Pomysł z kąpielą był dobry. Powiedziałbym, że nawet bardzo dobry dlatego właśnie tak chętnie się na niego zgodziłem, czemuż bym nie miał z niego skorzystać, tym bardziej że mój mąż nie miał nic przeciwko, aby pójść ze mną. Trzeba korzystać, bo rzadko ma na to ochotę, wciąż przejmując się swoją ręką, która ładnie się zagoiła.
W takim wypadku bez słowa zaciągnąłem męża do łazienki, gdzie wspólnie wzięliśmy długą relaksacyjną kąpiel, dużo rozmawiając o wszystkim i niczym nie koniecznie chcąc poruszać tematy dziadka i tego, co się wydarzy, gdy dziadek się zjawi czasem lepiej po prostu nie wiedzieć, czekając wytrwale na nadejście może i najgorszego a może i wcale nie. To się dopiero okaże.
Zrelaksowany i znacznie bardziej uspokojony postanowiłem położyć się, aby chociaż na chwilę zmrużyć oczy przed nadejściem pory karmienia, na którą na pewno zbudzi mnie nasz mały skarb...
Myśląc o małej, wtuliłem się w ciało męża, zamykając swoje oczy, aby odpłynąć w krainę snów.
Następnego dnia o dość wczesnej porze, gdy mała przebudziła się na karmienie, rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Zaskoczony tym odgłosem, odłożyłem do kołyski już nakarmione dziecko, schodząc na dół, gdzie za okna dostrzegłem dziadka. Od razu serce zabiło mi szybciej, nie spodziewałem się go tu zobaczyć, to znaczy wiedziałem, że przybędzie, ale żeby już dziś? Zestresowany nie myśląc za dużo, wróciłem do swojej poprzedniej formy, dopiero po tym otwierając mu drzwi.
- Dzień dobry dziadku, nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie - Wyznałem, wpuszczając staruszka do środka.
Mężczyzna bez słowa uważnie mi się przyjrzał, w końcu otwierając swoje usta, by zwrócić się w moją stronę.
- Zawsze uczyłem cię, abyś spodziewał się niespodziewanego i był gotowy na wszystko - Miał racje, dość często mi to powtarzał, gdy mieszkałem jeszcze w azylu, ja mogłem o tym zapomnieć? Rany coś czuje, że to będzie ciężki dzień.
- Masz racje dziadku.. - Przyznałem mu racje, wpuszczając do środka. - Zapraszam, może chcesz się czegoś napić? - To pytanie nie spodobało się dziadkowi i jestem pewien, że gdyby wzrok zabijał, ja byłbym już martwy.
- Nie pijam i nie jadam ludzkiego pokarmu - Odparł oschle, podchodząc do kanapy, na której wygodnie się rozsiadł, oglądając uważnie cały pokój - Ładnie tu macie - Dodał, gestem ręki zapraszając mnie obok na kanapę, by zacząć ze mną poważną rozmowę dotyczącą naszej córki. No tak wie, że to nasze dziecko a ja dobrze wiem, jak dziadek nie akceptuje mieszanek, na pewno będzie miał problem z zaakceptowaniem tej małej kruszynki.
Tak jak się mogłem spodziewać, dziadek nie był zachwycony, wręcz przeciwnie zganił mnie za naszą chęć posiadania własnego dziecka, informując o konsekwencjach, jakie nas z tego tytułu mogą czekać, jeśli dziecko w przyszłości pójdzie złą ścieżką, no, tak tego można się było spodziewać. Cały dziadek widzi tylko te złe strony życia, Misaki taka nie będzie, wychowamy ją na dobrego człowieka.
Moje słowa mimo wszystko nie uspokoiły, dziadka ten za wszelką cenę chciał mnie przekonać do oddania dziecka do Azylu gdzie będzie bezpieczne i oczywiście uczone, by nie ufać ludziom, a na to zgodzić się nie mogę, to nasza córeczka i zostanie z nami.
- Dzień dobry dziadku - Naszą dyskusję przerwał schodzący na dół Sorey i on tak jak ja był zaskoczony widokiem dziadka o, tak wczesnej porze. - Co to za hałasy coś się stało? - Dopytał, podchodząc do nas.
- Dzień dobry, rozmawiamy o waszej córce i tym, co uczyniliście, tworząc ją. Taka hybryda może zaszkodzić całemu światu, powinna być odseparowana od innych, by nikomu nie zagroziła - Gdy to powiedział, poczułem narastającą złość.
~ Zabijmy go - Słysząc głos demona w głowie, zadrżałem wstając z kanapy.
- Przepraszam na chwilę - Nie myśląc za dużo skierowałem swoje kroki do łazienki, gdzie w odbiciu lustra zobaczyłem zmieniające kolor prawe oko. - Zostaw mnie - Warknąłem pod nosem.
~ Nie chce twojej krzywdy, ja tylko nie chcę oddać mu dziecka - Odparł, kontrolując moje usta, które same szeroko się uśmiechnęły.
- Mikleo wszystko w porządku? - Słysząc głos męża, zadrżałem lekko.
- Tak, tak zaraz przyjdę wszystko w porządku - Skłamałem, nie chcąc, aby zobaczył mnie w tym stanie, muszę się uspokoić, by demon nie przejął nade mną kontroli, nie chce zabić dziadka, nie jestem potworem..
<Mężu? Będzie się działo C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz