Dzisiejszy dzień, chociaż tak podobny do innych stał się najbardziej męczącym dniem, jaki kiedykolwiek miałem w pracy, a wszystkie z powodu urodzin, które obchodziła córka państwa Soga.
Akurat w ten dzień musiały się one odbyć nieprawdopodobne, jakie mam szczęście do nadgodzinnej pracy, której nie chciałem odmówić, nie mogąc zresztą i tak tego zrobić.
Z tego też powodu wróciłem do domu, zdecydowanie później niż planowałem wykończony pilnowaniem tej bandy dzieciaków, które mogłyby w jakiś sposób zagrozić Konan.
Nie do końca rozumiałem jaki sens był w zaproszeniu znajomych, którym nie do końca się ufa. Czy to normalne, że każde bogate rodziny zapraszają do siebie ludzi, którym nie ufają lub których tak naprawdę wcale nie lubią? Najwidoczniej tak skoro musiałem pilnować znajomych tej młodej nastolatki, o tyle dobrze, że zapłacono mi za to więcej, chyba nie chciałbym tego robić za te same pieniądze, które dostaje za obronę, jakoby nie było to dla mnie dodatkowa robota, na którą się zgodziłem jedynie za dodatkową opłatą, nie będę w końcu robić niczego za darmo, już i tak wystarczająco narażał swoje życie, aby ich ochronić, na więcej namówić się już nie dam.
- Cześć, cóż trochę mi się przedłużyło, ale nic się nie stało. Nie musisz się o mnie martwić - Zapewniłem, podchodząc do mojego skarba, by skraść mu całusa.
- Nigdy tak późno nie wracałeś - Zauważył, przyglądając mi się uważnie, niepotrzebnie się o mnie martwiąc, jestem dużym chłopcem, nic mi się przecież nie stanie, a nawet jeśli już to jakoś się z tego wyliże.
- Córka właścicieli miała urodziny, a ja miałem dopilnować, aby nic się nie wydarzyło złego - Nie chciało mi się wszystkiego tłumaczyć, dlatego w skrócie wyjaśniłem co i jak.
- Nie pamiętam, abyś miał w obowiązku pilnować jakichś dzieciaków, podczas urodzin - Burknął z leksza niezadowolony moją wypowiedzią i całą tą sytuacją mającą miejsce w mojej pracy.
Cicho westchnąłem, kiwnięciem głowy zgadzając się z moim narzeczony, miał racje, nie musiałem tego robić, ale zrobiłem, dostając więcej pieniążków, które teraz mimo wszystko były mi bardzo potrzebne w końcu nadchodzą opłaty, poza tym ciocia za chwile będzie musiała zaprzestać pracy, a więc tylko ja będę utrzymywał dom, warto więc teraz zarobić więcej, aby później nie musieć pracować za dwóch.
- Bo nie mam, zaproponowali mi dodatkową pracę, za dodatkową gotówkę nie mogłem odmówić - Przyznałem, omijając mojego narzeczonego, aby wejść na chwilę do kuchni, gdzie tak naprawdę chciałem zaspokoić pragnienie. - Skończmy jednak rozmawiać o mnie, opowiedz mi raczej, co ty robiłeś, gdy mnie nie było? - Zmieniłem temat, nie chcąc gadać o mnie, gdy mogliśmy pogadać o nim.
Karotka westchnął ciężko, niepocieszony zmianą tematy mimo wszystko postanawiając ze mną porozmawiać, o tym, co robił nie ciągnąć tamtego tematu i dzięki mu za to, nie chciało mi się dalej rozmawiać o tych nieszczęsnych urodzinach dziewczyny, nie wspominając już o tym, co państwo Soga dodatkowo mi zaproponowali, o tym jednak nie chcę teraz rozmawiać z moim liskiem, pozostawiając ten temat na później.
- Naprawdę sprzątałeś? Przecież nie musiałeś - Zauważyłem, zaskoczony jego pracą w domu, do której przecież nikt go nie zmuszał, a przynajmniej taką nadzieję miałem, nie chciałbym, aby robił tu cokolwiek pod przymusem.
- Chciałem się jakoś odwdzięczyć i pomóc twojej cioci, ona sama już ledwo sobie radzi - Karotka miał racje w tej sprawie, moja ciocia jest już, w sam nie wiem chyba piątym miesiącu ciąży, więc coraz to trudniej robić jej podstawowe rzeczy w domu podziwiam, że wciąż do pracy chodzi.
- Bardzo ci w jej imieniu dziękuje - Byłem mu wdzięczny nawet bardzo wdzięczny za pomoc cioci, której ja nie mogłem jej dać, mając mnóstwo innych rzeczy na głowie, musiałem w końcu zadbać o rodzinne w tym finansowym sensie, nie mając więc czasu nas pomaganie jej w domy.
- Dla mnie to żaden problem i tak siedzę w domu - Przyznał, podchodząc do mnie, by się przytulić, najwidoczniej bardzo się za mną stęsknił, jak mi w tym wypadku miło przynajmniej on za mną tęsknił.
- Mimo wszystko dziękuję - Ucałowałem go w czoło, przytulając do siebie, drugą ręką zakrywając usta, by nie ziewnąć. - Pójdę się umyć, możesz iść się położyć no, chyba że chcesz umyć się ze mną - Uśmiechnąłem się zadziornie do mojego liska, zapraszając go do wspólnej kąpieli, w której nic złego nie widziałem, to tylko kąpiel nic wielkiego.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz