Kiedy obudziłem się rano sam, poczułem nieprzyjemny uścisk w żołądku. Bałem się, że mój mąż znów gdzieś poszedł i sam Bóg tylko by wiedział, kiedy i w jakim stanie by wrócił. Podczas pełni jego głowa była wypełniona tak różnorodnymi i dziwacznymi, że w życiu bym go o to nie podejrzewał. Pewnie gdyby to był jakiś inny dzień, byłbym troszkę mniej zestresowany. Ale tylko troszkę, zdecydowanie wolałbym, aby mnie informował wcześniej o swoich wyjściach. Aleksandra już nie było, ale nie można było przecież zapomnieć o helionach, które potrafią być równie groźne i niebezpieczne, co wcześniej wymieniony.
- Nic się nie stało, ale przecież mogłeś mnie obudzić – odpowiedziałem, podchodząc do niego i przytulając się do niego. Troszkę się zmartwiłem, że gdzieś mi zniknął i przez cały dzień bałem się, że już nie uda mi się go znaleźć.
- Było bardzo wcześnie, nie było sensu i później tylko chodziłbyś cały dzień zmęczony – wymruczał, wtulając się w moje ciało.
- Akurat w tym dniu wolałbym cię mieć cały dzień na oku, nawet jeżeli miałbym później przysypiać cały dzień – odpowiedziałem, całując go w czoło.
- Bez przesady, nie jestem małym dzieckiem – odparł, jednocześnie tak uroczo pusząc policzki. Kiedy się denerwował, wyglądał tak strasznie słodziutko, i jak ja miałem się obawiać jego gniewu? – Nieważne, zjedzmy śniadanie, nim wystygnie ci herbata – dodał, odsuwając się ode mnie, by zaraz chwycić moją dłoń i pociągnąć mnie w stronę stolika, na którym postawił tackę z jedzeniem.
- My? Więc też chcesz zjesz? – spytałem zaskoczony, siadając na krześle.
Nie za wiele myśląc, pociągnąłem mojego męża do siebie, sadzając go na swoich kolanach i wtulając się w jego ciało. Tego dnia chciałem go mieć bardzo, ale to bardzo blisko siebie, poza tym troszkę się za nim stęskniłem. Nie widziałem go może jakieś piętnaście minut, ale nie zmienia to faktu, że i tak się stęskniłem. Poza tym musiałem mu pokazać, że bardzo go kocham i nie żałuję tego, że zerwałem z moim dawnym partnerem. Fakt, niby wczoraj mieliśmy rozmowę na ten temat i Mikleo mi uwierzył, ale i tak wolałem się upewnić, że się bardzo dobrze rozumiemy.
- Troszkę mogę zjeść – powiedział słodziutko, po czym pocałował mnie w policzek.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać – odparłem, nie czując się komfortowo z faktem, że mój mały aniołek miałby się do czegokolwiek zmuszać. Faktycznie, miło się czuję, kiedy jemy jakiś posiłek razem, ale od kiedy już wiem, że jedzenie nie daje mu absolutnie nic, nie wciskałem w niego już żadnego jedzenia.
- Nie zmuszasz, zapewniam cię. A teraz, proszę cię, otwórz usta – mówiąc to wziął do rąk świeży tost posmarowany dżemem z zamiarem podania mi go do zjedzenia.
Czyli zamierza mnie nakarmić, to był bardzo dobry pomysł, podobał mi się, chociaż zdecydowanie wolałbym być nie karmionym, a tym, który karmi. Mimo tej myśli, zdecydowałem się być mu posłuszny, nie chcąc przypadkowo go czymś znudzić. Ostatnim razem, pomimo moich jak najlepszych intencji, zbyt bardzo przedłużałem grę wstępną, przez co mój mąż stwierdził, że jednak nie ma na to ochoty i zapragnął robić coś kompletnie innego. Tym razem wolałem jednak uniknąć takiej sytuacji, pozwalając mu na robienie wszystkiego, czego chce. No, może prawie wszystkiego, trzeba znać limity, a jak na razie karmienie mnie nie było niczym strasznym, a tak właściwie czymś bardzo przyjemnym.
- I na co moja Owieczka ma teraz ochotę? – wymruczałem zadowolony po tym jakże wspaniałym posiłku, wsuwając swoje dłonie pod jego koszulkę. Jedyne, co zostało mi do spożycia, to herbata, która już nie była tak gorąca, jaka była na początku, ale to nie był wielki problem. Ją jeszcze zdążę wypić, a teraz mam ważniejsze sprawy na głowie, jak na przykład cudowny i może odrobinkę pobudzony aniołek.
- Może na troszkę atencji – odpowiedział słodziutko, zaczynając bawić się górnymi guzikami mojej koszuli. Odruchowo zestresowałem się czując, jak wszystkie moje mięśnie się spinają, nie chciałem, by Mikleo pozbywał się mojej koszuli. Nim chłopak zdążył cokolwiek zauważyć, opanowałem się. W końcu to, że bawi się moimi guzikami nie oznacza, że zaraz zechce ją ściągnąć.
- Więc dam ci tyle, ile jej tylko pragniesz – wymruczałem mu w usta, przenosząc swoje dłonie na jego pośladki i mocno je ściskając.
Mój mąż zamruczał z aprobatą, wpijając się w moje usta. Przyznam, w swoich pocałunkach był troszeczkę agresywny, ale mnie to absolutnie nie przesadzało. Podniosłem się z krzesła, oczywiście mocno trzymając mojego aniołka, by nie upuścić go na podłogę, na szczęście dla mnie to nie było problemem, w końcu Mikleo za wiele nie ważył. Przeniosłem nas w nieco wygodniejsze miejsce do obdarowywania jego ciała czułymi pieszczotami, czyli na łóżko. Tam bardzo dokładnie się nim zająłem pilnując, by czuł się jak najlepiej, a moja koszula pozostała na moim ciele. Nie chciałem, by Mikleo musiał podziwiać tę paskudną bliznę. Są zdecydowanie inne, lepsze rzeczy, na których miał się skupić.
- Mój uroczy aniołek dostał wystarczająco dużo atencji? – wyszeptałem mu do ucha, podgryzając delikatnie jego płatek.
- A gdybym powiedział ci nie? – wymruczał, wsuwając dłoń w moje włosy.
- To wtedy dam ci jeszcze więcej – odpowiedziałem, chcąc z powrotem wpić się w jego usta, ale w tym samym momencie poczułem jego dłoń na swoich wargach, co uniemożliwiło mi pocałunek. – Coś nie tak? – spytałem, zaskoczony jego nagłą zmianą nastroju.
- Mam pomysł – odpowiedział, nagle podnosząc się z łóżka.
- Jaki pomysł? – spytałem, niczego nie rozumiejąc. Poza tym, nie miałem za bardzo ochoty na wstawanie z łóżka.
- Pójdziemy na spacer. No już, wstawaj, chyba, że mam pójść sam – ponaglał mnie, nie pozostawiając mi wyboru.
- No już, już – wymamrotałem, leniwie przeciągając się w łóżku, powolutku zbierając się w sobie. Podejrzewałem, że prędzej czy później Mikleo zechce wyjść na dwór, ale nie tak szybko. Do tej pory jego ton wskazywał na to, że jeszcze troszkę czasu spędzimy w łóżku na bardzo przyjemnych czynnościach. Nie, żeby spacer z moim ukochanym był nieprzyjemny, ale leżenie w miękkim łóżku było dla mnie wyjątkowo kuszące. No nic, czas w końcu wstać i przypilnować, by moja Owieczka nie wpakowała się w żadne głupoty, do których podczas pełni wręcz go ciągnie.
<Aniele najdroższy? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz