No i to mi się podobało, leniuchowanie to coś, czego teraz naprawdę było mi trzeba, niby już odpocząłem po pracy, jednak odpoczynkiem nigdy nie pogardzę.
- Kto był takim geniuszem, by na to wpaść - Wymruczałem zadowolony, całując mojego najdroższego narzeczonego w czoło, nie ukrywając zadowolenia z powodu uznania mojego pomysłu, miło w końcu jest tak poleżeć sobie w łóżku i odpoczywać, nawet jeśli nie jest się za bardzo zmęczonym, pogoda i tak nie za bardzo pozwala na coś innego, w końcu pada, więc jest mokro i jest zimno, a mi nie uśmiecha się przemoknięcie mojemu skarbowi raczej też nie dlatego łóżko to najlepszy wybór, jaki mógł podjąć i on i ja.
- Myślę, że wpadł na to taki jeden genialny i do tego bardzo przystojny mężczyzna - Te słowa bardzo, ale to bardzo mnie zadowoliły, to było coś, co usłyszeć w tej chwili bardzo chciałem. Przystojny i genialny no takie komplementy to ja uwielbiam, niech tylko mi tak więcej mówi, a obrosnę w piórka i bez przemiany będę latać.
- Tak możesz mi mówić cały czas - Wyznałem, kładąc dłonie na jego biodrach, uśmiechając się szeroko, jak zwykle mając w sobie mnóstwo radości, której nie jedna osoba mogłaby mi pozazdrościć.
Mój narzeczony zaśmiał się cicho, kiwając delikatnie głową, dając mi, jednoznaczną odpowiedz twierdzącą, która mi się podobała. Lubię, gdy mnie chwalą. Lubię, gdy zwracając na mnie uwagę, to trochę narcystyczne zachowanie wcale mi nie przeszkadza, lubię je, a i mojemu nadrzecznemu nie przeszkadza lub jednak przyzwyczaił się do tego i nie zwraca na to najmniejszej uwagi. Którakolwiek z odpowiedzi by to nie była, jestem świadom swoich czynów i nie nie zmienię ich.
- No to chodź, położymy się - Chwytając jego drobną dłoń, pociągnąłem go w stronę mojego pokoju i łóżka, które jak to łóżko czekało na nas gotowe by nam służyć w każdych czynnościach nawet tych bardziej intymnych a może właśnie przede wszystkim w takich chwilach.
Karocia grzecznie położył się obok mnie, wtulając w moje ciało, mieliśmy więc czas by porozmawiać i spędzić trochę czasu razem ciesząc się wspólnymi chwilami, których mieliśmy coraz to mniej z powodu mojej pracy. Jeszcze trochę i już nie będę pracował, wszystko się skończy i będzie tak, jak być powinno.
Dni mijały mi tak ostatnio strasznie monotonie, praca, dom, czas z rodziną, zajmowanie się psem, spacery i sporadyczne spotkania z przyjaciółmi, życie stało się odrobinkę nudne, a jedyne co w tym wszystkim się zmieniało to zachowanie mojej cioci, raz była miła, innym razem zabijała spojrzeniem. Rany te jej hormony potrafiły nawet mnie wkurzyć, a to nie lada wyzwanie.
Jednego z tych monotonnych dni zdarzyło się jednak coś, czego się nie spodziewałem, a mianowicie moja ciocia zaczęła rodzić od razu, gdy przyszedłem do domu. Dostrzegłem, że coś jest nie tak, ale żeby tak od razu poród no tego się nie spodziewałem.
Cały w nerwach nie wiedziałem co robić, resztą Shingo też nie a jedyną trzeźwą osobą w tym domu okazała się Karotka, chłopak nie tylko wezwał medyna, a i pomógł mojej cioci w najgorszych chwilach, przed przybyciem medyka nie mam pojęcia, co by się stało, gdyby Karotki nie było u nas w domu, ja bym sobie nie poradził mój brat też nie, biedna wtedy ciotka, która musiałaby ze wszystkim poradzić sobie sama.
- Gratulacje to chłopiec - Medyk wychodząc z pokoju, w którym to dziecko przyszło na świat, uśmiechnął się do nas, pozwalając nam wejść, zobaczyć ciocię, która zmęczona leżała na łóżku z noworodkiem w ramionach.
- Jest ślczny - Odezwał się mój narzeczony, ciesząc się z tego dziecka bardziej niż my i to dosłownie, mój brat i ja po prostu w milczeniu patrzyliśmy na dziecko, które było nam trochę obojętne następny problem w domu nic więcej. - Jak go pani nazwie? - Dopytał, zaciekawiony przyglądają się dziecku.
- Szczerze sama nie wiem, może pomożecie mi wybrać imię? - Zapytała naszej trójki, oczywiście ja i Shingo umyliśmy od tego rękę, wysypując Karotkę, która mogła coś zaproponować cioci, w końcu nie od razu muszą dawać mu jakieś imie, dzieciak i tak nic jeszcze nie jarzy więc w czym problem, ja nie wizę najmniejszego.
Szczerze mówiąc, jest mi to obojętne, jak dla mnie w ogóle może nie mieć imienia i tak będzie dobrze..
- A ma pani jakiś pomysł? - Znów odezwał się lisek, podziwiając dziecko.
- Cóż coś tam mam, zastanawiałam się nad Ai, co oznacza miłość, Hiroshi co może oznaczać wspaniałomyślny lub kwitnący i jeszcze myślałam nad Sachiko, to znaczy dziecko szczęścia - Wyjaśniła, podając nam swoje trzy pomysły, przychylając się bardziej nad drugim, mój brat stwierdził jednak, że to pierwsze jest najlepsze, a mi jednak bardziej spodobało się trzecie, teraz więc Karotka miał ostateczne zdanie, które mogło prawdopodobnie zadecydować, nad tym, jak jego brat będzie miał na imię i sam doskonale chyba to wiedział, z czego jak dla mnie powinien się cieszyć a może i nie sam w sumie już nie wiem to skomplikowane..
<Lisku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz