Od chwili, w której demon wyszedł z domu, starałam się znaleźć sobie jakieś miejsce, jednakowo nie łamiąc zasad demona. Nie byłam głupia, doskonale rozumiałam, co do mnie mówił, doskonale wiedziała też, co może się stać, jeśli złamie, chociaż by jedną z jego zasad. To ludzie zabili moich rodziców, jednakże to demony przerażali ich najbardziej, zawsze powtarzając mi, bym nigdy im nie ufała. A ja właśnie złamałam wszystkie możliwe anielskie reguły, stałam się sługą demona, aż do chwili, w której to nie będę w stanie samodzielnie żyć. W tym wszystkim zastanawia mnie jedynie, gdzie jest haczyk przecież to demona a ja, ja jestem aniołem jak to możliwe, że zgodził się na przygarnięcie mnie nawet w roli sługi, demony przecież tak nie robią. Nie zgadzają się na opiekę nad aniołami, a może jednak wszystko, co mówili i myśleli o demonach moi rodzice to błędne plotki siane przez aniołów? Nie wiem, po prostu nie wiem, muszę się cieszyć z tego, że mnie ocalił i posłusznie wykonywać jego polecenia do czasu aż nie będę w stanie samodzielnie żyć, odchodząc od niego w swoją stronę.
Tak więc siedząc sobie grzecznie na kanapie w salonie, wpatrując się w zamknięte okno, usłyszałam nieznajomy głos, zaskoczona przez chwilę siedziałam bez ruchu, wsłuchując się w głosy za drzwiami. Niepewnie ruszyłam w stronę okna, aby zobaczyć, co się dzieje, to właśnie wtedy ujrzałam za oknem starszą kobietę owiniętą płaszczem zbierającą jabłka z ziemi, moje serce zabiło szybciej, a ja nie wiedziałam co teraz zrobić, Demon zabronił mi, otwierać drzwi mówił, że różne osoby chcą zrobić mu krzywdę ostrzegał, że mogą mieć różne formy, ale czy starsza pani też wchodzi w krąg podejrzanych? Oczywiście wiem, że istnieje magia pozwalająca na przemianę w dowolną istotę jednakże czy powinnam go słuchać, kiedy moje anielskie powołanie każe mi pomagać innym? Sama nie wiem, gdyby byli przy mnie rodzice wszystko byłoby takie proste a teraz. Teraz sama nie wiem którą z dróg wygrać mam słuchać serca, które każe tam wyjść czy rozsądku, który mówi, abym została, tu gdzie jestem.
Odetchnęłam, podchodząc do drzwi, swoimi drobnymi dłońmi dotykając klamki, jeszcze nie otworzyłam drzwi, jeszcze nic nie zrobiłam, trzymając jedynie dłonie na klamce, walcząc z własnymi myślami.
- Nie mogę - Szepnęłam, odsuwając się od drzwi, uciekając do swojego pokoju, nie mogę, boje się go nie mogę się mu narażać. - Mówiliście, że mi pomożecie - Usiadłam na parapecie w pokoju, patrząc w niebo, mówiąc do moich rodziców, którzy pewnie wcale mnie nie słyszeli, ale obiecali, mówili, że zawsze przy mnie będą, zawsze mi pomogą jak długo mam czekać na ich znak? Chce go poczuć, chociażby w samym sercu nie chce być samotna. Nie mam nic, jestem tylko sługą demona bez niczego.
Bez niego czy z nim jaka różnica nie mam nic, dom stał się pustym snem, a w sercu panuje pusta, świat jest smutną parodią życia niebiańskiego, na którym przyszło mi żyć, za której przeszłość nawet nie pamiętam.
Myśląc o przeszłości, usłyszałam dźwięk otwieranych się drzwi, niepewnie wyszłam z pokoju, schodząc na dół, gdzie zastałam stojącego w nich Alistera, nic nie mówił, przyglądając mi się uważnie, tak jakby chciał coś znaleźć lub wywnioskować nie do końca go rozumiem, ale co się dziwić jestem dzieckiem niby to zagadki i długie przemyślenia to codzienność dla mnie jednakże niektórych rzeczy nigdy nie zrozumiem i nigdy nie odszyfruję.
- Czy coś się stało? - Spytałam, trochę niepewnie starając się oczywiście nie okazywać tego uczucia, przez cały czas uśmiechając się delikatnie, bo delikatnie do mężczyzny zastanawiając się czemu ma tak skwaszona minę, czyżby coś się stało? Chyba nie złamałam żadnych zasad, koniec końców nie otwarłam drzwi, z czego nie jestem dumna, moje zachowanie było okropne, wstyd mi za siebie jednak strach przewyższył zdrowy rozsądek, uciekłam jak na dziecko przystało, wycofując się z pomocy bliźniemu.
< Alister? Co ty na to xD>
617 słów
Odetchnęłam, podchodząc do drzwi, swoimi drobnymi dłońmi dotykając klamki, jeszcze nie otworzyłam drzwi, jeszcze nic nie zrobiłam, trzymając jedynie dłonie na klamce, walcząc z własnymi myślami.
- Nie mogę - Szepnęłam, odsuwając się od drzwi, uciekając do swojego pokoju, nie mogę, boje się go nie mogę się mu narażać. - Mówiliście, że mi pomożecie - Usiadłam na parapecie w pokoju, patrząc w niebo, mówiąc do moich rodziców, którzy pewnie wcale mnie nie słyszeli, ale obiecali, mówili, że zawsze przy mnie będą, zawsze mi pomogą jak długo mam czekać na ich znak? Chce go poczuć, chociażby w samym sercu nie chce być samotna. Nie mam nic, jestem tylko sługą demona bez niczego.
Bez niego czy z nim jaka różnica nie mam nic, dom stał się pustym snem, a w sercu panuje pusta, świat jest smutną parodią życia niebiańskiego, na którym przyszło mi żyć, za której przeszłość nawet nie pamiętam.
Myśląc o przeszłości, usłyszałam dźwięk otwieranych się drzwi, niepewnie wyszłam z pokoju, schodząc na dół, gdzie zastałam stojącego w nich Alistera, nic nie mówił, przyglądając mi się uważnie, tak jakby chciał coś znaleźć lub wywnioskować nie do końca go rozumiem, ale co się dziwić jestem dzieckiem niby to zagadki i długie przemyślenia to codzienność dla mnie jednakże niektórych rzeczy nigdy nie zrozumiem i nigdy nie odszyfruję.
- Czy coś się stało? - Spytałam, trochę niepewnie starając się oczywiście nie okazywać tego uczucia, przez cały czas uśmiechając się delikatnie, bo delikatnie do mężczyzny zastanawiając się czemu ma tak skwaszona minę, czyżby coś się stało? Chyba nie złamałam żadnych zasad, koniec końców nie otwarłam drzwi, z czego nie jestem dumna, moje zachowanie było okropne, wstyd mi za siebie jednak strach przewyższył zdrowy rozsądek, uciekłam jak na dziecko przystało, wycofując się z pomocy bliźniemu.
< Alister? Co ty na to xD>
617 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz