czwartek, 6 stycznia 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Mój mąż zdecydowanie przesadza. Aktualnie miałem bardzo dużo i siły, i chęci. Mimo, że nasz stosunek wyglądał nieco inaczej niż zwykle, czułem się bardzo dobrze, choć nie do końca zaspokojony.  Znaczy, było lepiej niż wcześniej, ale miałem ochotę na nieco więcej niż raz. W porównaniu do tego okresu świątecznego, kiedy to potrafiliśmy się kochać nawet dwa razy dziennie, więc teraz to była dla mnie naprawdę długa przerwa. Rany, znowu zachowuję się jak jakiś niewyżyty nastolatek, powinienem się troszkę opanować, zwłaszcza dla mojego męża, który chyba jeszcze nie do końca czuje się pewnie ze swoim ciałem. 
Właściwie, to nie wiem, co się dzieje z Mikleo. Niby czuje się jeszcze niepewnie i strasznie się wstydzi, ukrywa swoje ciało najdokładniej, a jednak kiedy delikatnie drażnię jego ciało opuszkami palców, albo całuję jego usta, czuję jak drży. Niby nie chce, a chce, i to mnie nieco myli. Ale jeszcze go przekonam, że nie ma czego się wstydzić, ma piękne ciało, jeszcze bardziej delikatne i podatne na mój dotyk, przez co muszę być jeszcze bardziej ostrożny, by go nie skrzywdzić i przypadkiem nie zrazić. 
- A propos obiadu, na co masz ochotę? – spytałem, poprawiając jego włosy, które były w cudownym nieładzie. Jego włosy po seksie wyglądały chyba najlepiej i jak dla mnie nic nie trzeba było z nimi robić. I jeszcze te jego zaróżowione policzki... 
- Najpierw mnie uczeszesz. Obiecałeś mi, że zajmiesz się moimi włosami w zamian za to, ze ich nie skrócę – przypomniał, wyciągając szczotkę w moją stronę. 
- Jak dla mnie nic z włosami nie musisz robić, dla mnie już wyglądasz cudownie – wyszczerzyłem się głupkowato do niego, nie za bardzo przejmując się jego niezadowolonym spojrzeniem. Doskonale wiedziałem, że nie będzie na mnie zły, odrobinkę się podroczymy i oboje będziemy zadowoleni. 
- Ale w tym momencie mi przeszkadzają, więc się wykazuj – ponaglił mnie, a ja nie miałem wyjścia, jak tylko spełnić jego prośbę. 
Poprosiłem, by usiadł, a następnie zająłem się rozczesywaniem jego cudownych włosów. Kiedy już były rozczesane, zacząłem tworzyć na jego głowie wianek z warkocza, zostawiając jedynie swobodnie opadającą grzywkę na jego czoło. W ten sposób włosy nie powinny mu przeszkadzać, a wygląda przecudownie. Kiedy skończyłem, przycisnąłem swoje usta do jego karku i zostawiłem na jego skórze piękną malinkę. Odkryty kark również jest coś, co uwielbiałem. 
- Sorey! – odezwał się oburzony, od razu przyciskając dłoń do miejsca, gdzie była malinka. – Jak ja teraz pokaże się Yuki’emu?
- Normalnie. Jest za niski, więc nie zauważy. A nawet jak zauważy, to zgonimy na złe myszy. Lucjusz został na zamku, a jak kota nie ma, to myszy harcują, czy coś – wyszczerzyłem się do niego głupkowato, cały czas mając bardzo dobry humor. To pewnie zasługa naszego seksu, innego wyjaśnienia tu nie widzę. 
- Myślisz, że to kupi? – spytał delikatnie rozbawiony, przyglądając mi się z niedowierzaniem. 
- Myślę, że nie będzie zadawał pytań, wiec nie musisz się niczym przejmować – uspokoiłem go, chwytając jego dłoń i całując jej wierzch. – Chodźmy, teraz przygotuję ci jakiś dobry obiad. 

***

Dni mijały nam powoli i chociaż Miki nadal czul się bardzo niepewnie odnośnie swojego ciała, znacznie częściej udawało mi się go namawiać do seksu. Nie tylko dlatego, że staraliśmy się o dziecko, ale też dlatego, że miałem swoje potrzeby. Nie tylko ja, wystarczył jeden niewinny dotyk i jego ciało bardzo przyjemnie drżało, a nogi się pod nim uginały. Był jeszcze bardziej podatny na mój dotyk niż zazwyczaj i nie wiem, czy to dlatego, że jego ciało się zmieniło i teraz tak gwałtownie reaguje ma bodźce, czy może tak samo jak ja, czul niedosyt. 
Każdego dnia budziłem się przy jego boku, ale dzisiaj kiedy otworzyłem oczy, nie było go w łóżku. Rozejrzałem się nieprzytomnie po pokoju i ujrzałem go przed lustrem, gdzie wiązał swoje włosy w niechlujny kucyk. Było całkiem wcześnie, więc gdzie on się zbiera? I czemu mnie nie obudził?
- Miki? Wszystko w porządku? – spytałem niewyraźnie, podnosząc się do siadu. 
- Tak, śpij sobie jeszcze, ja tylko do Lailah idę – uspokoił mnie, uśmiechając się do mnie delikatnie. 
- Po co? Pójść z tobą? Daj mi pięć minut i jestem gotów – powiedziałem, już chcąc się zbierać, ale Mikleo położył i swoje dłonie na moich ramionach, uniemożliwiając mi to. 
- Zostań z Yukim, ja zaraz wrócę, idę się tylko... dopytać o kilka spraw – mówił bardzo okrętnie, co mi się nie do końca podobało. Raczej nie powinniśmy mieć między sobą żadnych sekretów, bo to nigdy nie kończy się dobrze. 
- Jakie sprawy? Coś się dzieje? Źle się czujesz? – pytałem, bardzo zaniepokojony. Dzieje się coś niedobrego, tylko mi o tym nie mówi. 
- Nie, ja tylko... chcę, aby Lailah sprawdziła, czy może się nam udało. Nie, nie możesz iść ze mną, musisz zostać z Yukim – dodał, widząc moje podekscytowanie. – Zaraz wrócę, daj mi chwilę. 
Nie byłem pocieszony tym, że mam tu zostać, ale pokiwałem głową, zgadzając się z nim. Mikleo połączył nasze usta w delikatnym pocałunku, po czym zniknął za drzwiami. Ja także zaraz podniosłem się z łóżka, rozpaliłem ogień w kominku na dole i przygotowałem sobie kawę, decydując się poczekać na męża w kuchni. Dlaczego tak nagle decyduje się pójść do Lailah? To rutynowa kontrola czy może coś poczuł i dlatego zdecydował się poprosić o pomoc Panią Jeziora...? I teraz będę się zastanawiał, czy nam się udało, czy też jeszcze musimy się starać. Już trochę się staraliśmy, więc chyba najwyższy czas... aż się zacząłem strasznie denerwować. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz