Szczerze powiedziawszy, byłem zaskoczony nawet bardzo zaskoczony, gdy to nie spodziewałem się takiej propozycji ze strony mojego męża, tym bardziej że wiem, jak bardzo nie lubi tego miejsca, w końcu to, co się tam stało, chyba na zawsze zapisze się w jego pamięci w mojej też, lecz na pewno w mniejszym stopniu niż w jego.
- Szczerze powiedziawszy, nie jestem pewien czy to taki dobry pomysł nie chcę, abyś później to przeżywał lub miał koszmary - Przyznałem, naprawdę się o niego martwiąc, w końcu nie chce, aby później stało się coś, czego oboje byśmy nie chcieli tylko dlatego, że mój mąż chce sprawić mi przyjemność, ja naprawdę mogę iść nad wodę w ogrodzie, małe, ale bardziej bezpieczne dla psychiki mojego męża.
- Moja mała kochana owieczka, niepotrzebnie się o mnie martwisz, jestem dużym mężczyzną i dam sobie radę a ty nie musisz się niczym przejmować - Zapewnił, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, którego nie mógłbym nie odwzajemnić, ciesząc się z jego pomysłu, chętnie popływałbym sobie w wodzie, nie widząc w tym nic złego. Zresztą to również okazja, aby spędzić trochę czasu sam na sam poza murami zamku, gdzie nikt nie będzie brał mojego męża za chorego psychicznie człowieka.
- W takim razie przyznam, że bardzo chętnie skorzystam z twojej propozycji pójścia na miasto i nad jezioro - Przyznałem, z delikatnym uśmiechem na ustach wstając z kolan Soreya, rozprostowując swoje kości. - To, co idziemy? - Dopytałem, chcąc już się wybrać do miasta, by jak najszybciej znaleźć się nad wodą.
- Tak, możemy już iść - Zgodził się ze mną, chwytając moją dłoń, by wyjść z zamku. Uważając na służących, którzy mogliby dziwnie patrzeć na męża trzymającego dłoń ducha.
Dopiero w mieście musząc zachować dystans by nikt ani nikt nie wziął Soreya za większego wariata niż już go pewnie tu mają, przede wszystkim skupiając się na ubraniach, które miałem sobie wybrać, by założyć na zmianę do podróży.
Wybrałem więc białe długie spodnie i niebieską koszulę krótki rękaw, dodatkowo biorąc jeszcze koszule tego samego koloru z długim rękawem, by jak stwierdził mój mąż mieć coś na chłonniejsze dni.
- Mamy już wszystko tak? Możemy iść nad wodę? - Nie mogąc się już doczekać jeziora, musiałem dopytać mojego męża czy już, aby wszystko mamy i co najważniejsze czy już iść możemy popływać w wodzie, to znaczy ja na pewno popływam, nie wiem jak mój mąż.
~ Tak, możemy już iść - Na dźwięk tych słów z zadowoleniem wypisanym na twarz ruszyłem w stronę jeziora, zerkając co chwilę na męża, by upewnić się, czy jest on przy mnie, nie chcąc się z nim za bardzo rozdzielać, tym bardziej w mieście tu nigdy niczego spodziewać się nie można..
Nad wodą, gdy tylko znaleźliśmy się na mostku, wskoczyłem do wody, by zamoczyć w niej swoje już trochę za bardzo rozgrzane ciało, nie specjalnie rozglądając się po okolicy. Wiedząc, że Sorey zrobi to za mnie.
Zadowolony wynurzyłem się z wody, po kilku minutach zauważając na mostku prócz mojego męża jego dawnego partnera, a on co tu robił? Najwidoczniej musiał tędy przechodzić.. Jaki nieprawdopodobny zbieg okoliczności, aż nie mogę w to uwierzyć.
Niezadowolony nie miałem nawet ochoty podpływać do nich i pewnie bym tego nie zrobił, gdyby nie głos mojego męża, który bardzo chciał, abym podpłynął do nich. I po co? A to tylko po to, by przywitać się z Roscoe, ten chłopak powoli zaczyna mnie irytować, tym pojawianiem się wszędzie tam, gdzie tylko jesteśmy my a tak dokładnie to mój mąż, już gościa nie lubię, to miał być czas tylko dla nas, a zamiast tego mój mąż musi bawić tego chłopaka, w ogóle mi się to nie podoba, już teraz wiem, jak Sorey się czuł, gdy ja spędzałem czas z moją dawną przyjaciółką.
Nie ukrywają gorszego humoru, który pojawił się po przyjściu Roscoe, zanurzyłem się znów pod wodą, relaksując się w jej objęciach, ignorując troszeczkę towarzystwo siedzące na mostku, czując się dobrze pod wodą z dala od chłopaka, za którym nie przepadam. Może i jest miły i trochę podobny do mnie z charakteru jednakże mam wrażenie, że Sorey wciąż mu się podoba, a to naprawdę mnie wkurza, to mój mąż i naprawdę nie mam zamiaru się nim z nikim dzielić, nawet jeśli to tylko przyjaciel... Nie, Mikleo tylko spokojnie, bez nerwów, twój mąż ma prawo spotykać się z innymi ludźmi, a ty obiecałeś, że nie będziesz zazdrosny, więc teraz dotrzymaj słowa danego samemu sobie i po prostu bądź miły na tyle na ile umiesz być. Musiałem to przemyśleć i ułożyć sobie w głowie nim znów wynurzyłem się z wody, tuż przed nimi opierając swoje ręce na kolanach męża, nie odzywając się, po prostu słuchając, chcąc tylko być blisko męża, aby poczuć się lepiej, bardziej pewnie i spokojniej niczego więcej nie było mi już trzeba.
<Pastrzyku ukochany? C:>
- Szczerze powiedziawszy, nie jestem pewien czy to taki dobry pomysł nie chcę, abyś później to przeżywał lub miał koszmary - Przyznałem, naprawdę się o niego martwiąc, w końcu nie chce, aby później stało się coś, czego oboje byśmy nie chcieli tylko dlatego, że mój mąż chce sprawić mi przyjemność, ja naprawdę mogę iść nad wodę w ogrodzie, małe, ale bardziej bezpieczne dla psychiki mojego męża.
- Moja mała kochana owieczka, niepotrzebnie się o mnie martwisz, jestem dużym mężczyzną i dam sobie radę a ty nie musisz się niczym przejmować - Zapewnił, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, którego nie mógłbym nie odwzajemnić, ciesząc się z jego pomysłu, chętnie popływałbym sobie w wodzie, nie widząc w tym nic złego. Zresztą to również okazja, aby spędzić trochę czasu sam na sam poza murami zamku, gdzie nikt nie będzie brał mojego męża za chorego psychicznie człowieka.
- W takim razie przyznam, że bardzo chętnie skorzystam z twojej propozycji pójścia na miasto i nad jezioro - Przyznałem, z delikatnym uśmiechem na ustach wstając z kolan Soreya, rozprostowując swoje kości. - To, co idziemy? - Dopytałem, chcąc już się wybrać do miasta, by jak najszybciej znaleźć się nad wodą.
- Tak, możemy już iść - Zgodził się ze mną, chwytając moją dłoń, by wyjść z zamku. Uważając na służących, którzy mogliby dziwnie patrzeć na męża trzymającego dłoń ducha.
Dopiero w mieście musząc zachować dystans by nikt ani nikt nie wziął Soreya za większego wariata niż już go pewnie tu mają, przede wszystkim skupiając się na ubraniach, które miałem sobie wybrać, by założyć na zmianę do podróży.
Wybrałem więc białe długie spodnie i niebieską koszulę krótki rękaw, dodatkowo biorąc jeszcze koszule tego samego koloru z długim rękawem, by jak stwierdził mój mąż mieć coś na chłonniejsze dni.
- Mamy już wszystko tak? Możemy iść nad wodę? - Nie mogąc się już doczekać jeziora, musiałem dopytać mojego męża czy już, aby wszystko mamy i co najważniejsze czy już iść możemy popływać w wodzie, to znaczy ja na pewno popływam, nie wiem jak mój mąż.
~ Tak, możemy już iść - Na dźwięk tych słów z zadowoleniem wypisanym na twarz ruszyłem w stronę jeziora, zerkając co chwilę na męża, by upewnić się, czy jest on przy mnie, nie chcąc się z nim za bardzo rozdzielać, tym bardziej w mieście tu nigdy niczego spodziewać się nie można..
Nad wodą, gdy tylko znaleźliśmy się na mostku, wskoczyłem do wody, by zamoczyć w niej swoje już trochę za bardzo rozgrzane ciało, nie specjalnie rozglądając się po okolicy. Wiedząc, że Sorey zrobi to za mnie.
Zadowolony wynurzyłem się z wody, po kilku minutach zauważając na mostku prócz mojego męża jego dawnego partnera, a on co tu robił? Najwidoczniej musiał tędy przechodzić.. Jaki nieprawdopodobny zbieg okoliczności, aż nie mogę w to uwierzyć.
Niezadowolony nie miałem nawet ochoty podpływać do nich i pewnie bym tego nie zrobił, gdyby nie głos mojego męża, który bardzo chciał, abym podpłynął do nich. I po co? A to tylko po to, by przywitać się z Roscoe, ten chłopak powoli zaczyna mnie irytować, tym pojawianiem się wszędzie tam, gdzie tylko jesteśmy my a tak dokładnie to mój mąż, już gościa nie lubię, to miał być czas tylko dla nas, a zamiast tego mój mąż musi bawić tego chłopaka, w ogóle mi się to nie podoba, już teraz wiem, jak Sorey się czuł, gdy ja spędzałem czas z moją dawną przyjaciółką.
Nie ukrywają gorszego humoru, który pojawił się po przyjściu Roscoe, zanurzyłem się znów pod wodą, relaksując się w jej objęciach, ignorując troszeczkę towarzystwo siedzące na mostku, czując się dobrze pod wodą z dala od chłopaka, za którym nie przepadam. Może i jest miły i trochę podobny do mnie z charakteru jednakże mam wrażenie, że Sorey wciąż mu się podoba, a to naprawdę mnie wkurza, to mój mąż i naprawdę nie mam zamiaru się nim z nikim dzielić, nawet jeśli to tylko przyjaciel... Nie, Mikleo tylko spokojnie, bez nerwów, twój mąż ma prawo spotykać się z innymi ludźmi, a ty obiecałeś, że nie będziesz zazdrosny, więc teraz dotrzymaj słowa danego samemu sobie i po prostu bądź miły na tyle na ile umiesz być. Musiałem to przemyśleć i ułożyć sobie w głowie nim znów wynurzyłem się z wody, tuż przed nimi opierając swoje ręce na kolanach męża, nie odzywając się, po prostu słuchając, chcąc tylko być blisko męża, aby poczuć się lepiej, bardziej pewnie i spokojniej niczego więcej nie było mi już trzeba.
<Pastrzyku ukochany? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz