Nie do końca rozumiałem, dlaczego mój narzeczony aż tak panikuje, nic mi się przecież nie stało, to tylko drobne zadrapania nic, z czym sobie nie poradzę, po co od razu taka afera? Ja nie wiem, moja Karotka naprawdę przesadza, przejmując się za bardzo mną, a za mało sobą nie wiadomo, po co tak naprawdę. To znaczy, naturalnie wiem, po co i dlaczego mimo to jednakże uważam, że przesadza i niepotrzebnie aż tak się mną przejmuje, jest to miłe, nie powiem, na tym się jedna to kończy przesadna nadopiekuńczość i zamartwianie się o innych może doprowadzić nas do szaleństwa, a tego mu nie życzę, tym bardziej że wie, jakim człowiekiem jestem.
- Karotka - Zacząłem, gdy dostrzegłem wtulającego się w poduszkę narzeczonego niechcącego się nawet do mnie przytulić. - Nie musisz się tulić do poduszki, gdy jestem obok, możesz przytulić się do mnie - Nie widziałem w tym najmniejszego problemu, fakt faktem trochę bolała mnie klatka piersiowa, nie był to jednak problem, aby mój malutki skarbek się do mnie przytulił, nieskromnie przyznam, że doskonale wiem o tym, że tego właśnie chce.
- Nie ma nawet o tym mowy, nie chcę zrobić ci krzywdy - Jego twarda odpowiedz, lekko mnie zaskoczyła, no nie spodziewałem się czegoś takiego po mojej Karotce, to na pewno wciąż mój narzeczony? Czy on jest aż tak na mnie obrażony, by nie przytulić się do mnie nawet podczas snu?
- Dlaczego? Wciąż jesteś na mnie obrażony? - Spytałem, marszcząc brwi, doskonale wiedząc, że tego nie widzi, chociaż z gestu wypowiedzianych przeze mnie słów zapewne to wyczytał.
- Ponieważ jesteś ranny, nie chcę jeszcze bardziej pogorszyć twojego stanu zdrowia lub nie daj boże zrobić ci krzywdę - Zabrzmiało to tak, jakby zrobienie mi krzywdy było gorsze, od pogorszenia mojego stanu, a może tylko ja tak dziwnie to odbieram, sam nie wiem.
Westchnąłem cicho, kręcąc przy tym głową, przysuwając się bliżej mojego narzeczonego, aby ucałować go w czoło, czasem jest dziwny, ale na ogół bardzo kochany, nie zamieniłbym go na nikogo innego.
- Dobrze, niechaj ci będzie śpij dobrze - Uśmiechając się łagodnie do mojego skarba, nawet jeśli tego nie widział, wtuliłem się w poduszkę, powoli zaczynając odpływać do krainy Morfeusza, nagle słysząc głos mojej marcheweczki.
- Taiki, mam nadzieję, że nie idziesz jutro do pracy - Na dźwięk tego pytania głośno westchnąłem. Wiedząc, że ta odpowiedź mu się nie spodoba.
- Czuje, że moja odpowiedz, może ci się nie spodobać - Gdy to powiedziałem, usłyszałem głośne westchnięcie pełne irytacji, które w tamtej chwili mówiło więcej niż tysiące słów. - No co? Nie wzdychaj tak - Dodałem, chcąc rozluźnić atmosferę, co w żadnym wypadku mi nie wyszło, drażnią go chyba jeszcze bardziej.
- Jeśli jutro pójdziesz do pracy w tym stanie. Obiecuję, że po powrocie nie zastaniesz mnie w domu - To była groźba. Trochę tak i trochę tak mi się nie spodobała, nie tego się spodziewałem i nie to usłyszeć chciałem, że niby nie mogę iść do pracy? Ale dlaczego? Nic mi przecież nie jest, nie chcę tracić tych dobrze płatnych dni.
- Chyba nie mówisz poważnie co? - Spytałem lekko zmartwiony powagą jego wypowiedzi, co jeśli mówi serio? Wtedy na pewno nie będę mógł iść do pracy, a co mam niby w domu robić? Słuchać jak ten dzieciak płacze? Nie wszystko, tylko nie to.
- Mówię bardzo poważnie, więc wybieraj albo ja, albo praca - Gdy to powiedział, zamarłem na kilka długich chwil, myśląc nad jego słowami, tak nie można, ja się na to nie zgadzam, z drugiej strony nie mam wyboru, więc muszę się zgodzić, bo jeśli Karotka mówi poważnie, a na to wygląda, nie przeżyję pozostawienia mnie samego, jest całym moim życiem, którego nie mogę stracić.
- Skoro tak stawiasz sprawę, zostanę w domu i będę zmierzły, bo ten chłopiec nie będzie cicho - Bąknąłem, pusząc policzki jak małe dziecko, ja wiem, to dla mojego dobra jednakże czuję, że będę się jutro śmiertelnie nudził, bo ani zabawy, ani pracy co więc mam robić? Nie chcę cały dzień zmarnować na leżenie w łóżku czy szwendaniu się po domu, oby Karotka jutro znalazła mi znajdzie, bo będę bardzo zmierzły i za to Karotka będzie miał ochotę mnie udusić, już czuję, że tak będzie. Mój panie miej go jutro w opiece, gdy zirytowany od niewyspania i do tego obolały będę siedział w domu, nie mogąc nic zrobić, czym będę jeszcze bardziej się denerwował i tak o to Karotka będzie miał mnie dość..
<Karotka C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz