czwartek, 2 grudnia 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Pokiwałem głową na jego słowa, całkowicie się z nim zgadzając. Wolałem się pakować, niż rozmawiać o tym, jak się czuję. Dla niego było to wszystko jasne i nie do pomyślenia, jak mama mogła mnie tak potraktować. Ale kiedy ja bardziej się tak nad tym zastanawiałem, to mama miała jak największe prawo mnie nienawidzić. Kiedy ukazywała mi serce, zawsze jej się obrywało, dlatego łatwiej było jej mnie powoli nienawidzić. Naprawdę muszę przynosić pecha, ponieważ wszystko, co najgorsze, działo się właśnie przeze mnie. I przez to, że nie mam tego jednego głupiego ogona. Obym teraz i Taiki’emu nie przyniósł za dużo nieszczęścia. Nie zasługuje na to, nie ktoś taki, jak on. 
- Nie wiem jak ty, ale ja za wiele rzeczy to przeżycia nie potrzebuję – powiedziałem zaczepnie, uśmiechając się do niego delikatnie. 
- Przepraszam, czy ty mi coś sugerujesz? – zmrużył podejrzliwie oczy, nieprzerwalnie głaszcząc moją dłoń. 
- Ja? Absolutnie. Mam tylko nadzieję, że zmieścimy się w dwa plecaki, jeden dla mnie i jeden dla ciebie – wyjaśniłem, kończąc swoją herbatkę. 
- Ale że w plecak? Nie ma mowy, ja się muszę spakować w torbę – odpowiedział dumnie, na co uniosłem jedną brew. O tym właśnie mówiłem, po co aż tyle rzeczy brać...? Ale skoro on tego potrzebuje, to niech mu będzie, to on to będzie niósł, ja będę taszczył swój bagaż. – To co, idziemy? – spytał, na co pokiwałem głową. Teraz mamy czas, więc należy go wykorzystać. 
Poszliśmy na górę do jego... znaczy, naszego pokoju, a zwierzaki oczywiście podążyły za nami. Kochane, i co one będą robić, kiedy nas nie będzie...? Chyba, że je weźmiemy ze sobą, ale nie, to raczej odpada. W końcu nie jedziemy na wakacje, a w sprawie bardzo ważnej misji. Znaczy, to Taiki jedzie w sprawie bardzo ważnej misji, a ja mam pilnować, by nic głupiego mu do głowy nie przyszło. I ani by nikt go nie podrywał, to mój narzeczony i nie chciałbym, aby obok niego kręcił się ktoś z dziwnymi intencjami. 
Ja oczywiście nie czułem potrzeby zabierania jakoś bardzo wielu rzeczy i już po kilkunastu minutach byłem gotowy do drogi. Pozostało mi tylko wygodnie położyć się na łóżku i poczekać, aż uczyni to mój najdroższy. Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało, w końcu całkiem zabawnie było obserwować go, jak zastanawia się, którą koszulę ze sobą zabrać. 
- A ty jesteś pewien, że wziąłeś ze sobą wszystko, że tak spokojnie siedzisz? – spytał się mnie nagle, odwracając się w moją stronę. 
- Tak – powiedziałem pewnie, uśmiechając się do niego nieśmiało. 
- A mi się wydaje, że jednak coś przeoczyłeś – na jego słowa zmarszczyłem brwi i zacząłem zastanawiać się, co takiego mogłem przeoczyć. Spodnie wziąłem, i to niejedną parę, ciepłe rzeczy typu swetry czy bluzy również, bieliznę oczywiście też... czego zatem mogłem zapomnieć. – A to? – dopytał, wyciągając z szafy sukienkę, którą kupił mi wczoraj. Na jej widok moje policzki od razu pokryły się czerwienią. – Obiecałeś, że ją założysz. 
- Nie. Powiedziałem, że się zastanowię, czy na to zasłużyłeś – odpowiedziałem, spuszczając wzrok, byleby tylko nie patrzeć na niego oraz tę nieszczęsną sukienkę. 
- To jeszcze muszę to jakoś udowadniać? – spytał rozbawiony, a kątem oka zauważyłem, jak chowa strój do swojej torby. 
- Na pewno nie zaszkodzi – wymamrotałem, starając się jakoś wyjść z tego twarzą, co chyba średnio mi wychodziło. Czemu nadal tak bardzo wstydziłem się w jego obecności, nadal nie za bardzo potrafiłem tego pojąć. W końcu widział mnie już w tylu sytuacjach, i całkowicie nagiego, i w jakichś dziwnych strojach... przecież sam z siebie założyłem dla niego strój pokojówki i to ze wszystkimi dodatkami. Chyba po prostu taki był mój urok i już nigdy się od nie uwolnię. Mój Boże, to brzmi jak klątwa. 
- Czy już ci mówiłem, że jesteś słodziutki? – wymruczał, popychając mnie na poduszki. 
- A czy ja ci mówiłem, że wcale tak nie jest? – odpowiedziałem, czerwieniąc się jeszcze bardziej i pusząc policzki. Co on ma z tą słodkością? Z której strony jestem dla niego słodki? Ja tego nie widziałem i założę się, że gdybym spytał jakiegoś losowego człowieka z ulicy powiedziałby mi to samo.  Tylko on mnie tak dziwnie postrzega. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz