poniedziałek, 3 stycznia 2022

Od Shōyō CD Taiki

 Pokiwałem głową na jego słowa, całkowicie mu ufając. Jeżeli on stwierdził, że tak będzie najlepiej, to mnie nie pozostało nic innego, jak tylko się uśmiechnąć i mieć nadzieję, że ten mężczyzna nie będzie już go więcej niepokoił. I że także zrezygnuje z tego zamachu, który może wywołać niemałe zamieszanie. Jeżeli wygnaniec zabiłby króla, ludzie już całkowicie by nas znienawidzili i dopiero wtedy zaczęłaby się na nas prawdziwa nagonka... 
- Oby tylko nikomu nie stała się krzywda – powiedziałem cicho, kładąc na dłoń na jego policzku. 
- O to nie musisz się martwić, tobie nie stanie się krzywda – powiedział, wtulając się w moje ciało. 
- Nie martwię się o siebie. A o ciebie, i o króla, i tego o tamtego faceta... Ale najbardziej o ciebie – zacząłem wymieniać, na co Taiki roześmiał się, czego już kompletnie nie rozumiałem. Co w mojej wypowiedzi było takiego śmiesznego...?
- Oczywiście, że tak. Jak zwykle myślisz o wszystkich, tylko nie o sobie – wyjaśnił, poprawiając moje włosy. 
- Po co mam myśleć o sobie, skoro to ciebie kocham? No i w końcu ty nie wydajesz się martwić o siebie, więc ja muszę martwić się o ciebie – odpowiedziałem, pusząc niezadowolony policzki. Nadal nie rozumiałem, co jest w tym takiego zabawnego. To chyba naturalne, że jak się kogoś kocha, to się martwi o tę osobę. Znaczy, tak mi się tylko wydaje, bo nie mam w kochaniu za wielkiego doświadczenia. 
- Bo muszę martwić się o ciebie – prychnąłem cichutko na jego słowa. W ten sposób mogliśmy kłócić nawet i cały dzień, a i tak nie doszlibyśmy do porozumienia. – Więc jak już teraz jest wszystko sobie wyjaśniliśmy, to możemy wrócić do spania, jest jeszcze wcześnie – poprosił, na co pokiwałem głową. Mi to nie przeszkadzało, zwłaszcza teraz, kiedy już byłem pewien jego dalszych kroków odnośnie tej całej nieprzyjemnej afery. 
- Pewnie, ale zanim wrócimy do spania... powiedz mi, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej – odezwałem się, wpatrując się w jego twarz. Był blady i miał podkrążone oczy, jakby nie spał przez większą część nocy... chociaż, wcale bym się nie zdziwił, jakby faktycznie tak było. 
- Lepiej się będę czuł jak się trochę prześpię – odparł, mocniej przytulając mnie do siebie. 
Nie widząc innego wyboru sam wtuliłem się w jego ciało i zamknąłem oczy. Skoro stwierdził, że sen mu pomoże, to z chęcią pójdę spać. Wszystko dla niego. Później jeszcze będę musiał zrobić coś, co sprawi, że troszkę się odstresuje. Jeszcze nie wiem, co takiego, ale coś wymyślę... mam jeszcze trochę czasu. Może zrobię mu masaż? Ot zwykły, niewinny masaż. Zaszkodzić na pewno nie zaszkodzi, a może choć odrobinkę mu pomoże przestać myśleć o tej głupiej sytuacji. Może Taiki uważa, że jestem najlepszym, co mu się w życiu przytrafiło, ale według mnie nie udzielam mu wystarczającego wsparcia.  Jak on po tym może twierdzić, że jestem najlepszą rzeczą w jego życiu, nie mam pojęcia. 
Obudziłem się może po dwóch albo trzech godzinach. Leniwie otworzyłem oczy i od razu zauważyłem, że znowu jestem tym, który obudził się pierwszy. Nie za bardzo mi to przeszkadzało, mogłem sobie spokojnie poleżeć i poczekać, ważne, aby mój narzeczony się wyspał. Nie chcąc go przypadkiem obudzić, jedynie głaskałem go po głowie. Jakie on miał miękkie włosy... i jak ładnie się układały, nawet kiedy spał. On to chyba musi być piękny w każdej chwili; każdy normalny człowiek wygląda raczej niekorzystnie, kiedy śpi, ale on nie. To jest dopiero niesamowite. 
Może po niecałych trzydziestu minutach mój narzeczony powoli otworzył oczy. Uśmiechnąłem się szeroko na ten widok, po czym pocałowałem go w czubek nosa. Już wyglądał nieco lepiej, chociaż nadal miałem wrażenie, że coś go dręczy... oczywiście, że coś go dręczy, musiał podjąć bardzo ważną decyzję, a ja się dziwię, że coś go dręczy, mój boże, jaki ja jestem głupi. 
- Czujesz się lepiej? – spytałem cicho, odgarniając kosmyki z jego czoła. 
- Zdecydowanie. I w końcu jesteś przy mnie, kiedy otworzyłem oczy – wymruczał, po czym połączył nasze usta w delikatnym pocałunku. 
- Przepraszam bardzo, ale wczoraj to ty zniknąłeś nad ranem – zauważyłem, odrobinkę tym poruszony. W ostatnim czasie może tylko raz albo dwa wstałem od niego wcześniej, ale tak to zawsze czekałem, aż Taiki się obudzi. Albo budziłem się sam. 
- Bo musiałem popracować. Ale dzisiaj ci to wynagrodzę i całą uwagę poświęcę tobie – obiecał, unosząc wargi w delikatnym uśmiechu. Czyli humor też mu się poprawił, to bardzo dobrze. Zasługuje na wszystko, co najlepsze. I tylko to się liczy. 
- To chyba ja powinienem poświęcić całą swoją uwagę tobie. W końcu to ty wygrałeś zakład – odparłem, przekręcając go na plecy i zaraz siadając okrakiem na jego biodrach. Teraz oboje możemy się odrobinkę odstresować i zapomnieć o tej całej głupiej misji, a jutro oboje będziemy stresować się tym, co powie król na jego wiadomość. Już i tak nie jesteśmy w stanie wiele zrobić, decyzja została podjęta. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz