sobota, 20 listopada 2021

Od Mikleo CD Soreya

Spokojniej idąc przed siebie, pogrążałem się w rozmyślaniach dotyczących por roku. Bo na przykład taka jesień jest piękniejsza od lata, ale za to mniej atrakcyjna od wiosny i dlatego nikt nie lubi zimny, kiedy to właśnie zimą jest najlepiej. Śnieg, święta, bałwanek i Mikołaj, zima to najlepszy okres w roku, dlaczego ludzie jej nie doceniają? Nie tylko zresztą jej, bo na przykład taka noc, piękna gwieździstą, a i tak niedoceniana przez ludzi z resztą co ludzie doceniają. Żyją, oddychają, chodzą i widzą a mimo to ciągłe im mało, mają za dużo w życiu i chyba dlatego nie doceniają tego wszystkiego, co ich otacza.
Rozmyślając tak o ludziach, na myśl przyszło mi dziecko, które ma połączyć na nowo ludzi i anioły, to wszystko brzmi tak niedorzecznie, a jednocześnie tak bardzo prawdopodobnie, że sam chcę w to wierzyć mimo tego, że nie do końca przepadam za ludźmi.
Analizując w głowie, co chwilę zmieniające się tematy odwróciłem głowę w stronę męża, zauważając tym samym jego zamyśloną twarz. Ciekawe, nad czym się aż tak zastanawia, powinienem pytać? Sam nie wiem, to może być niegrzeczne, nie muszę od razu wszystkiego wiedzieć, z resztą nawet nie chcę, każde z nas ma prawo mieć własne myśli zamknięte pod kluczem, nawet jeśli mogłyby być dziwnie niepokojące dla tego drugiego.
- Nad czym tak intensywnie myślisz? - Mimo że starałem się rękami i nogami, aby nie naruszyć jego przestrzeni prywatnej, to nie mogłem oprzeć się pokusie by koniec końców i tak to zrobić.
- Nad niczym konkretnym a ty? - Zdawkowa odpowiedź mogłam oznaczać tylko jedno, mój mąż myślał nad czymś dla niego ważnym, ale nie chciał, bym wiedział konkretnie o czym.
- Myślę o śniegu, świętach, nocy i o tym dziecku, które połączyć ma ludzi i anioły - Wyznałem, zwracając uwagę na swoje nogi, które szły przed siebie, krok po kroku w równym odstępie poruszając się z wielką gracją. Ja zawsze tak chodzę? Dlaczego nagle mnie to interesuje, rany mój umysł naprawdę, ale to naprawdę się nudzi..
- Dużo tych myśli w tak krótkim czasie - Dostrzegł, mając rację, a mimo to nie umiałem nic z tym zrobić, to było silniejsze ode mnie.
Znudzony tylko chodzeniem zacząłem rozmawiać z mężem na każdy możliwy temat, byłem czymś zająć umysł, podróże są fajne, jednakże trochę nudne nic się nie dzieje tylko prosta droga i zero niebezpieczeństwa, co prawda z tego długiego się cieszę, co nie zmienia faktu, iż nic się nie dzieje, a to trochę nudne.
Buzia przez całą drogę nie zamykała mi się, a emocje których nie ukrywałem, wypływały ze mnie jak woda, męcząc mojego biednego człowieka, który musiał to wszystko znosić aż do wieczora, kiedy to Sorey postanowił rozbić obóz z zamiarem zostania tu na całą noc, a ja mając wreszcie co robić. Zamilkłem, pomagając mu ze wszystkim w błyskawicznym tempie.
- Gotowe - Zawołałem zadowolony, ciesząc się z możliwości pomagania mojemu mężowi.
Sorey uśmiechnął się do mnie, w odpowiedzi głaszcząc mnie po głowie jak grzecznego pieska, który zrobił coś dobrze, niby nie powinno mnie to cieszyć, bo nie jestem psem, ale kurcze to było takie przyjemne, a ja lubiłem takie i inne pieszczoty.
- Dobry chłopiec - Gdy wypowiedział te dwa słowa, napuszyłem policzki jak małe dziecko niezadowolony z jego słów. Głaskanie jeszcze mi się podoba ale nazywanie mnie chłopcem już nie, nie jestem dzieckiem.
- Nie jestem chłopcem - Mruknąłem, kręcąc nosem z widocznym niezadowoleniem.
- Masz racje, jesteś małym chłopczykiem - Po jego słowach prychnąłem cicho, przewracając oczami.
- No bardzo zabawne - Fuknąłem w jego stronę, dorzucając patyków do ognia, by mój mąż nie zmarzł mi w nocy.
- Prawda? - Uśmiechnął się złośliwie, podchodząc do mnie, aby złączyć nasz usta w długim pocałunku.
- Nie prawda - Uparcie trzymałem swojego, nie będąc dzieckiem to, że dla aniołów jestem młody, niczego nie zmienia, jestem w jego wieku plus minus trochę młodszy, więc jeśli ja jestem dzieckiem to i on nim jest. - Sam jesteś dzieckiem - Dodałem, patrząc w jego oczy, nie mając zamiaru odpuścić, nie jestem dzieckiem i oboje dobrze to wiemy.
- Jestem dorosłym mężczyzną - Zapewnił, nie dając mi się podpuścić, oczywiście ja jestem dzieckiem, kiedy o jest dorosłym mężczyzną. Coś mi się zdecydowanie nie wydaje.
- Chyba w swoich snach..
- W moich snach jesteś ty, czarujący mnie jak nigdy nikt - Uśmiechnął się szeroko, po wypowiedzeniu tych słów co i ja zrobiłem mimo tego, że powinienem być dalej na niego obrażony.
- Cóż, jeśli chcesz i masz odpowiednio dużo siły, mogę po czarować teraz - Wymruczałem, kładąc dłonie na jego ramionach, rzucając mu zalotne spojrzenie mówiące więcej niż tysiące słów.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz