Byłem zaskoczony jego drugą propozycją, nie sądziłem, że było coś jeszcze do zrobienia. Przecież wcale nie tak dawno temu pomagałem Taiki’emu w ogarnianiu tego pokoju i wydaje mi się nawet, że całkiem sporo zrobiliśmy. Nie wydawało mi się, by zostało tam coś do zrobienia poza porządnym sprzątaniem, ale przecież to moja domena, zająłbym się tym bez problemu w swoim czasie. Mój ukochany nie musiał się tym przejmować, on ciężko pracował i naprawdę niepotrzebne jest to, by zajmował się jeszcze tym. Nie stałoby mi się nic złego, gdybym to ja się tym zajął, a w razie czego Shingo mógłby mi pomóc. Jestem pewien, że gdybym go ładnie poprosił o pomoc, na pewno by się zgodził.
- Nie wiedziałem, że jest coś jeszcze do zrobienia w tym pokoju, twoja ciocia nic o tym nie mówiła – odezwałem się nie spuszczając wzroku z mojego narzeczonego, który kończył myć mój talerz. Przyznam, było mi głupio, ponieważ wcześniejsze rzeczy zostały już umyte, i to na pewno nie przeze mnie. Planowałem najpierw zanieść obiad na górę i zjeść go wraz z Taikim, by dopiero po tym zejść na dół i po wszystkim pozmywać. Burza niestety pokrzyżowała mi plany i przez to ktoś inny zabrał się za zmywanie. Zgaduję, że to była pani Kato, a ona w takim stanie raczej powinna odpoczywać. Rany, nabałaganiłem i sobie poszedłem, jak ja teraz spojrzę tej kobiecie w oczy? I jeszcze teraz Taiki sprząta po mnie... Przecież naprawdę, bez większego problemu dałbym sobie radę.
- Oczywiście, że nie mówiła, bo zaraz zacząłbyś coś tam działać – odpowiedział Taiki, odkładając już umyty talerz na suszarkę.
- A to coś złego? – spytałem, w duchu się z nim zgadzając. Gdyby tylko jego ciocia powiedziała, co trzeba zrobić, zaraz bym to zrobił. No dobra, może nie zaraz, ale na pewno bym się tym zajął, nie chcąc kłopotać tym samym mojego narzeczonego.
- Troszeczkę tak. Bardzo dużo robisz tutaj w domu i dla nas. No i też zostały do zrobienia same ciężkie prace, których na pewno nie dałbyś rady zrobić sam – wyjaśnił podchodząc do mnie, by móc chwycić moje dłonie.
- Czyli mówisz mi, że jestem słaby? – delikatne zmarszczyłem brwi, udając oburzenie. Oczywiście, nie czułem się zraniony w jakikolwiek sposób, doskonale wiedziałem, że silny to ja nie byłem ani w fizycznym znaczeniu, ani w tym psychicznym, ale nie przeszkadzało mi to w delikatnym droczeniu się. Zresztą, i tak nie zamierzałem zgodzić się na opcję z dokończeniem przygotowywania pokoju, skoro to były jakieś ciężkie prace.
- Nie, nie o to mi chodziło, doskonale wiem, że jesteś silny, w końcu wytrzymałeś tyle lat w tym strasznym domu i za to cię bardzo podziwiam. Po prostu do takiej pracy potrzeba innego rodzaju siły – wyjaśnił mi, jedną z moich dłoni unosząc do swoich ust, by móc złożyć delikatny pocałunek na jej wierzchu. Jego słowa mnie zaskoczyły, i to w tym pozytywnym sensie, nie sądziłem, że mój narzeczony uważa mnie za kogoś silnego, zwłaszcza, że kiedyś bardzo rozbawił go żart jego brata na temat mojej tchórzliwości. Poczułem, jak na moje policzki wkrada się brzydki rumieniec, to były naprawdę miłe słowa.
- I tak jakoś dałbym sobie radę – wymamrotałem, cicho odchrząkając. – Tak czy siak, mam do ciebie pewną prośbę – zacząłem niepewnie, podnosząc wzrok, by móc na niego spojrzeć. W końcu, nie byłem pewien, czy zgodzi się na ten pomysł, to nie było nic wielkiego i skomplikowanego, ale i tak nie musiał się przecież zgadzać na każdą moją prośbę.
- Dla mojej uroczej Karotki wszystko – odpowiedział Taiki, posyłając mi jeden z tych swoich cudownych uśmiechów. Po krótkiej drzemce wyglądał zdecydowanie lepiej, chociaż to nie znaczyło, że nie był zmęczony. Zresztą, i tak nie powinien się przemęczać, jutro znowu będzie musiał iść do pracy... miałem nadzieję, że nie będzie długo musiał tam pracować i to, co mi obiecał, wkrótce stanie się prawdą.
- Chciałbym, abyś pomógł mi w skróceniu włosów. Sam sobie nie dam rady, a nawet jak dam, to boję się, że nie będzie to wyglądać najlepiej – wyjaśniłem mu, zaczynając bawić się swoimi palcami. Już dawno to planowałem, tylko nie za bardzo miałem czas, aby to zrobić.
Taiki bez wahania zgodził się mi pomóc, na co się ucieszyłem. Udaliśmy się do łazienki, bym tam mógł umyć włosy, a mój narzeczony mógł skrócić końcówki. Po tej całej skomplikowanej operacji posprzątałem włosy z podłogi, z czego Taiki nie był zadowolony, ale nic na to poradzić nie mógł – to moje włosy, i to ja musiałem je posprzątać, przecież to jest logiczne. Chłopak wrócił do swojego pokoju, gdzie dołączyłem do niego po kilku minutach. Zastałem go siedzącego przy otwartym oknie, intensywnie nad czymś myśląc. Był na tyle zamyślony, że dostrzegł mnie dopiero wtedy, kiedy do niego podszedłem.
- Wszystko w porządku? – spytałem, siadając na parapecie i zaczynając bawić się guzikami jego koszuli, które na przemian odpinałem i zapinałem.
- Pewnie. Nie przeszkadza ci, że otworzyłem okno? Może powinienem je zamknąć? – spytał ze zmartwieniem, na co pokręciłem głową. Fakt, było mi troszkę zimno, w końcu nie dość, że ciągle padało, to jeszcze miałem mokre włosy, ale jakoś dam radę to wytrzymać. Wiedziałem, że Taiki potrzebuje tej odrobiny świeżego powietrza i zamierzałem mu jej odebrać.
- Na którą jutro masz? – spytałem, chcąc dowiedzieć, o której mam jutro wstać, by przygotować mu śniadanie. Nie mogłem przecież pozwolić mu na to, aby udał się do pracy bez wcześniejszego zjedzenia posiłku. Co prawda wiedziałem, że jadał u państwa Soga, ale to jakoś niespecjalnie do mnie przemawiało.
- Na tą samą, co dzisiaj – odpowiedział, na co westchnąłem cicho. Było mi go naprawdę szkoda, znowu będzie musiał wstać wczesnym rankiem i pewnie wróci późnym wieczorem, a ja znów będę cały dzień na niego czekał. Powiedział mi, że niedługo zrezygnuje z tej pracy, czego już nie mogłem się doczekać, ale to nie dlatego, że spędza w niej dużo czasu... znaczy, może odrobinkę, tak naprawdę troszeczkę. Bardziej chodziło o to, że w końcu przestanie narażać swoje życie dla obcych osób. Nie miałem problemu z tym, że pracował, miałem problem z tym, jaką pracę wykonywał. – Jeszcze troszkę i znów będę tylko i wyłącznie twój – dodał po chwili, zauważając moją minę i położył swoje dłonie na mojej talii.
- Spokojnie, będę cały czas na ciebie czekał – wymruczałem, zarzucając mu ręce na kark, by następnie delikatnie ucałować jego usta. To była prawda, niezależnie od tego, ile czasu będzie musiał spędzić w tej pracy i jak bardzo będzie mi się to nie podobać, ja i tak nie odejdę. Nie byłbym w stanie, zbyt bardzo go kocham. – Mówiłeś coś wcześniej o leniuchowaniu w łóżku. Myślę, że to całkiem kuszący pomysł – dodałem, posyłając mu delikatny uśmiech. Nie zapowiadało się na to, aby deszcz szybko przestał padać, więc jakiekolwiek aktywności odpadały. A tak, moglibyśmy troszkę się podrażnić, albo pogadać, zwłaszcza o nim. Nie za wiele wiedziałem o jego pracy, Taiki nie za wiele mi o niej mówił, nawet nie za bardzo wiedziałem, gdzie pracował, a takie rzeczy raczej powinienem wiedzieć.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz