Uśmiechnąłem się delikatnie na jego propozycję, ciesząc się z jego słów, chociaż wiedziałem, że nie stanie się nic więcej poza kąpielą. Taiki wyglądał na naprawdę zmęczonego i pewnie teraz w głowie nie siedziały mu amory, czemu nie dziwiłem się ani trochę. Pewnie to nie był jego najlepszy dzień w pracy całe szczęście, że żadne z tych dzieciaków nie wpadło na jakiś głupi pomysł i mój narzeczony jest cały i zdrowy... czemu ja w ogóle nazywam ich „dzieciakami”? Jeżeli dobrze kojarzę, to ta dziewczyna jest w moim wieku. Albo niewiele młodsza ode mnie. Więc chyba nie powinienem nazywać jej dzieciakiem, biorąc pod uwagę to, że sam nim jestem i będę przez najbliższy rok, przynajmniej w teorii. A w praktyce... cóż, miałem nadzieję, że mój wygląd chociaż odrobinkę się zmieni i przestanę wyglądać jak dwunastolatek.
- Z chęcią skorzystam z tego zaproszenia – powiedziałem, unosząc kąciki ust ku górze. – Jesteś głodny? Może ci coś przygotować? – spytałem przyglądając się, jak wypija duszkiem kolejną szklankę chłodnej wody, najwidoczniej bardzo spragniony. Specjalnie nie jadłem dzisiaj kolacji, tylko czekałem cierpliwie na swojego ukochanego, w końcu istniała możliwość, że ten posiłek zjemy razem, a ja z chęcią skorzystałbym z takiej możliwości, gdyby się nadarzyła.
- Nie za bardzo mam ochotę, zjadłem w pracy. Mam nadzieję, że się nie obrazisz – odpowiedział przepraszająco, napełniając kolejną szklankę. Upał dzisiaj musiał mu naprawdę dać w kość. Aż się głupio poczułem z powodu tego, że wszyscy wokół mnie czują się okropnie, a ja... cóż, ja się czułem aż za dobrze.
- Nie wydaje mi się, abym miał na co – zauważyłem, nie widząc w tym niczego złego. Fakt, ja nie zjem kolacji, ale to nic nie szkodzi, dzisiaj sporo zjadłem, więc jak sobie odpuszczę jeden posiłek, to mi nic nie będzie, zwłaszcza, że ostatnio zaczynam mieć wrażenie, że coraz lepiej widać u mnie przyrost masy. – Pójdę ci zatem przygotować kąpiel – dodałem wychodząc z kuchni, nim Taiki zdążył cokolwiek powiedzieć, a już widziałem, jak otwierał usta. Zostawiłem mu także trochę swojego własnego światła, by nie musiał siedzieć samemu w ciemności. Dla mnie to nie był żaden problem, a dla niego to jednak małe ułatwienie jest.
Zdawałem sobie sprawę, jak mało prawdopodobne jest to, że uda mi się przygotować gorącą wspaniałą kąpiel przed jego przyjściem, bo ileż to można pić wodę, ale chciałem spróbować. Odciążyłbym go chociaż troszeczkę, i w jakiś sposób sprawiłbym mu przyjemność. Taiki wszedł do łazienki akurat w momencie, w którym kąpiel była gotowa, a ja miałem wychodzić po ręczniki oraz piżamę dla siebie. Byłem lekko zaskoczony, że wypicie wody zajęło mu tyle czasu, ale zauważając w jego rękach właśnie te same rzeczy, po które chciałem się wrócić.
Po miłej kąpieli poszliśmy oczywiście do pokoju, w którym było całkiem chłodno a to wszystko dzięki temu, że na wieczór otworzyłem okno, by ten zaduch się wywietrzał. Fakt, lubiłem ciepło, ale duchota była nieprzyjemna nawet dla mnie. Ze względu na Taiki’ego chciałem, by pokój wietrzył się całą noc, a jeżeli mnie będzie zimno, to najwyżej się przykryję kocem.
- Na którą masz jutro? – spytałem, przysiadając na brzegu łóżka, rozczesując swoje włosy. Pewnie to niewiele mi da, ponieważ rano kosmyki znowu będą poplątane, ale choć trochę o nie wypadało zadbać. Poza tym, chciałem o nie zadbać, by podobać się mojemu narzeczonemu, chociaż nie za bardzo wiedziałem, jak miałem to robić. Nie za bardzo znałem się na pielęgnacji włosów, w przeciwieństwie do Taiki’ego. Nawet nie potrafiłem ich dobrze ułożyć, poprawka, w ogóle nie potrafiłem ich ułożyć.
- Na tę samą, co dzisiaj. I tak przez cały tydzień – odpowiedział mi Taiki, ciężko wzdychając i opadając na poduszki. Przyznam szczerze, naprawdę było mi go szkoda i czułem się głupio z powodu tego, że ja bezczynnie siedziałem w domu, a cała reszta pracowała. Nawet Shingo, chociaż sposób, w jaki zarobił pieniądze, pozostawiał wiele do życzenia.
- Jesteś pewien, że również nie powinienem znaleźć sobie jakiejś pracy? – spytałem ze zmartwieniem, kładąc się obok niego. Chciałem im pomóc, i nawet przecież dałem Taiki’emu jedną ze swoich najdroższych rzeczy, czyli broszkę w kształcie słońca, ale chyba najwidoczniej to jest za mało.
- Jestem pewien, i tak robisz już wystarczająco dużo – odparł, przekręcając się na bok i przyciągając mnie do siebie, by przytulić się do mnie jak do pluszowego misia. Nie byłem przekonany, czy faktycznie robię tak dużo, jak mówił, w końcu, co ja niby takiego robiłem, chociażby dzisiaj? Ano właśnie. – Dobranoc – dodał, wtulając nos w moje włosy i zamykając oczy.
Zaśnięcie nie zajęło mu dużo czasu, tuż po kilku minutach wyczułem, jak jego oddech staje się spokojny i głęboki. I tyle by było, jeżeli chodzi o rozmowę, ale musiałem go zrozumieć, w końcu był zmęczony. Na rozmowę jeszcze nadejdzie czas, a przynajmniej w to wierzę.
***
Minęło już kilka dni, które niewiele się od siebie różniły. A to odwiedziłem moją siostrę, a to posprzątałem dom, pomagałem także pani Kato w robieniu zakupów, by biedna nie musiała dźwigać tych ciężkich toreb. Codziennie również przygotowywałem rano dla mojego narzeczonego śniadanie oraz obiad dla reszty domowników. Na szczęście, nie powtórzyła się sytuacja z tym, że Shingo wrócił do domu cały poraniony. Także pani Kato przez wysokie upały zdecydowała się wziąć krótki urlop, ponieważ zaczęła się czuć coraz to gorzej, dlatego miałem na co dzień nieco lepsze towarzystwo niż zwierzaki. Shingo nie wliczałem, ponieważ ten praktycznie nie wychodził z pokoju.
- Mam serdecznie wszystkiego dosyć – odezwał się Taiki któregoś wieczoru, opadając na poduszki. To oczywiste, że był zmęczony, w końcu przez cały tydzień pracował i kiedy tylko wracał, brał kąpiel i szedł spać. Niewiele rozmawialiśmy, czego nie miałem mu za złe doskonale rozumiejąc, że zwyczajnie był padnięty, chociaż, przed samym sobą musiałem przyznać, że było mi troszkę smutno. Bardzo pragnąłem jego atencji, ale jak do tej pory musiałem się zadowolić tymi krótkimi rozmowami rano i wieczorem, oraz tym, że przytulał się do mnie podczas snu. I chociaż powtarzałem sobie w myślach, że to mi wystarcza, to chyba nie była do końca prawda, co odczuwałem coraz bardziej z każdym kolejnym dniem.
- Ale na szczęście jutro już masz wolne – odezwałem się zadowolony, siadając okrakiem na jego brzuchu i uśmiechając się do niego promiennie. Naprawdę cieszyłem się z tego, że jutro ma dzień wolny, bardzo się stęskniłem za jego bliskością i dotykiem, a to będzie doskonały czas na to, by nadrobić te drobne zaległości.
- Tak, emm... – zaczął z zakłopotaniem, odwracając wzrok. – Bo tak jakoś wyszło, że jutro też idę do pracy.
- Co? – spytałem głupio, a uśmiech z mojej twarzy nagle zniknął. – Ale mówiłeś wczoraj, że jeszcze tylko dzisiaj i będziesz miał dzień wolny – odezwałem się, nie do końca wiedząc, o co chodzi. Może ja go źle zrozumiałem i zbyt nastawiłem się na jutrzejszy dzień? To mnie nawet lekko zestresowało, nie chciałbym wyjść na idiotę przed własnym narzeczonym.
- Tak, ale państwo Soga zaproponowali mi dzisiaj ładną stawkę za jutro, więc się zgodziłem. Będę pracował mniej godzin niż zwykle i dostanę więcej pieniędzy, więc stwierdziłem, że się to bardzo opłaca – wytłumaczył mi.
- Tak, masz rację – przyznałem smutno, siląc się na delikatny uśmiech.
- Ale nie martw się, jak wrócę z pracy, spędzimy razem resztę wolnego czasu – dodał, chwytając moją dłoń i całując jej wierzch.
- Pewnie – odpowiedziałem, chociaż wydawało mi się, że tak się nie stanie. Nawet jeśli Taiki przepracuje mniej godzin niż zwykle nie oznacza to, że po powrocie nie będzie zmęczony. Założę się, że jak zawsze po pracy padnie zmęczony do łóżka. Albo będzie udawał, że wcale nie jest zmęczony, co chyba byłoby jeszcze gorsze, ale jeżeli tylko tak postąpi, od razu wygonię go do łóżka. Nie byłoby w tym nic fajnego, gdybyśmy spędzali razem czas, podczas kiedy on będzie tak strasznie zmęczony. – Skoro masz jutro pracę, to nie będę cię już sobą zamęczać. Dobranoc – dodałem, schodząc z niego i kładąc się obok, wtulając się nie tak jak zwykle w jego ciało, a w poduszkę. Byłem smutny i może nawet delikatnie zawiedziony jego postępowaniem, ale co miałem zrobić? Fakt, mogłem wyrazić swoje niezadowolenie, ale to nic by nie dało. Pozostało mi tylko zaakceptować jego decyzje i cierpliwie poczekać, aż w końcu Taiki znajdzie dla mnie choć troszkę czasu. Nie miałem mu tego za złe, doskonale wiedziałem, jak ważne były w tym momencie dla niego pieniądze, byłem po prostu troszkę smutny z faktu, że nie spędzimy czasu tak miło, jak myślałem.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz