Kiwnąłem głową, nie mając nic przeciwko, w końcu Yukim też wypadło się zająć, a przez małą nie mieliśmy za dużo czasu dla niego, nie wspominając już o czasie poświęconym tylko nam samym jako małżeństwu. Rodzicielstwo to piękna sprawa zmienia jednak wszystko w życiu, a rodzice nie zawsze są na to gotowi.
- Masz racje, Yuki na pewno ucieszy się, gdy do niego przyjdziemy - Przyznałem racje mężowi. Wychodząc jako pierwszy z pokoju, mając zamiar mieć na oku dziadka, by ten nie postanowił jednak zabrać nam dziecka, do czego jest zdolny, a na to mu nigdy nie pozwolimy.
Nasz syn czekał na nas, tak jakby miał przeczucie, że przyjdziemy do niego już teraz by z nim porozmawiać i może nawet wyjaśnić zaistniałą sytuację.
- Dlaczego dziadek tu jest? - Yuki od razu zapytał, gdy tylko drzwi do jego pokoju zamknęły się, a my stanęliśmy w środku. - Znów chce nas rozdzielić? - Dodał, po chwili niepotrzebnie się tylko martwiąc, w końcu nikomu go nie oddamy, jest naszym synem i dopóki sam nie zechce odejść, my nie mamy zamiaru go nikomu oddawać.
- Dziadek, chciał nas tylko zobaczyć. Nie martw się skarbie, nie rozdzieli nas - Zapewniłem synka, głaszcząc go po głowie, chcąc tym samym, aby był pewien tego, co do niego mówię, pewien tego, że go kochamy i nigdy nie opuścimy.
- Na pewno? - Chłopiec mimo wszystko odczuwał niepewność, której nie ukrywał, bojąc się dziadka, nic w tym dziwnego ten już raz go skrzywdził, czemu nie miałby zrobić tego jeszcze raz.
- Yuki, na pewno jesteśmy przy tobie i nie oddamy ani ciebie, ani twojej siostry - Tym razem odezwał się Sorey, zapewniając chłopca w swoich słowach. Chcąc, by ten się uspokoił. - A teraz się tym nie przejmuj, przyszliśmy się bawić nie myśleć o dziadku - Dodał, biorąc chłopca na ręce, który głośno się zaśmiał, kiwając swoją główką, od razu przestając przejmować się dziadkiem, teraz był czas tylko dla nas i musieliśmy go dobrze wykorzystać...
Większość dnia zajmowaliśmy się Yukim na zmianę z Misaki która również pragnęła naszej uwagi, spokój mając dopiero wieczorem, gdy Yuki wraz z małą zasnęli, dając nam troszeczkę odetchnąć.
- Dziadek nie wyszedł ani razu z pokoju od naszej rozmowy - Mój mąż, zauważając ten fakt, usiadł obok mnie, biorąc do ręki szczotkę, by rozczesać moje długie znów piękne włosy.
- Nie specjalnie się nim przejmuję - Odpowiedziałem, wzruszając przy tym ramionami.
- Nie bądź taki oschły dziadek nie jest naszym wrogiem - Uspokoił mnie.
- Nie jest, ale robi wszystko by nim zostać - Burknąłem.
- Masz trochę racji - Przyznał, związując moje włosy, które ładnie ułożyły się dzięki jego talentowi i ich podatności. - Chcesz przez całą obecność dziadka być chłopakiem? Dasz radę z przemianami? - Sorey wrócił do tematu mojej przemiany, w sumie lepiej było mi, teraz gdy byłem chłopakiem, niż gdy byłem kobietą, w końcu nim się urodziłem.
- Mną się nie przejmuj, mam dużo siły na przemiany, jestem w stanie jeszcze kilka dni tak funkcjonować - Powiedziałem mu prawdę, nie mając zamiaru ani powodu go oszukiwać. Czułem się dobrze i tylko to powinno go interesować. - Idę wziąć kąpiel, jeśli zechcesz, zapraszam do mnie - Po mojej wypowiedzi ucałowałem jego usta, wychodząc z pokoju, by w łazience zanurzyć się w gorącej wodzie, która zrelaksowała moje ciało i umysł.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz