Ciche westchnięcie wydostało się z moich ust, gdy usłyszałem słowa męża. Wiedziałem, że tak będzie temat demona, zawsze będzie gdzieś przeplatał się przez nasze życie a wszystko to dlatego, że nie jestem w stanie nad nim zapanować, gdy odczuwam złość, a nawet lęk. Chyba już na zawsze jestem skazany na demona i jego próby przejęcia kontroli nad moim ciałem i umysłem.
- A z kim chciałbyś ten temat poruszyć? Bo chyba nie z dziadkiem on od razu chciałby mnie zamknąć i nigdy nie wypuścić - Zdenerwowany spojrzałem na męża, nie chcąc, aby mówił o niczym dziadkowi, nie dam się zamknąć już nigdy nikomu.
- Spokojnie skarbie, nie musisz się denerwować. Uważam, że powinniśmy porozmawiać z dziadkiem, on nam pomoże i może będzie wiedział jak pozbyć się demona z twojego ciała - Sorey nie chcąc mnie zdenerwować, zaczął uspokajająco głaskać po głowie bym chociaż troszeczkę się zrelaksował.
Nic nie mówiąc, pokręciłem nosem, nie czując, aby to był dobry pomysł, dziadek nie będzie chciał nam pomóc a jedynie zaszkodzić tym bardziej, gdy dowie się, co mam w sobie, już na pewno będzie chciał nam zabrać małą i żaden argument go nie przekona.
Nadal nic nie mówiąc, odwróciłem się do niego plecami, nie mając ochoty już o tym rozmawiać, po prostu położę się spać a jutro, gdy nastanie nowy dzień, dziadek wróci do siebie i da nam spokój. Oby tak było, bo nie zniosę go za długo.
- Miki jesteś zły? - Nie odpowiedziałem na to pytanie, zamykając oczy, troszeczkę przyznam, ignorując męża, by dziś dał mi spokój, jestem zmęczony i nie zbyt chętny do dalszej dyskusji. Odpocznę, a jutro postaram się nie denerwować.
W nocy, gdy obudziła nas córka, wstałem powoli z łóżka, podchodząc do małej, która zgłodniała a mimo jej nakarmienia nie chciała pójść spać. Wyspała się najwidoczniej, a teraz ma ochotę troszeczkę rodzicom poprzeszkadzać. Wziąłem więc malutką do łóżka, by spała razem z nami mając nadzieję, że to na nią podziała. Niestety myliłem się, mała zaczęła krzyczeć i piszczeć zwracając na siebie naszą uwagę, nie mając zamiaru dać nam spać. No nic w końcu nikt nie mówił, że rodzicielstwo będzie proste.
Nasz skarb dał nam odetchnąć, dopiero po godzinie zasypiając pomiędzy nami, teraz mieliśmy okazję, aby odpocząć i odespać straconą godzinę co od razu uczyniliśmy, nie mając najmniejszej ochoty na rozmowę czy inne rzeczy, teraz mała spała, a my mieliśmy czas by zrobić to samo.
Misaki całą tę noc była nie swoja, co chwilę budziła się i dokazywała, to było dziwne i w ogóle do niej niepodobne może to jakiś okres buntu sam nie wiem, może tak być.
Zmęczony znów przybrałem swój dawny wygląd, przypominający chłopaka przygotowując się na spotkanie z dziadkiem.
- Na pewno masz dziś siłę na przemiany? - Na to pytanie kiwnąłem głową, byłem zmęczony to fakt jednakże dam sobie radę, jestem dużym chłopcem i naprawdę mój mąż o nic martwic się nie musi.
- Tak, dam radę, tak samo, jak dam radę porozmawiać dziś z dziadkiem o demonie we mnie, mam jednak do ciebie prośbę, po śniadaniu, gdy nadejdzie odpowiednia chwila dam ci sygnał, na który zabierzesz dzieciaki na spacer. Chcę sam porozmawiać o tym z dziadkiem. Nie chcę by Yuki, coś usłyszał i dla niego i dla nas tak będzie lepiej - Bardzo zależało mi na tym, aby mój mąż zabrał naszego syna i córkę z domu w czasie gdy będę rozmawiał z dziadkiem, lepiej by nikt tego nie słyszał, tym bardziej że nie wiem, jak dziadek zareaguje. Wolę mimo wszystko być przygotowanym na wszystko...
<Pasterzyku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz