To, co powiedział, było bardzo miłe i schlebiało mi jak nic innego, w końcu lubiłem, gdy ludzie a w szczególności mój narzeczony widział to, jak przystojny byłem, jednakże sądzę, że mimo wszystko troszeczkę a mało docenia samego siebie, w końcu również jest bardzo przystojnym chłopakiem, musi tylko bardziej o siebie zadbać, już samo przeczesanie włosów sprawia, że to nie ten sam chłopak nie mówiąc już o ubraniach, które zmieniają go nie do poznania.
- Nie musisz mi schlebiać, chociaż to bardzo miłe - Przyznałem, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, ciesząc się z tej chwili, która mogłaby trwać wieki, naprawdę mam już dość tej sytuacji z dzieckiem, odkąd ten mały berbeć się urodził, wszystko kręci się wokół niego. Wiedziałem naturalnie, że nie będzie już tak, jak było, nim się pojawił, a mimo to czuje, że dzieciaka nie polubię.
- Nie schlebiam, mówię tylko najprawdziwszą prawdę - Zapewnił, uśmiechając się do mnie słodko, czym stanowczo poprawił mi humor i już prawie zapomniałem o dzieciaku, który właśnie w tym momencie zaczął płakać, no pięknie, w nocy nie dał spać, a teraz nie da spokojnie żyć, co ja mu takiego w życiu zrobiłem? Na razie to nic, ale kto wie, co czas przyniesie.. Nie, nie stop Taiki, nawet tak nie myśl, to dziecko to twój kuzyn musisz się zachowywać jakkolwiek ale się zachowywać i nie możesz mu zrobić nic złego, po prostu nie możesz.
- Rany - Znów zaczął psuć mi się humor, gdy tylko usłałem płacz tego bachora, my to raczej nigdy się nie zaprzyjaźnimy no może dopiero, wtedy gdy będzie dorosły i mniej wkurzający.
- Taiki ty naprawdę musisz się uspokoić, to dziecko nie płacze, aby robić ci na złość, on płacze dlatego, że czegoś mu brakuje - Moja Karotka jak zawsze widziała wszystko w zdecydowanie lepszych barwach, niż ja sam co w pewnym sensie było dobre, w końcu był moim małym promyczkiem nadającym sens wszystkiemu, co dla mnie sensu nie miało.
- Masz rację, muszę się przyzwyczaić do tego dziecka - Przyznałem mu racje, doskonale wiedząc, że kiedyś może, ale to tylko może i ewentualnie zacznę w miarę go lubić lub chociażby tolerować.
- Nie tylko przyzwyczaić, a i używać jego imię, które jak każdy ma - Przypomniał mi, znów zaczynając temat dziecka, to w końcu nie tak, że to ja go zacząłem, gdy tylko usłyszałem, jak płacze za ścianą.
- Dobrze, dobrze kiedyś się nauczę, teraz nie jest to takie ważne - Zapewniłem, podchodząc do lustra, by upewnić się, że i ja prezentuje się dobrze, w końcu nie mogę pozwolić, aby ktoś, ktokolwiek wyglądał lepiej ode mnie, to naprawdę by mnie ugodziło prosto w serce. Starając się jednak skupić uwagę na moim narzeczonym, z którym rozmawiałem o różnych sprawach, byleby nie o dziecko było w końcu wiele innych ciekawszych tematów niż ono.
Do wyjścia byliśmy gotowi, tak powiedzmy o odpowiedniej porze, by się nie spóźnić, a i by nie czekać za długo na chłopaków, którzy i tak pewnie się spóźnia, bo to w końcu oni nigdy jeszcze na czas nie byli, odkąd tylko pamiętam. Z takim też nastawieniami wyszliśmy na zewnątrz, robiąc sobie spacerek, wprost na boisko gdzie nawet na styk nikogo oprócz nas nie było, nic nowego przywykłem do tego.
- Ciekawe ile tym razem się spóźnią - Zacząłem lekko znudzony, siadając na nagrzanej trawie.
- Na pewno zaraz przyjdą, nie musisz być aż tak niecierpliwy - Siadając obok mnie, zwrócił mi uwagę na moje zachowanie, które nie było niestosowne, to tylko on tak uważał, więc to on przesadzał, a nie ja, a może jednak ja przesadzałem przez niewyspanie? Mogło tak być, w końcu zmęczenie robi swoje, a dziecko mim wszystko nie dało mi spać, nawet jak było cicho, po prostu śniło mi się, że plącze, więc się budziłem i znów zasnąć nie mogłem.
- Nie zgadzam się, jestem tylko trochę zmęczony pracą i tą atmosferą w domu po przyjściu na świat tego dziecka jutro jeszcze muszę siedzieć dłużej w pracy a wszystko to dlatego, że państwo Soga robią jakieś spotkanie dla rodziny, nazwiska nie znam, wiem tylko, że dla bogatych ludzi i muszę tam być i trzymać rękę na pulsie - Zacząłem, uświadamiając sobie właśnie, że wcześniej nic nie powiedziałem mojemu partnerowi, o tym, czym z tego, co zauważyłem, lekko go zaskoczyłem, no tak moja wina mogłem wcześniej o tym powiedzieć.
- Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś? - Jego głos brzmiał, tak jakby z nutką pretensji no cóż jestem tylko człowiekiem, mogę o czymś zapomnieć.
- Zapomniałem o tym, ale właśnie m się przypomniało, przez tę nową sytuację w domu trochę zapominam o tych ważniejszych sprawach - Przyznałem, nie chcąc, aby się na mnie o to gniewał. - O spójrz, już idą. Chodź, zaraz zaczynamy - Nie chciałem, aby mój narzeczony czuł się zmuszony do gry z nami, jednakowoż nie chciałem też, by siedział i myślał o głupotach, jak z nami zagra, to od razu nastrój mu się poprawi, jestem tego po prostu pewien.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz