Zmartwiłem się, gdy mój mąż po powrocie od medyka zaczął zachowywać się jak nie on, co takiego musiało się tam stać, że jego zachowanie tak bardzo się zmieniło? Musiałem się tego dowiedzieć i to jak najszybciej, aby chociaż spróbować mu pomóc, to jednak co ujrzałem, mocno mnie zaskoczyło, jego ręka wyglądała tak, jak wyglądać powinna, po utracie kawałka mięsa. Czym więc się aż tak bardzo przejmuje? Czy ta blizna, którą nazywa czymś obrzydliwym, jest aż tak dla niego straszna? Nie rozumiem, przecież wciąż wygląda dla mnie tak samo męsko, jak przed wypadkiem w moich oczach nic się nie zmieniło, kocham go, bez względu na to, jak wygląda.
- Więc to o to chodzi? - Spytałem, odsuwając dłoń od jego blizny, mój mąż kiwnął delikatnie głową, wciąż uciekając wzrokiem, tak by nie spojrzeć w moje oczy. - Sorey proszę cię, nie musisz przejmować się tą ręką, byłeś chyba świadom, że będzie to wyglądać tak, a nie inaczej - Uniosłem delikatnie jego podbródek, aby spojrzeć w jego oczy, delikatnie się do niego uśmiechając.
- Nie przeszkadza ci, to jak wygląda? - Zapytał, tak nagle czym lekko mnie zaskoczyło, nie spodziewałem się, naprawdę się nie spodziewałem, że mógłby przejąć się czymś takim, przecież dla mnie to nie ma najmniejszego znaczenia, jest doskonały taki jaki jest z blizną czy bez niej kocham go tak samo.
- Nie przeszkadza ani trochę, a i tobie nie powinna, ta blizna nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, kocham cię z nią czy bez niej tak samo mocno, z resztą spójrz na to inaczej, uratowałeś Yuki'ego przed śmiercią poświęcając własne ramie, dzięki tobie on jest cały i zdrowy a blizna to tylko blizna, której nie powinieneś się wstydzić, a już na pewno nie przede mną - Wyjaśniłem, bardzo chcąc, by zaakceptował tę bliznę, która powinna mu przypominać o jego bohaterskim czynie, którego się podjął.
- Pewnie mówisz to tylko po to, bym poczuł się lepiej - Na dźwięk tych słów westchnąłem cicho, zbliżając usta do jego blizny, by delikatnie ją ucałować, nie brzydząc się jej, tak jak pewnie uważał mój mąż.
- Nie mężu mój, nie zrobiłbym czegoś takiego, nawet gdybyś bardzo tego chciał, ja naprawdę nie czuje obrzydzenia do ciebie, kocham cię i wciąż pragnę tak samo mocno - Wyszeptałem, łącząc nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.
- Na pewno? - Znów drążył temat, tak jakby chciał usłyszeć coś negatywnego na temat jego ręki, która wyglądała tak samo dobrze, jak przed atakiem bestii.
- Za bardzo się tym przejmujesz, zapominając o tym, że anioły kochają za całokształt, a nie konkretnie za wygląd, nieważne ile będziesz miał lat i jak będziesz wyglądał ja i tak będę cię kochał aż do samego końca - Przysiągłem, powoli zsuwając z jego drugiego ramienia koszulę, mając ochotę na odrobinkę bliskości, teraz gdy już moje dojrzewanie się skończyło, a jego ręka jest w lepszym stanie, chyba możemy pozwolić sobie na drobne pieszczoty.
- Miki zaczekaj - Na dźwięk jego słów zaprzestałem dalszej czynności, unosząc głowę, by spojrzeć w jego oczy. - Wolałbym teraz tego nie robić - Nie rozumiałem, dlaczego nie, Yuki jest poza zamkiem więc chyba to najodpowiedniejsza chwila, by móc spędzić kilka przyjemnych chwil razem.
- Dlaczego? - Musiałem zapytać, by zrozumieć, co jest grane. Mój mąż jednak nie odpowiedział, zakrywając jedynie swoje zabliźnione ramię koszulą. - Więc chodzi o tę rękę? - Dopytałem, tak dla jasności, by go zrozumieć. Sorey kiwnął głową, nawet nie odpowiadając na moje pytanie. Nie pozostało mi więc nic innego jak dać mu spokój, nie mogłem przecież zmuszać go do czegoś, czego w tej chwili nie chciał.
- Rozumiem, nie będę naciskał, mimo wszystko uważam, że troszeczkę przesadzasz. I to ty masz problem z akceptacją swojej ręki, a nie ja - Wstałem, powoli z jego kolan poprawiając koszulę, którą miałem na sobie oddając mu książkę, którą czytał. rozumiejąc, że potrzebuje teraz spokoju i czasu, by zaakceptować samego siebie.
- Przepraszam - Najwidoczniej poczuł się winny chociaż nie miał powodu, aby się tak czuć, rozumiem go i jego problem z zaakceptowaniem swojej ręki dlatego dam mu czas by zrozumiał, że ta blizna, którą ma, wcale mi nie przeszkadza i mu też nie powinna.
- Nie przepraszaj, kocham cię - Ucałowałem ostatni raz jego usta, idąc do łóżka, dając mężowi spokojnie wrócić do czytania książki, samemu w tym czasie wyjmując z szuflady jedną, z której map chciałem się przyjrzeć, wciąż zastanawiając się skąd Yuki je w ogóle miał, to dziecko zaskakuje mnie coraz to bardziej. Ponadto dzięki niemu i tym mapom wpadł mi do głowy pewien pomysł, a co gdybyśmy wyruszyli w podróż najlepiej tylko we dwoje? Sorey może nawet by się trochę odprężył, przestając myśleć o tych wszystkich problemach, może później z nim porozmawiam, gdy już znajdę jakieś ciekawsze ruiny, a on oswoi się ze swoimi myślami i ręką, która niepotrzebnie aż tak go martwi.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz