Wyczułem ten smutek bijący od mojego narzeczone, którego mogłem się spodziewać, mieliśmy bowiem jutrzejszy dzień spędzić cały razem tylko we dwoje, by nadrobić ten stracony czas a zamiast tego ja znów będę w pracy a on, cóż znów spędzi kolejny dzień sam w domu. No może nie od razu sam, moja ciocia będzie i prawdopodobnie brat też jednak to nie to samo czego jestem świadom, zawiodłem go i to nie na żarty a wszystko to dlatego, że chciałem zdobyć więcej pieniędzy, które są nam potrzebne tym bardziej, teraz gdy jestem tylko jedną pracującą osobą w domu a może jednak nie jedną, kilka dni temu mój brat wręczył mi plik pieniędzy, nie chcąc wytłumaczyć, skąd je ma, to dziwne, bo nie przypominam sobie, aby gdzieś pracował, a może wszyscy w tym domu wiedzą tylko nie ja w końcu ostatnio przychodzę tu tylko by spać i czasem, gdy mam siłę porozmawiać z narzeczonym, który chyba ma już powoli dość całej tej sytuacji i szczerze nie zdziwiłoby mnie to ani trochę, sam jestem sobie winien, spędzając więcej czasu w pracy niż w domu.
- Jesteś zły? - Odezwałem się cicho, czując się troszeczkę nieswojo, gdy wtulił się w poduszkę, odwracając do mnie plecami, to nie najlepszy znak, którego chyba nie mogę zignorować.
- Nie, nie jestem zły, jesteś zmęczony, więc daje ci odpocząć - Wyjaśnił, nawet nie racząc mnie swoim spojrzeniem, więc było gorzej, niż na początku podejrzewałem, mój lisek był wściekły, a nie zły, a może bardziej zawiedziony, teraz to już na pewno się jutro nie odezwie, a nawet jeśli to nie będzie tak miły, jak zawsze, starając się ukryć zawód, którego koniec końców nie ukryje, robiąc to bardzo fatalnie.
- Nie powiedziałem, że jestem zmęczony - Przyuważyłem, marszcząc brwi, powiedziałem, że idę jutro do pracy, ale, że zmęczony jestem, to chyba nie a może coś takiego powiedziałem, sam już pewien nie jestem.
- Nie powiedziałeś, ale na pewno jesteś, idź już spa dobranoc - Szybko zakończył tę dyskusję, nie odzywając się już do mnie, tak więc i ja już nic nie mówiąc, wtuliłem się w poduszkę, by zasnąć odrobinkę jednak zmęczony po całym dniu.
Następnego dnia obudziłem się jak zawsze dużo wcześniej by przygotować wszystko do pracy a przede wszystkim siebie, musiałem się prezentować, gdy wychodziłem do ludzi, nawet gdy miałem narzeczonego.
Wspominając o Karotce, chłopak od rana był cichy i jakiś taki apatyczny najwidoczniej wciąż nie pogodził się z moim dzisiejszym wyjściem do pracy, no cóż, nic na to nie poradzę, idę do pracy, bo tak trzeba, zresztą mam dziś tylko pilnować by spotkanie służbowe odbywające się w domu państwa Sago odbyło się bez najmniejszych komplikacji, cała reszta mnie nie interesuje przynajmniej dopóki nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, nad czym zaoponować bym nie potrafił.
- Wszystko gra? - Zapytałem, by zobaczyć, jak bardzo jest na mnie w tej chwili zły lub zawiedziony moim zachowaniem, w którym ja nie do końca widzę coś złego.
- Tak - Ta odpowiedz, nie za bardzo mi się podobała, powiedział to w taki sposób, że od razu odechciało mi się wszystkiego, najwidoczniej wciąż mu nie przeszło po wczorajszym i chociaż udaje, że tak nie jest, ja swoje wiem i nabrać się nie dam.
- To zabrzmiało tak jakbym miał od razu w to uwierzyć - Przyznałem, jedząc swoje śniadanie, nie komentując już więcej milczącej postawy mojego narzeczonego, skupiając się na tym, co teraz było dla mnie istotne, szybkie śniadanie i praca to teraz jest na pierwszym miejscu.
Śniadanie zjadłem dość szybko, kierując się do holu, gdzie się ubrałem gotowy do wyjścia, poprawiając swoje ubrania.
- Wychodzę, będę za parę godzin - Zawołałem, wychodząc z domu, nie czekając na odpowiedz, mojego narzeczonego zauważając, że już i tak jestem spóźniony, a tego bardzo nie lubię.
<Lisku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz