Nie byłem ani trochę zadowolony z takiego zakończenia się naszej nieszczęsnej przygody, naprawdę chciałem wrócić do domu, do którego domu nie mam, do domu, w którym nikt na mnie nie czeka i nigdy czekać nie będzie, nie ma co okłamywać samego siebie, jestem sierotą z jakiegoś powodu. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego jestem sierotą, moi rodzice mnie nie kochali? Nie chcieli mnie? Nie potrafili zaakceptować? Man tak wiele pytań a odpowiedzi nie ma ani jednej. Czy kiedyś uda mi się dowiedzieć prawdy? Czy kiedyś odkryję, co się stało? Wiem, że ktoś na pewno jest mi bliski, jednak nie wie o moim istnieniu lub ja nie chce zaakceptować tego, że nikt tak naprawdę nie chciał się mną zajmować i nigdy nie znajdę tych, którzy stworzyli mnie, ale nie potrafili wychować. To moja wina? Czy może ich? Sam nie wiem. Co gorsza, cholera nie rozumiem, dlaczego teraz nagle zacząłem o tym myśleć? Przecież nigdy mnie to nie obchodziło, nigdy nie myślałem nad tym, kto, gdzie i dlaczego a teraz? Teraz trochę się zagubiłem, za wiele czasu spędziłem już z tym gościem. Walczę, by znów być wolny duchowo myślą o tym, co zrobię, gdy znów będę wolny jednakże, gdy już zjawiliśmy się przed domem mojego nieszczęsnego towarzysza, poczułem, sam nie wiem jak to nazwać ukłucie w sercu? Całe życie chciałem być sam, bez nikogo a teraz czuje, że ta samotność niszczy mnie od wewnątrz już teraz a co dopiero późnej.
Zamyślony wszedłem posłusznie do środka i tak nie mając innego wyboru, łańcuchy plus jego siła stawiały mnie w kryzysowym punkcie, byłem bez szans i musiałem, robić co chciał, nawet jeśli wcale mi to nie odpowiadało.
Mordiem zabrał się od razu za opatrywanie swojej rany na głowie, wyglądał blado i widać było, że powinien odpocząć, cóż najwidoczniej nasza wyprawa zwana poszukiwaniami się przedłuży, jednak on odpocząć musi, nie będę go szarpał lub nosił, gdy przypadkiem mi padnie, jestem bardzo drobny i nie za niski więc nie ma co udawać, że byłbym w stanie go udźwignąć.
- Więc musimy najwidoczniej wstrzymać się na dziś z poszukiwaniami tych mężczyzn - Odparłem, w sumie nawet trochę straciłem się co do czasu, wiem, że jest noc tego samego dnia, lecz która dokładnie godzina sam nie wie, te poszukiwania naprawdę mnie kiedyś wykończą. Boże już mowie tak ja bym poszukiwał l ich z dobry rok, a to dopiero pierwszy dzień. Co będzie dalej, jeśli się nie uwolnimy? Zwariuje.
- Nie mamy czasu na odpoczynek - Stwierdził kładąc na głowie rękę, cicho sycząc z bólu. No tak od razu widać, że da radę poszukiwać tych dwóch bandytów, którzy chyba nie są takimi zwyczajnymi złodziejaszkami lub ten, którego złapaliśmy, był głupi, a ten, który nas zaatakował był bardziej bystry i obmyślił jakiś plan, którego nie miał jego kolega. Cóż naprawdę ta cała sytuacja zaczyna mnie bawić.
- Cóż nie wiem jak tobie, jednak mnie wydaje się, że w takiej chwili z twoją rozwaloną głową musisz chwilę odpocząć, bo ja nie będę się tobą zajmować, jeśli padniesz mi gdzieś podczas poszukiwań - Przyznałem, nie mając zamiaru nawet tego ukrywać, niech wie, że na mnie to liczyć nie ma co, ja nikim się nie przejmuje, bo nikt nie przejmuje się mną to dosyć prosta logika. Jeśli zacznę się jedna przejmować ludźmi, którzy mają mnie gdzieś lub poznają, się zemną, tylko na chwilę a ja zaczynam się nimi przejmować, może narodzić się więź, a tego bardzo nie chce, to najgorsze co mógłbym zacząć czuć do innej osoby, kiedy wiem, że nie powinienem.
- Musimy ich znaleźć, nie chce wylądować na stryczku - Burknął mężczyzna.
- Tak, jednak w takim stanie nie znajdziesz nikogo, a jedynie będziesz utrudniał mi pracę, gdyby umiał to zdjąć, sam poszedłbym ich szukać - Odparłem, nagle przez burczenie swojego brzucha przypominając sobie o jedzeniu, dawno nic nie jadłem, co się dziwić nie miałem za bardzo, kiedy byłem trochę zajęty użeraniem się z mężczyzną i poszukiwaniem tych bandytów.
<Mordimer?>
637
Zamyślony wszedłem posłusznie do środka i tak nie mając innego wyboru, łańcuchy plus jego siła stawiały mnie w kryzysowym punkcie, byłem bez szans i musiałem, robić co chciał, nawet jeśli wcale mi to nie odpowiadało.
Mordiem zabrał się od razu za opatrywanie swojej rany na głowie, wyglądał blado i widać było, że powinien odpocząć, cóż najwidoczniej nasza wyprawa zwana poszukiwaniami się przedłuży, jednak on odpocząć musi, nie będę go szarpał lub nosił, gdy przypadkiem mi padnie, jestem bardzo drobny i nie za niski więc nie ma co udawać, że byłbym w stanie go udźwignąć.
- Więc musimy najwidoczniej wstrzymać się na dziś z poszukiwaniami tych mężczyzn - Odparłem, w sumie nawet trochę straciłem się co do czasu, wiem, że jest noc tego samego dnia, lecz która dokładnie godzina sam nie wie, te poszukiwania naprawdę mnie kiedyś wykończą. Boże już mowie tak ja bym poszukiwał l ich z dobry rok, a to dopiero pierwszy dzień. Co będzie dalej, jeśli się nie uwolnimy? Zwariuje.
- Nie mamy czasu na odpoczynek - Stwierdził kładąc na głowie rękę, cicho sycząc z bólu. No tak od razu widać, że da radę poszukiwać tych dwóch bandytów, którzy chyba nie są takimi zwyczajnymi złodziejaszkami lub ten, którego złapaliśmy, był głupi, a ten, który nas zaatakował był bardziej bystry i obmyślił jakiś plan, którego nie miał jego kolega. Cóż naprawdę ta cała sytuacja zaczyna mnie bawić.
- Cóż nie wiem jak tobie, jednak mnie wydaje się, że w takiej chwili z twoją rozwaloną głową musisz chwilę odpocząć, bo ja nie będę się tobą zajmować, jeśli padniesz mi gdzieś podczas poszukiwań - Przyznałem, nie mając zamiaru nawet tego ukrywać, niech wie, że na mnie to liczyć nie ma co, ja nikim się nie przejmuje, bo nikt nie przejmuje się mną to dosyć prosta logika. Jeśli zacznę się jedna przejmować ludźmi, którzy mają mnie gdzieś lub poznają, się zemną, tylko na chwilę a ja zaczynam się nimi przejmować, może narodzić się więź, a tego bardzo nie chce, to najgorsze co mógłbym zacząć czuć do innej osoby, kiedy wiem, że nie powinienem.
- Musimy ich znaleźć, nie chce wylądować na stryczku - Burknął mężczyzna.
- Tak, jednak w takim stanie nie znajdziesz nikogo, a jedynie będziesz utrudniał mi pracę, gdyby umiał to zdjąć, sam poszedłbym ich szukać - Odparłem, nagle przez burczenie swojego brzucha przypominając sobie o jedzeniu, dawno nic nie jadłem, co się dziwić nie miałem za bardzo, kiedy byłem trochę zajęty użeraniem się z mężczyzną i poszukiwaniem tych bandytów.
<Mordimer?>
637
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz