Zaspany nie do końca jeszcze wiedziałem co dzieje się dookoła mnie, tak strasznie chciało mi się spać, a drastyczny pobudka ze strony mojego syna wcale mi w niczym nie pomogła, mogłem jednak nie zasypiać, teraz zamiast czuć się dobrze czuję się bardzo źle, nie potrafiąc skupić się na niczym innym niż tylko zmęczenie, które przez cały czas mi doskwiera.
- Miki a ty co o tym myślisz? - Słysząc głos męża, wypowiadającego moje imię odwróciłem w jego stronę głowę, starając się wywnioskować, z jego mimiki twarzy co powiedział, niestety to było niemożliwe. Jego uśmiech nic mi nie mówił, a ja sam nie byłem jeszcze w stanie myśleć, czując się jak po sporej dawce alkoholu.
- Przepraszam, ale nie wiem, o czym mówiłeś - Przyznałem, przecierając dłonią twarz, starając się obudzić, co w tej sytuacji nie było takie proste, wyrwany ze snu czułem się jeszcze gorzej niż w momencie porannego wyburzenia najwidoczniej dwa razy z rzędu to już zdecydowanie za dużo dla mojego organizmu.
- Pytałem czy nie chcecie iść nad jezioro - Czując dłoń męża na moim policzku, odruchowo wtuliłem się w nią, kiwając twierdząco głową, szczerze mówiąc, nie miałem ochoty na pływanie, ze względu jednak na dziecko zgodziłem się. Wiedząc, że on ma na to wielką ochotę. - To, co idziemy? Czy wolisz jednak zostać i odpocząć - Na te słowa szybko wstałem z łóżka, byłem zmęczony, to fakt nie oznaczało to jednak, że zawiodę dziecko, które liczy na spędzenie wspólnie z nami czasu.
- Nie, nie już odpocząłem, chodźmy nad to jezioro, nie karzmy dziecku dłużej czekać - Wyciągając rękę w stronę męża, uśmiechnąłem się do niego ciepło. Wiedząc, że uśmiech ten przekona go do pójścia bez słowa nad wodę.
Podczas spaceru nad jezioro nasz syn ciągle coś mówił, nie potrafiąc zamknąć buzi, to tak jak kiedyś Sorey miał się na kim wzorować. Chłopiec zamilkł, dopiero gdy wskoczył do wody a za nim jego pies, który nie opuszczał dziecka nawet na krok, gdy to ja i mój mąż usiedliśmy na mostku, przyglądając się bawiącemu dziecku, które nie potrzebował nas, by dobrze się bawić. Ważne, że byliśmy, nic więcej nie było mu do szczecin potrzebne.
- Miki, dlaczego chciałeś z nami tu przyjść? Widzę, że jesteś zmęczony, mogłeś zostać w pokoju i odpocząć - Gdy po raz kolejny to usłyszałem, westchnąłem cicho, wstając na równe nogi, by wskoczyć do wody.
- Nie jest ze mną aż tak źle, chłodna kompie mi pomoże, nie musisz się o mnie martwić - Wyznałem, gdy wynurzyłem się z wody, opierając dłonie na nogach mojego męża, który nie do końca przekonany położył dłonie na moich policzkach, przeglądając mi się uważnie.
- Jesteś pewien? - Wypowiadając te słowa, zbliżył się do moich ust, by połączyć je w delikatnym pocałunku, który nie mógł zostać przeze mnie zignorowany.
- Jestem pewien - Powtórzyłem jego słowa, chwytając jego dłonie, aby wciągnąć go do wody nie mogąc się bowiem oprzeć, by zrobić mu trochę na złość.
- Mikleo! - Krzyknął, wynurzając się z wody, zaczynając wygłupy w wodzie, do których dołączył się Yuki wraz z psem.
Zabawa w najlepsze trwała do wieczora, dopóki nie zrobiło się zimno i trochę nieprzyjemnie zmuszając nas do wyjścia z wody i powrotu do zamku.
Po drodze odprowadzając zmęczonego chłopca, który pragnął już tylko położyć się do łóżka i zasnąć co w pełni rozumieliśmy w końcu i my byliśmy zmęczeni tą zabawą z chłopcem.
- Padam na twarz - Przyznałem, kładąc się na łóżku, nie mając już na nic siły. Czując, jak oczy same zamykały mi się pod wpływem zmęczenia.
- Ja też, pójdę się tylko umyć i zaraz idę spać - Kiwnąłem głową na dźwięk tych słów, cicho ziewając, nawet nie proponując wspólnej kąpieli, doskonale pamiętając, jak reagował na nią mój mąż.
- Dopiero co się myłeś - Mruknąłem cicho pod nosem, przecierając dłonią zmęczona twarz.
- To nie była porządna kąpiel - Bąknął, kręcąc przy tym nosem.
- Tak, oczywiście - Przyznałem mu racje, patrząc na zamykające się za nim drzwi.
- Dobranoc Sorey - Szepnąłem sam do siebie. Czując, że już nie dam rady dłużej ze sobą walczyć, w pół śpiąc, rozwiązałem włosy, zdejmując z szyi chustę, wtulając się w poduszkę, by oddać się sną które przejęły kontrolę nad moim ciałem, odprowadzając mnie do świata, gdzie spełniają się marzenia.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz