poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Od Soreya CD Mikleo

 Zmarszczyłem brwi słysząc słowa mojego małego aniołka, o czym on znowu gadał? Przecież Yuki to jeszcze dziecko, chyba nie w głowie mu jeszcze zakochiwanie się. Wydaje mi się, że po prostu jest zafascynowany Emmą, jest w końcu jedną osobą w jego wieku, która go rozumiała i która miała podobne patrzenie na świat, co on sam, a to dla małego dziecka wiele znaczyło.
- Wydaje mi się, że możesz być spokojny, to są w końcu jeszcze dzieci – powiedziałem cicho, po czym pocałowałem go w czubek głowy. 
- Anioły dojrzewają szybciej, więc u niego takie uczucia już mogły się pojawić. No i jeszcze my dajemy mu przykład, że anioł i człowiek mogą być razem – odpowiedział, opierając policzek o moją klatkę piersiową. 
- Przypominam ci, że nadal się krzywi, kiedy całuję cię chociażby w policzek – zauważyłem, delikatnie się uśmiechając. – Jeśli tak bardzo się o niego boisz, to może z nim o tym porozmawiasz? – zaproponowałem, zaczynając delikatnie gładzić go po plecach. Jeżeli Mikleo ma rację i ma anioły wcześniej osiągają tą dojrzałość psychiczną, to i tak trzeba z nim omówić pewne kwestie, w końcu taka rola rodzica. 
- Nie wiem, jak z nim rozmawiać na takie tematy – przyznał, cichutko wzdychając. 
- Ja też. Ale przecież nie zostawię ci z tym wszystkim samego. A teraz proponuję, abyś się przespał, póki masz jeszcze trochę czasu – dodałem, poprawiając delikatnie jego grzywkę, którą postanowiłem zostawić w spokoju, chociaż gdybym ją zaczesał, również wyglądałby cudownie. Mikleo zawsze wygląda pięknie, niezależnie od tego, jaką miał fryzurę albo jakie ubrania miał na sobie. Trafił mi się naprawdę wspaniały anioł, a ja go tak krzywdzę i nie doceniam. 
- A położysz się ze mną? – poprosił ładnie, odsuwając się ode mnie i posyłając mi jeden z tych swoich cudownych uśmiechów. I jak ja miałem mu odmówić? Serce mnie bolało już na samą myśl, ale musiałem to zrobić, przecież śpiący nie byłem, więc mogłem przeznaczyć ten czas na coś bardziej pożytecznego i produktywnego. Tak, zdecydowanie powinienem mu odmówić i właśnie to zrobię, pomimo tych uroczych, wpatrzonych we mnie oczek. 
- Ale tylko na momencik – powiedziałem w końcu, odrobinkę się uginając. Co jak co, ale byłem całkiem blisko całkowitego odmówienie, jak na mnie to całkiem dobrze jak na mnie. 
Mikleo pokiwał głową i pociągnął mnie ze sobą na poduszki, by zaraz nieco bardziej uspokojony wtulić się w moje ciało. Najwidoczniej moje argumenty go przekonały i teraz już mógł spokojnie wypocząć, a na tym przecież mi zależało. Leżąc wraz z nim zacząłem się zastanawiać nad jego wcześniejszymi słowami odnośnie Yuki’ego. Naprawdę tak małe dziecko było w stanie tak prawdziwie się zakochać...? Chyba nawet między nami się tak wcześnie nie zaczęło, ale pewien być nie mogłem, wspomnienia z tego okresu były troszkę zamazane. Fakt, przysięgliśmy sobie niedługo po poznaniu, że się pobierzemy, ale nie jestem pewien, czy oboje wiedzieliśmy, co to oznacza. Poza tym, czy wśród aniołów nie zdarzały się drobne zauroczenia? A zauroczenie nie oznacza od razu zakochania, więc moglibyśmy być troszkę bardziej spokojni o naszą małą pociechę. Tylko teraz pojawia się pytanie, czy  anioły mogą się zauroczyć. Dla mnie było to w zupełności normalne, ponieważ byłem człowiekiem, w moim życiu zauroczyłem się niejednokrotnie, a Mikleo był właśnie jednym z tych zauroczeń, a dopiero później ten związek stał się bardziej poważniejszy. O to wszystko będę musiał podpytać jeszcze raz mojego męża, ale to później, jak się już się obudzi. 
Ostrożnie wstałem z łóżka uważając tym samym, by nie obudzić mojego męża, który kiedy mnie zabrakło wtulił się uroczo w poduszkę. Przykryłem go cienkim kocem mając nadzieję, że nie będzie mu przez to za bardzo gorąco. Wyszedłem z pokoju, kierując się do Alishy, musiałem z nią w końcu o tym porozmawiać i poprosić o to, by miała Yuki’ego na oku. W tej kwestii mogłem zaufać tylko jej oraz Lailah. Edna i Zaveid może się zmienili, ale czy dorośli do tego, by opiekować się dzieckiem to już nie byłem pewien. Musiałem jeszcze także przedstawić swoje plany i że za jakiś czas będę potrzebował troszkę prowiantu oraz jednego z koni. Tak jak podejrzewałem, Alisha się zgodziła i zapewniła, że mogę na nią liczyć. 
Zadowolony, że udało mi się załatwić jedną rzecz, wróciłem do pokoju, gdzie zastałem Yuki’ego i już obudzonego Mikleo, którego koczek troszkę się zniszczył. Nie, żeby to ujmowało jego pięknu, a wręcz przeciwnie, taki zaspany i z potarganą fryzurą wyglądał przeuroczo. Martwiło mnie tylko jedno, a mianowicie to, że będę musiał poprawić mu tę fryzurę. Wiele kosztowało mnie upięcie tego koka, ręka nadal mnie bolała, a ja jeszcze raz miałem się za to zabrać? 
- I co słychać u Emmy? – spytałem, podchodząc do chłopca i czochrając jego włosy. W sumie, to wypadałoby je troszkę skrócić, był zdecydowanie za długie, ale chyba lepiej, aby za to zabrał się mój mąż. Ja już nie raz udowodniłem, że włosów obcinać to ja za bardzo nie umiem. 
- Wszystko w porządku, troszkę pogadaliśmy, ale musieliśmy przerwać, bo musiała iść pomóc mamie – powiedział to dziwnie spokojnie i jakoś tak smutno. Coś zdecydowanie było na rzeczy, tylko ja nie wiedziałem co. 
- Na pewno? Bo mi się wdaje, że coś jest jednak nie tak – powiedziałem, siadając na łóżku obok męża, który chyba dopiero co powoli się wybudzał. 
- Po prostu jak wracałem... usłyszałem, jak tacy chłopacy się z niej śmieją. Mówią, że jest wariatką, bo gada sama do siebie. To wszystko przeze mnie, bo z nią rozmawiam – słysząc jego słowa nerwowo zagryzłem dolną wargę. Nie podoba mi się to, że obwinia się o rzeczy, na które nie ma wpływu, skąd mu się to w ogóle wzięło? Zdecydowanie powinienem zwrócić większą uwagę na jego zachowanie i sprawić, by troszkę bardziej zaczął wierzyć w siebie. Od tej pory mam na głowie dwóch aniołów z niską samooceną i będę musiał zrobić wszystko, by to się zmieniło 
- To nie jest twoja wina, większość ludzi nie jest w stanie was zobaczyć i ludzie, którzy mają taki dar, są często szykanowani. Ja również przechodzę przez podobną sytuację, ale nie obwiniam o to twojej mamy. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że przy mnie jest – odpowiedziałem ostrożnie, starając się uważnie dobierać słowa. Nie chciałbym mu powiedzieć czegoś nie tak. 
- Ale co, jeżeli Emma tak tego nie postrzega? I się na mnie obrazi i przestanie się do mnie odzywać? – pytał, a ja wyczułem w jego glosie strach. 
- Jeżeli tak się stanie, to wtedy będziemy myśleć – zakończyłem z delikatnym uśmiechem, sprzedając mu lekkiego pstryczka w nos. Ich przyjaźń już troszkę trwała i jestem pewien, że do dziewczynki docierały już niemiłe słowa, a jakoś nie urwała z nim kontaktu, czyli wychodzi na to, że spekulacje Yuki’ego mogą okazać się błędne. Pozostaje mi tylko wierzyć, że to mądra i silna dziewczynka, która nie za bardzo przejmie tymi wszystkimi głupimi komentarzami. – To co, może przejdziemy się nad jezioro? – zaproponowałem znacznie weselszym tonem, starając się poprawić humor mojemu małemu synkowi i zapewnić mu jak najwięcej uwagi, której najwidoczniej bardzo potrzebował. I w sumie, nie tylko on, Mikleo też potrzebował mojej uwagi, której od wejścia do pokoju nie za dużo mu poświęciłem. Zaraz i to zmienię, ciężko jest poświęcać uwagę dwóm aniołom jednocześnie.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz