sobota, 19 marca 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Słysząc, że ta malutka fasolka, która rozwija się w brzuchu mojego najukochańszego aniołka, będzie dziewczynką, myślałem, że nie posiadam się ze szczęścia. Co prawda, niby nie było to nic pewnego, ale skoro Mikleo tak uważa, to coś w tym musi być. Pomijam oczywiście ten głupi argument z tym odbieraniem piękna, Miki zawsze wygląda cudownie, jest po prostu zmęczony, ale osoba zmęczona też może wyglądać pięknie i on jest tego doskonałym przykładem. 
- A więc Misaki? – wymruczałem, kładąc dłonie na jego biodrach. Troszkę jeszcze martwiłem się tym, że jego brzuch nie chce za bardzo rosnąć, a raczej powinien. Jak na piąty miesiąc był on zdecydowanie za mały, a przynajmniej takie miałem wrażenie. 
- Chyba, że zdążyłeś także coś wymyśleć, jestem otwarty na propozycje – odpowiedział, zarzucając mi ręce na kark. 
- Misaki brzmi perfekcyjnie – odparłem wymijająco, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie miałem żadnych pomysłów i nawet nie starałem się o nich myśleć, na nic fajnego na pewno nie udałoby mi się wpaść, jego pierwsze pomysły w zupełności mi wystarczały. 
- Mam nadzieję, że odziedziczy po mnie trochę spokoju – odezwał się rozbawiony, kiedy się od siebie oderwaliśmy. 
- A ja mam nadzieję, że odziedziczy wszystko po najurokliwszej istocie na ziemi – wyjawiłem szczerze, poprawiając jego włosy. Im więcej nasza mała córeczka odziedziczy cech po Mikim, tym lepiej dla niej. Mikleo jest wspaniały, uroczy, słodziutki, mądry... tak, zdecydowanie lepiej, aby mała wdała się w mamę. We mnie raczej nie ma pozytywnych cech, które mógłbym przekazać dalej.
- Nie mam pojęcia, o kogo ci chodzi, bo na pewno nie o mnie. Ja urokliwy nie jestem – bąknął niezadowolony, czym nieświadomie mnie rozbawił. 
- Dla mnie zawsze będzie najpiękniejszy – wymruczałem, by po chwili chwycić jego dłoń i ucałować jej wierzch. – Przygotować ci coś? Zrobić coś do jedzenia, albo do picia? A może gorącą kąpiel? – spytałem, chcąc się upewnić, czy ma wszystko, czego potrzebuje do szczęścia. 
- Chcę po prostu spędzić z tobą czas – odpowiedział, uśmiechając się do mnie delikatnie. 
W sumie, rozumiałem tę prośbę. Ostatnio nie miałem dla niego za wiele czasu. Mój organizm stwierdził, że trzy-cztery godziny snu to jednak dla niego za mało i po kilku dniach zacząłem budzić się po południu – bez małej pomocy mojego męża – i tym samym miałem i dla niego, i dla syna bardzo mało czasu. A nie o to mi chodziło, kiedy zdecydowałem się na pracę na nocki, mimo wszystko chciałem mieć dla rodziny więcej czasu niż jeden dzień w tygodniu. Nawet dobrze przez te kilka dni całkiem dobrze wychodziło, ale jednak mój organizm okazał się za słaby. Jak zawsze, zresztą. Staram się być silniejszy, a mimo to nic mi nie wchodzi. Oby nasze dziecko odziedziczyło także siłę po Mikim. 
- Jak moja księżniczka sobie życzy – powiedziałem, uśmiechając się do niego głupkowato. W odpowiedzi zostałem pacnięty w łeb, na co wyszczerzyłem się jeszcze szerzej. 

***

Dni powoli mijały, a do porodu było coraz to bliżej. Mimo, że był to już ósmy miesiąc, brzuch nadal był jakiś taki mały... ale Mikleo mówił mi, że czuje się dobrze i z dzieckiem także wszystko jest w porządku, więc tego nie kwestionowałem, ale tylko tego jednego. Bo gdybym miał go słuchać we wszystkim, to Miki dawno by się zamęczył. Gdyby mógł, robiłby wszystko sam, ale w tak zaawansowanym stanie nie jest to za bardzo możliwe. Dlatego też już od dwóch tygodni siedziałem w domu, do pracy wychodząc naprawdę sporadycznie – w końcu Mikleo potrzebował znacznie więcej pomocy niż zazwyczaj, a pieniędzy jak na razie nam spokojnie starczy. Też troszkę wykorzystałem swoją znajomość z królową, bo gdyby nie to, że byłem jej przyjacielem, nie mógłbym tak sobie chodzić o pracy kiedy chcę. Normlanie bym tego nie wykorzystywał, ale to była wyjątkowa sytuacja. 
Udało mi się także ogarnąć kilka rzeczy dla dziecka; ubranka, kocyki, poduszeczki, a dzisiaj w końcu odebrałem już jakiś czas temu zamówioną kołyskę i właśnie ją postawiłem w naszym pokoju. Z łóżeczkiem jeszcze troszkę poczekam, w końcu na początku mała i tak będzie spała z nami. Jak na mnie, i tak zrobiłem zakupy dla dziecka wyjątkowo późno. Chciałem to zrobić od razu, kiedy tylko Mikleo poinformował mnie o płci dziecka, ale jakoś się powstrzymałem. 
- I jak ci się podoba? – spytałem bardzo zadowolony z siebie, kiedy Mikleo wszedł do pokoju. Kołyska była nie dość że porządnie, to jeszcze ładnie zrobiona, faktycznie trochę mnie to kosztowało, ale mam nadzieję, że małej będzie wygodnie. 

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz