Rozumiałem, że mojemu narzeczonemu często jest zimno z powodu niskiej temperatury, ale dziś, dziś jest ciepło, a on mimo to chce iść w golfie? Podziwiam, lecz nie krytykuje, jeśli tak będzie mu lepiej, ja nie będę zmuszał go do przebrania się.
- Dobrze, w takim razie chodźmy, nie ma co tracić czasu, tym bardziej że coś bym zjadł - Odparłem, słysząc głośne burczenie w brzuchu, które były jasną informacją dla mojego mózgu, aby wreszcie pójść coś zjeść, by nie umrzeć z głodu.
- Właśnie słyszę, lepiej iść nim umrzesz mi tu z głodu - Zaśmiał się cicho, wychodząc z pokoju.
- Hahaha, no to ci się udało - Zawołał za nim, idąc w jego ślady, zamykając za sobą pokój, nie bardzo chcąc, aby ktoś naruszał naszą przestrzeń prywatną, gdy nas nie ma w pokoju.
- Prawda? Czasem i mi coś wychodzi - Stwierdził, odwracając się w moją stronę z szerokim uśmiechem na swoje ślicznej buzi.
- Czasem? Musisz zacząć bardziej się doceniać - Po jego słowach coraz bardziej uświadomiłem sobie to, że mój ukochany nie docenia się, a to bardzo nie dobrze, nie powinno tak być, mimo wszystko jest cudowny i musi zacząć o sobie w taki sposób myśleć i już ja zadbam o to, by tak było.
- Doceniam się, gdy faktycznie mam powód - Wyznał, a to, co powiedział, wcale mi się nie spodobało, muszę z nim nad tym popracować, nie może przecież tak być, nie zgadzam się na to i na pewno zrobię wszystko, aby to w nim zmienić.
- Człowiek powinien doceniać się na każdym kroku - Zacząłem, ten temat unosząc jedno brew, aby zrozumieć co mu siedzi w głowie I dlaczego tak bardzo nie docenia, a nawet nie wierzy w siebie.
- Człowiek tak, ja powinienem doceniać się, gdy sobie na to zasłużę - Zapewnił, czym jeszcze bardziej mnie zaskoczył.
- Nie rozumiem - Wyznałem, drapiąc się przy tym po głowie, naprawdę nie rozumiejąc jego toku myślenia, moja Karotka jest czasem naprawdę dziwna. A mimo to kocham go nad życie i nic ani nikt tego już nie zmieni.
- Czasem lepiej jest po prostu nie rozumieć - Wyznał, wchodząc do jednego z miastowych barów, tym samym przerywając naszą rozmowę, do której prędzej czy później wrócę, o ile tylko nie zapomnę.
Nie ciągnąc tematu, który został dość skutecznie przerwany przez mojego narzeczonego, wybrałem nam miejsca jak najdalej ludzi, aby było spokojnie i przytulnie, a to w końcu miało dla nas największe znaczenie, nie wiem jak moja Karocia, ale ja nie lubię, gdy ludzie na mnie patrzą, gdy jem, w sumie sądząc po jego zachowaniu, również tego nie lubi i dobrze, przynajmniej w tej sprawie nie jesteśmy sporni.
- Masz już coś wybrane? - Spytałem, gdy sam wybrałem sobie jajecznice na boczku. Brzmiało dobrze, więc miałem cichą nadzieję, że smakować też będzie dobrze.
- Wezmę to, co ty - Odparł, nie wiedząc, co wziąłem ja, najwidoczniej nie mając pomysłu, na tom co chciałby zjeść, no dobrze mi to nie przeszkadzało, możemy zjeść to samo żaden problem.
- Dobrze - Kiwając głową, po chwili wstając z miejsca, podchodząc do baru, zamówiłem nam jedzonko, dostając informacje odnośnie do czasu, który musimy poczekać, nim dostaniemy śniadanie. - Za piętnaście minut będziemy mieli śniadanie - Wyznałem, siadając na swoim miejscu, poprawiając swoje włosy, aby lepiej widzieć narzeczonego.
- Dobrze, a co zrobimy po śniadaniu? - Na to pytanie od razu się ożywiłem, w planie mając iść na spacer, oczywiście nie po mieście, a raczej poza nim chętnie bym po patrolował to nowe miejsce, aby odkryć, kto wie może ciekawe miejsca, które będziemy mogli odwiedzać, gdy jeszcze kiedyś tu wrócimy.
- Co ty na to, aby po śniadaniu zrobić sobie mały spacer poza miastem i pozwiedzać nowe nieznane nam tereny a kto wie, może nam się spodoba i przy następnej okazji znów zwiedzimy to miejsce - Zaproponowałem, mając na to ochotę, oczywiście nie zmuszając do niczego narzeczonego, jeśli on nie zechce, możemy zrobić coś innego, jeśli będzie chciał to nawet do pokoju wrócić dla mnie to nie problem, chociaż przyznam, korci mnie, aby zrobić coś innego niż tylko siedzenie w pokoju.
<Karocia? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz