do czegoś zmuszony, ja naprawdę chciałem i nadal chce tego dziecka, jestem po prostu w szoku i to raczej nic złego ani dziwnego.
- To naturalne - Zapewniłem, tłumacząc mi jeszcze, jak powinienem teraz się prowadzić i czego nie powinienem robić, by dziecko było zdrowe.
Uwagi pani jeziora bardzo wziąłem sobie do serca, postanawiając ich przestrzegać, od teraz będę odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za małą fasolkę będącą we mnie.
Po powrocie do domu od razu zastałem mojego męża siedzącego w kuchni z kawą, tego można było się po nim spodziewać, nie będzie spał, jeśli ja nie śpię, a szczerze powiedziawszy, położyłbym się jeszcze na chwilę do łóżka, wtulając w ciało męża, jest wcześnie, a ja z powodów oczywistych byłem jeszcze zmęczony.
- I jak? - Zapytał, podchodząc do mnie z kawą, przez którą od razu zakryłem dłonią usta i nos. - Miki? Coś nie tak? Śmierdzę? - Dopytał, zaskoczony sprawdzając zapach swoich ubrań.
- Nie, to nie Ty, to ta kawa - Gdy to powiedziałem, od razu musiałem pobiec do łazienki, by zwymiotować, zapach był tak intensywny, że już nie mogłem tego dłużej wytrzymać.
- Lepiej? - Sorey, który zjawił się w łazience, podtrzymując moje włosy, zmartwił się moim stanem, chcąc zapewne wiedzieć, co mi się dzieje.
- Tak, dziękuję - Wstając z kolan, musiałem spłukać wodę, przemyć twarz i doprowadzić się do porządku. - Przez kilka następnych miesięcy to będzie już moją codziennością - Powiedziałem to chcąc, aby sam się domyślił, o co chodzi, jest mądrym człowiekiem, chociaż czasem zachowuję się jak głupek, mimo to wierzę, że zrozumiał i szybko połączy fakty dotyczące naszej małej fasolki rosnącej we mnie.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz