Uniosłem z powątpieniem brew, zauważając jego dumę. Naprawdę nie rozumiałem, dlaczego nie chciał wziąć czegoś przeciwbólowego, przecież to tylko by mu pomogło, nie zaszkodziło. Zresztą, i tak mu je przyniosę, nawet jeśli powiedział, że nie trzeba. Nie mogę pozwolić mu cierpieć bardziej, niż to konieczne.
Dokończyłem jeść swoją porcję, a następnie posprzątałem i przygotowałem śniadanie dla pani Kato, które jej zaniosłem. Dzisiaj mogłem sobie pozwolić na troszeczkę więcej swobody, wczoraj w oczekiwaniu na ich powrót znowu wysprzątałem cały dom. Dodatkowo, nie musiałem nawet gotować obiadu, ponieważ i to zrobiłem wczoraj, wystarczyło go tylko podgrzać. Nim wróciłem do mojego narzeczonego, wziąłem z kuchni szklankę wody oraz leki przeciwbólowe. Jeżeli będzie czuł się bardzo źle, przygotuję mu okłady, bo tylko tak mogłem mu pomóc. Czasem troszkę żałowałem, że nie miałem nieco bardziej praktycznych mocy jako wygnaniec, jak na przykład leczenie.
- Hej – odezwałem się cicho, podchodząc do łóżka. Widziałem, że nie spał, ale pomimo tego nie chciałem mówić za głośno. – Bardzo boli? – dodałem, siadając na materacu obok niego i kładąc leki oraz wodę na stoliku.
- Nie na tyle, aby wziąć te tabletki – odpowiedział, siląc się na delikatny uśmiech. Nie boli go to? Ma rozwaloną dolną wargę, z własnego doświadczenia wiem, że właśnie takie uśmiechy były bardzo bolesne, a musiałem się uśmiechać, by ukryć obrażenia przed wtedy jeszcze moim chłopakiem. – Myślałem, że trochę dłużej będziesz siedział w kuchni – dodał, podnosząc się do siadu i jednocześnie sycząc cicho z bólu.
- Jak chcesz, mogę wrócić, do roboty zawsze coś mogę znaleźć – odpowiedziałem wzruszając ramionami, oczywiście się z nim drocząc. No chyba, że naprawdę chce, abym sobie poszedł, nie widzę w tym w końcu żadnego problemu.
- Nie, nie, nie, nie chcę tu siedzieć sam – powiedział szybko, chwytając mnie od razu za nadgarstek. A więc bardzo chce, abym tu został... mógłbym wykorzystać to na swoją korzyść.
- Jeżeli weźmiesz leki, to zostanę – uniosłem delikatnie kąciki warg, czekając na jego reakcję.
Taiki westchnął cicho, bardzo niezadowolony. Czy wzięcie zwyczajnych leków przeciwbólowych było taką wielką ujmą na jego męskim honorze? Nie rozumiałem tego, a sam przecież byłem mężczyzną. Gdyby mnie coś bolało i to na tyle, że nie mógłbym tego znieść, to wziąłbym coś przeciwbólowego i nie miałbym z tym żadnego problemu. Mój narzeczony był momentami naprawdę dziwny, a to on bardzo często dawał mi do zrozumienia, że to ja odstaję od normy. Znaczy, fakt, odstaję, ale przynajmniej siebie nie krzywdzę. Zadowolony z efektu, jaki osiągnąłem, podałem mu szklankę oraz dwie małe pigułki, by mój biedny narzeczony nie musiał się za bardzo męczyć.
- Dziękuję – wymruczałem, całując go w ten zdrowy kącik ust.
- Ale teraz masz ze mną siedzieć cały czas – powiedział twardo, na co szeroko się uśmiechnąłem. To brzmiało naprawdę kusząco, nawet jeżeli mielibyśmy tylko leżeć... bo w sumie, tylko to mogliśmy zrobić.
- Jeżeli twoja ciocia nie będzie potrzebowała pomocy, to z wielką chęcią – przyznałem, odstawiając szklankę na szafkę i kładąc się obok niego. Teraz, kiedy miałem już obok siebie Taiki’ego, który nigdzie się nie wybierał, byłem znacznie spokojniejszy i zmęczenie powolutku brało nade mną górę, ale tym razem nie czułem się z tym źle. Oboje byliśmy zmęczeni i to jest najlepszy moment, abyśmy oboje wypoczęli.
- Nie chce mi się tak tutaj leżeć – powiedział po piętnastu sekundach leżenia. Cóż, to całkiem sporo jak na niego. Westchnąłem cicho i otworzyłem oczy, patrząc na niego uważnie. Ja leżałem wtulony w poduszkę, a Taiki leżał na boku, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- I co ja mam ci zrobić? – spytałem, unosząc jedną brew.
- Jak sobie wyobrażasz nasz ślub? – spytał nagle, mocno mnie zaskakując. Właściwie to chyba jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy o ślubie, co było naturalne, w tym momencie to nie byłby najlepszy czas aby wychodzić za mąż. Teraz mamy wiele problemów na głowie, a na to przyjdzie jeszcze czas.
- Właściwie to... nie wiem – powiedziałem szczerze, podnosząc się tym samym do siadu. – Nie mam za bardzo pojęcia, jak wyglądają śluby. Jakiekolwiek. Nigdy z żadnym nie miałem styczności. Dlatego nasz ślub może wyglądać tak, jak ty sobie to wymarzysz. Jeżeli ty będziesz szczęśliwy, to i ja będę – przyznałem, uśmiechając się delikatnie i chwytając go za dłoń, którą zaraz uniosłem i ucałowałem jej wierzch.
- Jak tylko sobie wymarzę, tak? – powtórzył moje słowa takim tonem, jakbym miał zaraz ich żałować. Ale z drugiej strony... czemu bym miał? Taiki chce również tego samego, co ja, więc na pewno nie może być tak źle. No i też co takiego złego mógłby wymyślić... Pokiwałem zatem głową, pewien swych słów. – Czyli właśnie wymarzyłem sobie, że chcę cię widzieć na ślubie w pełnym stroju panny młodej.
Minęło kilka chwil, nim w końcu dotarł do mnie sens tych słów. A kiedy tak się stało, moje policzki pokryła czerwień, a ja sam mocno się speszyłem. Może i nie miałem pojęcia, jak wygląda taki typowy, normalny ślub, ale doskonale wiedziałem, co miał na myśli. Nie ma mowy, że przed kimkolwiek pokażę się w jakiejkolwiek sukience poza nim, a przecież na takich wydarzeniach jest całkiem dużo ludzi. Gdyby nie był poobijany, właśnie uderzyłbym w niego poduszką, którą właśnie mam pod ręką.
- Nie ma takiej opcji – bąknąłem, speszony spuszczając wzrok. Wystarczała mi sama myśl, by się zawstydzić, więc nie ma mowy, że znajdę w sobie tyle odwagi, by założyć takie ubrania. Chociaż... może będę mógł założyć jeden element takiego stroju?
- No wiem, wiem, tylko tak sobie żartuję – odpowiedział, uśmiechając się delikatnie i przekręcając na plecy.
- Żartujesz? – powtórzyłem, nachylając się nad nim i kładąc ręce po obu stronach jego strony. – Szkoda, bo w ramach zadośćuczynienia zamierzałem założyć chociażby welon – dodałem niewinnym tonem, zaczepnie zaczynając kreślić małe kółeczka na jego klatce piersiowej, ale bardzo delikatnie, nie chciałem przecież sprawić mu bólu. Leki przeciwbólowe na pewno zaczęły działać, ale i tak nie zamierzałem ryzykować.
Ucieszyłem się na widok jego zaskoczenia wymalowanego na jego twarzy. Naprawdę nie spodziewał się, że byłbym w stanie się na coś takiego zdecydować i w sumie, to ja też nie. Na ten pomysł z welonem wpadłem w ostatnim momencie i byłem w sprawie to naprawdę zrobić. Welon nie był takim złym pomysłem i nie był aż tak bardzo „kobiecy”, więc coś takiego byłbym w stanie zrobić. Nie jest to co prawda pełny strój panny młodej, a zaledwie jego malutka część, ale zawsze coś.
- Naprawdę chcesz to zrobić? – spytał, na co pokiwałem głową, uroczo się uśmiechając.
- Jeżeli tego chcesz, to nie ma żadnego problemu – dodałem bardziej dosadnie, po czym ucałowałem go w zdrowy kącik ust. Nie wydawało mi się, aby to były tylko i wyłącznie żarty, ponieważ to nie było za bardzo w jego stylu, a dla mnie to naprawdę nie był problem, aby założyć na swoją głowę welon. Pytanie tylko brzmi, czy jemu to będzie pasować.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz