Zaśmiałem się cicho po usłyszeniu jego wypowiedzi, byłem smokiem, nie chorowałem, to znaczy jak każdy człowiek mogłem zachorować, jednakże zdarza się to w moim przypadku naprawdę bardzo, ale to bardzo rzadko. W swoim życiu zachorowałem może z trzy lub cztery razy, nie pamiętam, wiem jednak, że nie było tego dużo i raczej nie będzie, a wszystko to zawdzięczam mojej rasie nie tylko to ale innych rzeczy wymieniać nie będę.
- Spokojnie, jakoś sobie poradzę, jeśli ty nie będziesz chciał mi pomóc - Wyznałem, uśmiechając się do niego szeroko, nie ukrywając swojego rozbawienia nie tylko z powodu swoich słów, ale i jego miny.
- Bardzo zabawne - Burknął, udając obrażonego, chociaż tak naprawdę wiedziałem, że obrażony to on nie był, w żadnym wręcz wypadku starał się tylko udawać mimo tego, że w ogóle mu to nie wychodziło.
- Wiem, jestem zabawny - Przyznałem mu rację, zanurzając się po tafle wody, lubiłem wodę, nawet bardzo jak większość smoków oczywiście nie szalałem za nią aż tak przesadnie jednakże, gdy tylko miałem okazję, od razu z niej korzystałem, który smok by nie skorzystał.
W wodzie spędziłem większość czasu, to znaczy może tak z pół godziny, gdy mój narzeczony siedział na brzegu rzeki, cały czas mi się przyglądając, a niech patrzy, ma w sumie, na co jestem piękny i doskonale o tym wiek.
- Na pewno nie chcesz spróbować wejść do wody? - Zapytałem, gdy już się troszeczkę znudziłem samotnym pływaniem w wodzie, mimo wszystko ceniłbym sobie jego obecność.
- Nie, raczej nie zaryzykuję, woda jest naprawdę zimna - Stwierdził, uśmiechając się do mnie łagodnie, tymi słowami zachęcając mnie do wyjścia z wody, nie chciałem już dłużej przebywać tam sam ze sobą, jakoś tak mi się znudziło i tyle.
- Masz już dość? - Zapytał, dotykając mojej chłodnej mokrej dłoni, szybko uciekając dłonią, gdy poczuł wodę i zimno. - Zimny jesteś - Dodał, niezadowolony z tego faktu.
- Naprawdę? Kto by się spodziewał - Zażartowałem, kręcąc przy tym głową z widocznym rozbawieniem, no cóż, mnie to bawi i nie próbuję tego ukrywać.
- No bardzo zabawne, twój sarkazm wychodzi ci bokami - Odparł, udając niby to obrażonego, co jak zawsze w ogóle mu nie wychodziło, ale próbował to już i tak się szanuje.
- Zabawny również bardzo jestem..
- Tak, tak. Skromy również jesteś - Zauważył, tym razem samemu zaczynając się ze mnie śmiać, no cóż, tak bardzo mi z tego powodu przykro, że aż wcale.
- Nie śmiej się ze mnie, bo mi będzie przykro - Udałem, robiąc minkę zbitego psa co i tak nie zadziałało, nie żebym był zaskoczony, w końcu moja Karocia jest bardzo, ale to bardzo spostrzegawcza i mądra wie, kiedy udaję, tak samo, jak ja wiem, kiedy on udaje, dzięki czemu czasem potrafimy się zrozumieć bez słów.
- Oczywiście, płaczesz jak kot - Po tych słowach wstał z ziemi, otrzepując spodnie z resztek pyłku - To co idziemy gdzieś jeszcze czy wracamy? - Zapytał, uważnie się przyglądając, gdy ja zakładałem swoje ubrania.
Zastanowiłem się chwilę, nim odpowiedziałem na jego pytanie, nie wiedząc na początku tego, co robić będziemy, a tego, co robić nie będziemy, w sumie moglibyśmy wrócić do gospody, bo robi się chłodno tylko czy nie lepiej jeszcze trochę pozwiedzać? Rany przyszedłem tu pracować, a nie dobrze się bawić i chyba czas wracać do pracy.
- Szczerze chciałbym tu zostać lub przejść się po tym miejscu jednakże muszę dziś jeszcze trochę „popracować”. Dlatego musimy wracać - Wyznałem, podchodząc do mojego skarba, aby ucałować go w czoło. - Chodźmy już - Wyciągnąłem do niego swoją rękę, czekając, aż ją złapie, byśmy spokojnie bez najmniejszego pośpiechu wrócił do gospody, a ja cóż znów wrócił do pracy.
<Karocia? C :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz