poniedziałek, 6 grudnia 2021

Od Shōyō CD Taiki

Było mi tak strasznie zimno, miałem wrażenie, że zmarzły mi nawet kości, a to nawet nie było możliwe. Głupi deszcz... że też musiał nas złapać. Już bez niego było wystarczająco zimno, a jak zaczęło padać to miałem wrażenie, że zaraz zamarznę. Miałem świadomość, że zdecydowanie przesadzam, ale naprawdę nie byłem osobą, która dobrze znosi zimno. 
Poczekałem, aż Taiki również położy się na materacu, a kiedy tylko to zrobił od razu się do niego przytuliłem. Jego ciało było niewiele cieplejsze od mojego, ale to zawsze coś. Taiki zaśmiał się cicho, kiedy tylko mocno się w niego wtuliłem, czego nie zrozumiałem. O co mu chodzi? Zrobiłem coś śmiesznego? Jeżeli tak, to tego nie zauważyłem. Oparłem podbródek o jego klatkę piersiową, by móc spokojnie spojrzeć w jego oczy, marszcząc przy tym brwi i pusząc gniewnie policzki. 
- O co ci chodzi? – bąknąłem, mrużąc oczy. Kiedy byłem zmarznięty nie miałem za bardzo ochoty na słowne przepychanki. 
- O nic. Po prostu rozkosznie wyglądasz – wyjaśnił, poprawiając moje jeszcze wilgotne kosmyki. Ta odpowiedź nie za bardzo mi się spodobała. Słodziutki, uroczy, rozkoszny... ciekawe, jaki będzie następny epitet, jakim mnie określi. – Mam nadzieję, że przez ten deszcz nie będziesz chory – dodał z lekkim zmartwieniem, zaczynając gładzić moje włosy. Ale to było przyjemne...
- Nie będę chory, po prostu muszę się porządnie dogrzać – wymamrotałem, przymykając z zadowoleniem oczy, kiedy Taiki zaczął drapać mnie za uszkiem. W sumie, to też byłem delikatnie zaskoczony tym, że tak łatwo je odnalazł, w końcu były one ukryte pod iluzją, by nikt nie domyślił się, że nie jestem człowiekiem.
- Skoro tak twierdzisz – odpowiedział, nie przestając mnie drapać. – Chociaż, skoro ci tak zimno, to może przyniosę ci coś gorącego do picia?
- Nie, nie trzeba, na razie wystarczysz mi ty – odparłem, całując naprawdę nie chcąc, by w tej chwili gdzieś szedł. Teraz było wręcz perfekcyjnie. Poleżę tak jeszcze przez godzinkę i poczuję się lepiej. 
- A grzane wino? – dalej proponował, chyba zmartwiony moim stanem bardziej niż to możliwe. 
- Wiesz, że mam słabą głowę, więc to chyba nienajlepszy pomysł – odpowiedziałem, nie otwierając oczy. 
- Od razu nienajlepszy, przecież i tak dzisiaj nic już nie zrobimy, to możemy sobie pozwolić na małe szaleństwo – odpowiedział, całując mnie w czubek głowy. 
- Nic nie zrobimy? Przecież masz ważne zadanie do wykonania – odezwałem się zaskoczony, nagle się rozbudzając. Była całkiem wczesna godzina, jeszcze wiele można zrobić, a bardzo nie chciałbym, by król był niezadowolony, bo najpewniej cały swój gniew wyładowałby właśnie na moim ukochanym narzeczonym. 
- Bo teraz większość ludzi siedzi w domu – powiedział, jak do małego dziecka. 
- Ale też dużo ludzi było na dole. Jak na moje to nawet za dużo – odparłem, przyglądając mu się uważnie. – Ale jeżeli wolisz spędzić resztę tego dnie ze mną niż z tymi wszystkimi obcymi ludźmi, to ja się nie obrażę. Tylko nie chcę, abyś później miał problemy u króla. 
- Nie martw się o mnie, jestem dużym chłopcem i dam sobie radę – powiedział, zaczynając gładzić mnie po plecach. 
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz – odezwałem się cicho, nie do końca będąc przekonanym. Bardzo chciałbym być spokojny, ale nie potrafiłem. W końcu wykonuje zadanie wagi państwowej, jak mógłbym być o niego spokojny? Możliwe nawet, że rozchodzi się o jego życie. 
Mimo, że obiecałem sobie wcześniej, że nie zasnę, a przynajmniej nie tak wcześnie. A mimo tego stało się; w jednym momencie miałem przy sobie Taiki’ego, a kiedy już następnym razem otworzyłem oczy, nikogo przy mnie nie było. Myślałem, że był w łazience, ale szybko się zorientowałem, że byłem w pokoju całkowicie sam. Na zewnątrz było ciemno i nadal padało, czyli na zewnątrz na pewno nie wychodził. Może zszedł na dół, by coś zjeść...? Tak w sumie, po drzemce stałem się odrobinkę głodny i z chęcią sam bym coś zjadł... Mimo tego zdecydowałem się poczekać, aż Taiki wróci, gdziekolwiek teraz nie był. Troszkę bałem się ruszać gdziekolwiek samemu, nie znałem tutaj nikogo i nie znałem także ich intencji, które mogły być naprawdę różne i nie do końca dobre. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz