Poczułem, jak na moje policzki wkrada się ten brzydki rumieniec. Ledwo co się rozgościliśmy w pokoju, a on już prosi mnie o takie rzeczy. Ciekawe, czy kiedy pakował tę sukienkę wczoraj wiedział, że już dzisiaj będę ją zakładał... zagryzłem nerwowo wargę wiedząc, że muszę się na to zgodzić. Znaczy, nie muszę, Taiki mnie do niczego nie zmusza, ale jeżeli powiem mu nie, to będzie strasznie smutny, a tego bym nie chciał. Już przez ostatnie miesiące był smutny z mojego powodu, więc teraz chciałbym sprawić, żeby był szczęśliwy.
- Zamknąłeś drzwi na klucz? – spytałem, przyglądając się mu uważnie. Ostatnim, czego potrzebowałem, to to, aby ktoś obcy wszedł do naszego pokoju, kiedy mam na sobie dziewczęce rzeczy. To jest widok przeznaczony tylko i wyłącznie dla oczu mojego narzeczonego, i nikogo innego.
- Nie, bo po co? Kto miałby powód, aby ci tu wejść? – Taiki był lekko zaskoczony moją prośbą.
- Nie wiem, ludzie są różni. Może ktoś pijany pokoje pomylić, tak na przykład. Lepiej dmuchać na zimne – wyjaśniłem, delikatnie poprawiając jego kosmyki wpadające mu do oczu. Jemu także podczas mojej nieobecności strasznie urosły włosy i byłem zaskoczony, że nic z nimi nie zrobił. W końcu zawsze bardzo dbał o swój wygląd i pilnował, by wszystko było perfekcyjnie. Nie, żeby teraz perfekcyjnie nie wyglądał, bo wyglądał, po prostu byłem delikatnie zaskoczony.
- Chyba powinieneś mieć nieco większą wiarę w ludzkość – odezwał się rozbawiony, na co prychnąłem cicho.
- Ufam tobie w stu procentach i to mi w zupełności wystarczy – odparłem, delikatnie pusząc policzki. – To zamkniesz drzwi? Bo inaczej się nie przebiorę – użyłem delikatnego szantażu, naprawdę pewniej i przede wszystkim bezpieczniej czując się w zamkniętym od wewnątrz pokoju.
- Skoro tak stawiasz sprawę, to chyba nie mam wyjścia. W takim razie idź się przebierać, a ja zamknę drzwi – obiecał mi, całując mnie w linię żuchwy.
Pokiwałem delikatnie głową i z lekką niechęcią zsunąłem się z jego kolan. Podszedłem do torby mojego narzeczonego, wyjąłem z niej ubranko, w którym tak bardzo chciał mnie zobaczyć, i zniknąłem w łazience. Jak dobrze, że mamy łazienkę tutaj, w pokoju, a nie musimy wychodzić na korytarz, bo gdyby tak było, Taiki nigdy nie namówiłby mnie na przebranie się. Ciekawe, czy za taką dodatkową usługę mój narzeczony zapłacił więcej, niż gdybyśmy mieli spać w jakimś takim „normalnym” pokoju. Nie chciałbym, aby zbytnio przepłacał, nawet ze względu na takie wygody.
W łazience nie za bardzo się spieszyłem, musiałem się psychicznie przygotować do pojawienia się przed nim jedynie w sukience. Minęło trochę czasu, od kiedy ostatni raz założyłem podobny ciuszek... to było jeszcze przed porwaniem. Troszkę opornie założyłem na siebie sukienkę i zacząłem przyglądać się swojemu odbiciu w lustrze. Wiedząc, jak bardzo uwielbia moje lisie części ciała, pozbyłem się iluzji, ujawniając swoje prawdziwe uszy oraz ogony. Rany, te moje policzki, czemu one są takie czerwone? Wyglądałem okropnie. Ochlapałem twarz chłodną wodą, ale nie, to niewiele pomogło. Po raz ostatni poprawiłem swoje włosy i mocno zawstydzony wyszedłem z łazienki. Nadal nie za bardzo byłem pewien, co takiego jest w tych sukienkach, że Taiki lubi mnie w nich oglądać, według mnie wyglądałem głupio, ale jeżeli jego to uszczęśliwia, to jakoś to przeboleję.
Taiki nic nie powiedział na mój widok. Przez kilka strasznie długich dla mnie sekund przyglądał mi się z łóżka, kompletnie nic nie mówiąc. Nie lubiłem, kiedy tak milczał, nie może po prostu powiedzieć, co mu siedzi w głowie? Po chwili wstał z łóżka, nachylił się i wyszeptał mi do ucha:
- Wyglądasz cudownie.
Użył takiego tonu, że poczułem ciarki na plecach, chociaż... mógłby powiedzieć to nieco wcześniej i oszczędzić mi trochę tego stresu. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, nadal czując się nieswojo w tym stroju. Zresztą, kto na moim miejscu czułby się pewnie? Jestem chłopakiem i zakładam sukienki specjalnie dla mojego ukochanego. Nie jestem pewien, czy to jest do końca normalne, ale najważniejsze, że jemu się to podoba.
- Co robisz? – spytałem, kiedy poczułem jego dłonie na swoich biodrach. Zamiast jednak pozbywać się tej sukienki z mojego ciała zaczął mnie... obracać?
- Podziwiam, jak ślicznie wyglądasz – odpowiedział, uśmiechając się do mnie głupkowato. – Muszę nacieszyć oczy. Dawno nie miałem przed sobą tak cudownego widoku.
- Cudownego? No nie wiem, wyglądam raczej głupio – powiedziałem, nerwowo zagryzając dolną wargę.
- Cudownie i słodziutko – poprawił mnie, całując mnie w szyję i swoimi pocałunkami schodząc coraz to niżej. Nie wyglądało na to, aby mu się spieszyło, w co zupełności rozumiałem. W końcu, gdzie i po co się spieszyć? Nie zapowiadało się, aby deszcz szybko przestał padać, a i tak ja sam nie za bardzo miałem już ochotę na wyjście na zewnątrz, nawet jeżeli pogoda byłaby w miarę znośna.
Po intensywnych i wspaniałych chwilach leżeliśmy na łóżku, odpoczywając i łapiąc oddech. Znowu czułem się nieco winny, ponieważ musiałem zachować ciszę, by nikt z gospody przypadkowo się nie zainteresował naszym pokojem. A aby zachować ciszę, musiałem wyżyć się na czymś innym, i w tym przypadku było to ciało mojego ukochanego. Opuszkiem palca pogładziłem jedno z zadrapań, jakie mu sprawiłem. Miałem nadzieję, że Taiki nie cierpi teraz przeze mnie za bardzo, po prostu nie za bardzo panowałem nad sobą w takich chwilach. Swoją drogą, skąd miałem w sobie tyle siły, by zostawiać takie wyraźne ślady...?
- Jeszcze trochę i wrócisz do normalnej wagi, a wtedy będziemy mogli odwiedzić krawca – Taiki pierwszy przerwał ciszę, drażniąc palcem moje żebra. Zmarszczyłem brwi słysząc jego słowa. Czegoś tutaj nie rozumiałem.
- Ale po co? Mam ubrania. I to całkiem sporo, nie potrzebuję ich więcej – powiedziałem licząc na to, że Taiki mnie olśni.
- Po stroje ślubne, oczywiście – mój narzeczony poprawił opadające na moje czoło kosmyki. – Będą one szyte na miarę, dlatego zanim się do niego udamy, musisz jeszcze troszkę przybrać na wadze.
- Och. Racja – powiedziałem, chociaż nie do końca się z tym zgadzałem. Moja waga była raczej prawidłowa i ja raczej więcej ważyć nie potrzebuję. – Jak sobie wyobrażasz nasz ślub? – spytałem cicho, przyglądając mu się uważniej. Chciałem znać jego zdanie, ponieważ ja go absolutnie nie posiadałem, a ostatnio raczej o ślubie za wiele nie rozmawiamy.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz