Ucieszyłem się, gdy mój mąż zgodził się pójść jutro ze mną do miasta, by kupić świąteczne ozdoby. Chciałbym w końcu, aby te święta były wyjątkowe, chociaż jak dla mnie już takie będą, z powodu chociażby nowego domu, jednakże nie to było najważniejsze, bo najważniejsze w końcu było to, abyśmy byli razem ja, on i Yuki, nasza mała rodzina razem bez zeszłorocznych niespodzianek, które przez moją głupotę i zazdrość męża zakończyły się w taki, a nie inny sposób. Na szczęście, to mamy za sobą, te świata na pewno będą wyjątkowe jak żadne nigdy przedtem.
Z nie schodzącym z ust uśmiechem co zdarzało się ostatnio coraz częściej, usiadłem sobie na łóżku, aby dać spokojnie mężowi dorzucić drewna do kominka zastanawiając się nad dekoracjami, które zakupimy jutro. Wiem, że do jutra trochę czasu, ale nie mogę się doczekać tego, już teraz najchętniej już teraz bym to poszedł kupić, co jest niestety niemożliwe, jest noc, a jak wiadomo, w nocy się śpi i nikt w mieście o tej godzinie pracować nie będzie.
- Widzę, że naprawdę zależy ci na tych ozdobach - Sorey kończący dorzucania do kominka podszedł do mnie, by usiąść obok na łóżku.
- Nie tylko na ozdobach, przede wszystkim chce, abyśmy spędzili święta razem, w dobrej atmosferze - Wyjaśniłem, kładąc się na swojej połowie łóżka.
Sorey milcząc, kiwnął delikatnie głową, kładąc się obok mnie na miękkim materacu.
- Zrobię wszystko, by tak było - Wyszeptał, mocno przytulając mnie do siebie, całując przy tym w czoło.
- Wierzę w to - Przyznałem, zadowolony zamykając oczy. Wierząc, że mój mąż pomoże mi, by te świata były wyjątkowe.
Sorey nic już nie powiedział, głaszcząc mnie po głowie, intensywnie nad czymś myśląc, nim zasnął, co po dłuższym czasie i ja uczyniłem, chcąc odpocząć przed jutrzejszym dniem.
Następnego dnia wczesnym rankiem obudziłem się wypoczętym i pełen energii, to będzie dobry dzień, czuję to, po prostu czuję to w kościach.
Zadowolony dzięki przespanej spokojnie nocy wstałem powoli z łóżka, aby nie obudził męża, który smacznie jeszcze spał nie mając powodu, aby wstawać, jest wcześnie, dla niego zbyt wcześnie.
Leniwie rozciągając mięśnie, skierowałem swoje kroki do łazienki, gdzie wziąłem naprawdę długą kąpieli, zastanawiając się w balii nad kilkoma ważnymi sprawami, do momentu aż wodą nie zrobiła się lodowata i w takiej mógłbym siedzieć tylko, że to już, strata czasu a ja, ja mam dziś ambitne plany na święta.
Nie marnując jeszcze więcej czasu, wyszedłem z wody, ubrałem i cicho wyszedłem z łazienki, schodząc po schodach na dół do salonu, gdzie uważnie się mu przyglądając, zacząłem wyobrażać sobie, jak zmieni się, gdy trafią tu ozdoby świąteczne.
- Będzie pięknie - Mówiłem sam do siebie, układając cały pomysł w głowie, najchętniej już teraz idąc na zakupy choćby samemu i pewnie bym to zrobił, gdyby nie to, że ludzie mnie nie widzą, niestety to komplikuje całe moje życie.
Wzdychając ciężko, ruszyłem do kuchni, aby powoli zacząć przygotowywać posiłek dla męża, który pewnie sam niedługo się obudzi. Długo czekać nie musiałem, pierwszy wstał Yuki z psem, a chwilę później na dole zjawił się mój mąż, jeszcze trochę zaspany siadając na krześle przy stole.
- Wyspany? - Spytałem, zaciekawiony chcąc wiedzieć, czy dobrze spał.
- Tak, wyspałem się, chociaż wolałbym się obudzić przy twoim boku - Gdy to usłyszałem, mimowolnie cicho się zaśmiałem, podchodząc do niego, by postawić na stole ciepłą herbatę i kanapki.
- Spędzasz ze mną tyle czasu, a mimo to wciąż się nie nudzisz - Odparłem, całując go w policzek.
- Ja nigdy się tobą nie znudzę - Zapewnił, szeroko się do mnie uśmiechając.
- Oczywiście, a teraz jedz, chciałbym w miarę jak najwcześniej iść po ozdoby świąteczne, aby jeszcze dziś porozwieszać lub porozkładać ozdoby i przystroić choinkę - Zacząłem, przypominając mu o wczorajszej rozmowie, bardzo chcąc już mieć piękną choinkę w domu, którą można przyozdobić, niczego więcej dziś nie pragnę.
<Pasterzu najdroższy? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz