czwartek, 11 listopada 2021

Od Taiki CD Shōyō

Bawiąc się z tym naszym małym urwisem, zerknąłem na mojego narzeczonego, zastanawiając się nad jego jutrzejszym spotkaniem z matką, czy powinienem iść z nim? Nie do końca byłem pewien, oczywiście mój narzeczony nie wspominał, abym poszedł z nim, jednakże ja sam trochę się o niego martwiłem. A co jeśli ktoś mu coś zrobi? Drugiej takiej sytuację nie przeżyj a do tego jego rodzice albo mama, ojciec już dawno nie żyje. Czy ona powinna o tym wiedzieć? Nie byłem pewien, jednakże poprę każdą decyzję mojego narzeczonego bez względu na to, jaka ona będzie ma bowiem prawo zaprosić swoją rodzinę i ja nie mogę, a nawet nie chcę mu tego zabraniać, kim bowiem jestem, by to czynić? Niech zrobi to, co uważa za słuszne, we mnie ma zawsze oparcie.
- To bardzo dobry pomysł, rozmowa wam wszystkim zrobi dobrze. Może po tak długim czasie twoja mama przemyślała sobie to i owo co pozwoli jej przejrzeć na oczy - Nie miałem nic przeciwko, aby szedł, miał prawo widywać się z rodziną, gdy tylko miał na to ochotę, dobrze o tym wiedział. Co prawda nie przepadam za jego rodziną, za to, co mu zrobili, co nie oznacza, że stanę mu na przeszkodzie, aby się z nimi spotykał i mam nadzieje dobrze to wie.
- Obyś miał rację - Uśmiechnął się, nie do końca pewnie na pewno obawiając się spotkania z mamą w razie czego, jeśli tylko zapragnie, będę tam z nim, by go wesprzeć, jednakże jeśli odmówi, zostanę tutaj, czekając na jego powrót, mając świadomość, że i beze mnie świtanie sobie poradzi.
Uśmiechnąłem się tylko na jego słowa, nie chcąc teraz przy cioci jeszcze bardziej wnikać w ten temat, o tym możemy porozmawiać, gdy będziemy sami a na razie pora się zająć jedzeniem, ciocia przygotowała dziś naprawdę pyszny obiad i nie możemy pozwolić, aby się zmarnował.
 Odstawiłem pieska na ziemi, zabierając się za przygotowany przez ciocię obiad, który był tak dobry, że zjadłem go w kilka chwil ze smakiem, oblizując swoje usta.
- Ty to zjadłeś czy połknąłeś? - Zaśmiała się rozbawiona ciocia, która w porównaniu do mnie spokojnie delektowała się zrobionym przez siebie obiadkiem.
- Zdecydowanie połknąłem - Zaśmiałem się, wstając od stołu, by umyć talerz, odkładając go na suszarkę, gdzie w swoim czasie spokojnie wyschnie bez zbędnego wycierania i marnowania czasu na dodatkową pracę, na którą nie mam dziś ochoty. Zadowolony wróciłem na swoje miejsce, by jeszcze trochę pobyć w towarzystwie mojej rodziny, biorąc na ręce szczeniaka, który usilnie starał się zwrócić moją uwagę. No cóż, skoro już tak bardzo prosi. Trzymając Łatkę na rękach, bawiłem się z nią aż do chwili, w której ciocia i Karocia skończyli jeść, dzięki temu mogłem już wstać z krzesła, kierując się powoli z Łatką do pokoju. Wiedząc, że i Karocia zaraz się w nim zjawi.
Jak też myślałem, tak się właśnie stało, mój narzeczony pojawił się w pokoju, szybciej niż przypuszczałem, najedzony od razu kładąc się do łóżka, by odpocząć po tym sytym posiłku.
- Naprawdę chcesz jutro iść do swojego rodzinnego domu? - Od razu poruszyłem ten temat, chcąc ustalić kilka spraw, zanim tam pójdzie.
- Prędzej czy później i tak będę musiał tam iść dlatego lepiej zrobić to od razu niż z tym zwlekać - Wyjaśnił, głaszcząc po łebku Łatkę, która od razu pojawiła się przy nim, oczekując pieszczot.
- Masz rację, tylko trochę się martwię reakcji twojej mamy, nie była taka jak ojciec, a jednak mimo wszystko wciąż jej nie ufam i to tego Shingo boje się jak zareaguje na obecność twojej rodziny - Poruszyłem dwa trapiące mnie tematy, które chciałem poruszyć na dole, oczywiście nie mogąc tego zrobić z powodu mojej cioci. Ona ni nie wie i lepiej niech tak zostanie.
Karocia zamilkł, musząc przemyśleć moje słowa, no tak teraz sytuacja się trochę komplikuje, co nie znaczy oczywiście, że ma ich zaprosić, może jak najbardziej może i ma do tego prawo tylko co zrobimy z Shingo? Cóż będę musiał go pilnować, bo innej opcji nie widzę.
- Teraz to już nie wiem, czy powinni przyjść - Wyznał, zmartwiony poruszonym przeze mnie faktem.
- Skarbie, mimo wszystko, jeśli czujesz potrzebę i chcesz ich zaprosić to, to zrób, ja nie stanę ci na przeszkodzie wręcz przeciwnie popieram to by przyszli. Mój brat cóż go zostaw mnie, ja już dopilnuje, aby niczego głupiego nie odstawił - Zapewniłem, nie mając zamiaru pozwolić by mój brat lub ktoś inny zniszczył naszą ceremonię zaślubin, to będzie wyjątkowy dla nas dzień i taki ma pozostać.

<Karocia? Trochę to zawiłe  C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz