wtorek, 22 marca 2022

Od Mikleo CD Soreya

Mimo potężnego zmęczenia z powodu długiego porodu nie potrafiłem na zbyt długo zapaść w sen. Przy moim boku zdecydowanie brakowało mi ciepłego ciała męża o drobniutkiej córeczki, o którą martwiłem się, nie będąc do końca pewnym czy aby na pewno jest bezpieczna. A co jeśli z niewiadomych nam przyczyn nagle przestanie oddychać? Muszę mieć ją na oku, by upewnić się, że nic jej nie jest.
Obolały i wręcz wycieńczony wstałem z łóżka, idąc do pokoju, w którym spała Misiaki od razu odczuwając ulgę, gdy tylko ją zobaczyłem, na szczęście była cała i zdrowa i oby tak było, jak najdłużej.
Wpatrując się w tę maleńką buzie, straciłem poczucie czasu, myśląc tylko o tym, czy aby na pewno wszystko jest z dzieckiem dobrze, z transu wybudził mnie dopiero płacz dziecka, które od razu wziąłem na ręce, w pierwszej chwili nie za bardzo wiedząc co mam odrobić, w końcu jednak nakarmiłem dziecko, utulając do snu, by znów z zapartym tchem przyglądać się śpiącemu dziecku.
- Miki? Czemu ty nie leżysz? Co tu robisz? - Sorey, który najwidoczniej wybudził się już ze snu, postanowił zajrzeć do dziecka, by pewnie tak jak ja upewnić się, że wszystko z nią w porządku.
- Nie chcę leżeć wole być przy niej - Wyjaśniłem, chcąc zostać przy dziecko mimo tego, że powinienem faktycznie odpocząć.
- Nie ma mowy, masz się położyć i to natychmiast - Od razu pociągnął mnie za rękę w stronę pokoju, gdzie położył się wraz ze mną na łóżku, by zostać aż do momentu mojego zaśnięcia, by znów gdzieś mi zniknąć.

I tak powoli minął nam pierwszy miesiąc życia naszej córki, który był pełen niespodzianek, zmęczenia psychicznego, jak i fizycznego, ale przede wszystkim pełen radości. Ten mały człowiek zmienił nasze życie nie do poznania.
Z uśmiechem na ustach patrzyłem na maleństwo, trzymane w ramionach taty bawiąc się jego palcem. Misaki po miesiącu w żadnym wypadku nie przypominała już tego „małego brzydkiego dziecka". Jej delikatna blada twarz i króciutkie brązowe włosy przypominały małą kopię swojego taty, z czego byłem bardzo zadowolony, lubiłem kolor włosów, oczu i cery męża bardziej od swojej i chyba właśnie dlatego tak bardzo cieszyłem się z jej pięknego wyglądu.
Przez cały ten czas Yuki był niezadowolony, czego kompletnie nie rozumiałem, chciał mieć młodsze rodzeństwo, a gdy już je w końcu dostał, chciał brata nie siostrę, o czym przez cały czas głośno nam przypominał, sam nie wiem, czego oczekując, następnego dziecka nie będzie i niech się z tym pogodzi, dwoje w zupełności nam wystarczy.
Cicho wzdychając, na kolejne fochy naszego syna pokręciłem głową, rozsiadając się na kanapie obok męża i naszej małej córeczki.
- Nie przejmuj się nim, przejdzie mu - Pocieszył mnie mąż, widząc moją zmartwioną minę.
- Wiem, wiem, o to się akurat nie martwię. Yuki już nie raz pokazywał nam swoje fochy, coś innego raczej mnie zastanawia - Wyznałem, patrząc na naszą maleńką córeczkę.
- Co takiego? - Zerknął na mnie, odrywając wzrok od dziewczynki, kierując go na mnie.
- Dziadek niedawno wysłał do mnie. Do nas list informujący nas o swojej wizycie. Nie wspominałem ci o tym, bo myślałem, że to tylko głupi żart. Dziadek tutaj? Niemożliwe, ostatnio jednak czuje, że nasze spotkanie się ziści i nie jestem pewien, co dziadek zrobi, gdy zobaczy dziecko. Jeśli okaże się, że Misaki jest hybrydą, będzie chciał nam ją odebrać, a wtedy trochę martwię się, jak może się to skończyć - Wyznałem, może i niepotrzebnie się martwiąc i nakręcając, jednakże dziadek nigdy nie zjawia się bez powodu, ma w tym jakiś cel a tego właśnie celu boję się najbardziej...
 
<Mężu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz