niedziela, 11 lipca 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Szczerze, to nie byłem przekonany do jego pomysłu. Bałem się, że swoim zachowaniem tylko go jeszcze bardziej zmęczę, a on już jest wystarczająco zmęczony, nawet jeśli twierdził, że nie. W dodatku z tego, co kojarzyłem, to Taiki przecież jutro też miał pracę, podczas której musiał być w stu procentach skupiony, a nie będzie skupiony, jeżeli będzie zmęczony. A brak skupienia w jego pracy może okazać się zgubny. 
- Daj mi chwilę, zostało mi do skończenia tylko to okno – odezwałem się, odsuwając się od niego, by móc dokończyć swoją pracę. Jeżeli będzie padał deszcz, moja praca jeżeli chodzi o zewnętrzne szyby spełznie na niczym, ale przynajmniej od wewnątrz będzie czysto. 
- Karocia, no – wymruczał Taiki, chyba nie do końca zadowolony, po czym oplótł swoje dłonie wokół mojej talii. 
- Nie mogę tak zostawić tego ostatniego okna. To zajmie mi raptem dwie minuty, możesz na mnie poczekać. Ja czekam na ciebie całymi dnami – odpowiedziałem, nie za bardzo wzruszony jego zachowaniem. – Jak chcesz, możesz się na moment położyć, może troszkę odpoczniesz – dodałem, mając nadzieję, że jednak zrobi zgodnie z moją propozycją. Byłem pewien, że gdyby tylko się położył, zaraz by zasnął i dzięki temu by odpoczął po męczącej pracy. Ja... cóż, znalazłbym sobie jakieś zajęcie, w tak dużym domu zawsze znajdzie się zawsze coś do roboty. 
- Wolę się położyć za dwie minuty, wraz z tobą – odpowiedział, odsuwając się ode mnie. Zerknąłem na niego kątem oka, naprawdę wydawał się być bardzo zdecydowany, aby spędzić ze mną czas pomimo jego zmęczenia. To było nie było konieczne, naprawdę, może i troszkę brakowało mi jego atencji, ale przecież mogłem się powstrzymać. 
Uśmiechnąłem się delikatnie, nie chcąc sprawiać mu przykrości, ale zaraz skupiłem się na swoim zadaniu. W końcu nie mogłem pozwolić na to, aby pozostawić jakieś smugi, fakt do tego pokoju rzadko kiedy ktokolwiek wchodził, ale wolałem być dokładny w swojej pracy. Po tych przysłowiowych dwóch minutach skończyłem, dlatego zsunąłem się z parapetu i chwyciłem miskę z płynem, by móc zejść na dół i opróżnić jej zawartość. 
- Gdzie idziesz? – spytał zaskoczony Taiki, nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- Muszę przecież to wylać, nie mogę tak tego zostawić – odpowiedziałem, wskazując na miskę. Mój narzeczony nic nie mówiąc podszedł do mnie, zabrał naczynie, po czym skierował się do okna, by je zaraz otworzyć i wylać jej zawartość. Fakt, tak też można było to zrobić, ale i tak trzeba było zejść na dół, by odnieść miskę, co zamierzałem zrobić. 
- I proszę, problem rozwiązany – wymruczał, odrzucając miskę gdzieś na bok.
- Nie do końca, powinienem to odnieść na dół, albo chociaż do łazie... – mój narzeczony nie pozwolił mi na dokończenie mojej wypowiedzi, ponieważ szybko do mnie podszedł i złączył nasze usta w pocałunku. Poczułem także, jak chłopak położył swoje dłonie na moich pośladkach i podniósł mnie do góry, a ja odruchowo zarzuciłem swoje ręce na jego kark i oplotłem nogami w pasie, by w razie czego mnie nie opuścił. 
- Później się tym zajmiemy, teraz mamy lepsze rzeczy do roboty – wymruczał pomiędzy pocałunkami, schodząc ustami w dół mojej szyi. Jeszcze kilka sekund temu byłem przekonany, że będę bardzo stanowczy i powiem mu nie, ale kiedy tylko poczułem jego dotyk na swoim ciele, nawet przez materiał, i delikatne pocałunki na swojej szyi, nieco straciłem głowę. A jednak, brakowało mi jego dotyku i takich pieszczot bardziej niż z początku podejrzewałem. 
- Ale nie możemy tego tak tutaj zostawić – powiedziałem cichutko, wplatając jedną z dłoni w jego włosy. Delikatnie zagryzłem dolną wargę, by powstrzymać się tym samym od głośnych dźwięków, które same cisnęły mi się na usta. 
- Jestem pewien, że nikomu to nie będzie przeszkadzać – odpowiedział, jedną ze swoich dłoni przenosząc na moją talię, by móc uchwycić mnie pewniej. 
Taiki bez problemu zaniósł mnie do swojego pokoju, na szczęście nie spotykając przy tym nikogo na korytarzu. Kiedy chłopak położył mnie na łóżku, jeszcze przez moment próbowałem go przekonać, że może jednak powinien najpierw odpocząć, ale to ani trochę go nie przekonało. Chociaż, to może dlatego, że jedyne co zrobiłem to otworzyłem usta, nawet nie zdążyłem się odezwać, ponieważ Taiki mi na to nie pozwolił. Zresztą, jego dotyk szybko sprawił, że przestałem myśleć o czymkolwiek niż przyjemność, jaką mnie obdarowywał. Przez cały ten tydzień nie za wiele mieliśmy miłych chwil, Taiki był zawsze zmęczony wieczorami i dlatego nasze dni kończyły się na krótkich pocałunkach i nieklejących się rozmowach, więc nic dziwnego, że trochę mi tego brakowało. W sumie, to nie tylko mnie, mój narzeczony też wydawał się być troszkę spragniony przyjemnych chwil, ale to raczej nie było nic dziwnego. 
Wcześniej Taiki mówił mi, że nie jest tak bardzo zmęczony, ale jednak po kilku minutach oczy zaczęły mu się kleić, a moje słowa reagował z oburzeniem. Nie byłem na niego zły, raczej czułem się winny, że zgodziłem się na jego propozycję i wymęczyłem go sobą. Wiedziałem, że tak się to skończy, powinienem być bardziej stanowczy. Dlatego, kiedy Taiki zasnął, ostrożnie wysunąłem się z jego uścisku, a następnie doprowadziłem się do porządku. Ja nie mogłem sobie pozwolić na odpoczynek, ale Taiki zasługiwał na niego w zupełności, w końcu ciężko dzisiaj pracował i jeszcze sprawiłem, że czuł się przeze mnie źle, zdecydowanie powinien wypocząć. 
Dopilnowałem, aby ukryć wszelkie malinki zrobione przez Taiki’ego, których tym razem zrobił na moim ciele wyjątkowo dużo, i zszedłem na dół. Wcześniej oczywiście odniosłem miskę ze ściereczką na jej miejsce, a później zabrałem się za przygotowanie obiadu nie chcąc, by pani Kato się męczyła. Było strasznie parno nawet dla mnie, szczerze to nie mogłem się doczekać, aż w końcu spadnie troszkę deszczu. Ale deszczu, nie burzy, chociaż patrząc na te ciemne chmury, to bardziej można spodziewać tego drugiego. Cóż, nawet jakby dzisiaj Taiki został w domu, i tak byśmy nigdzie nie wyszli przez pogodę, ale nie zmienia to faktu, że poranek byłby znacznie przyjemniejszy, gdybyśmy mogli obudzić o normalnej godzinie.
Shingo oraz pani Kato nie rozmawiali ze mną za bardzo, zauważając mój zmieszany humor. Fakt, po seksie z moim narzeczonym czułem się lepiej, ale jak później zauważyłem, że padł zmęczony, miałem do siebie żal, że to przeze mnie. Kiedy już zrobiłem obiad, nałożyłem sobie oraz Taiki’emu, po czym położyłem naczynia na tacy, by móc je zanieść na górę, wcześniej życząc reszcie domowników smacznego posiłku. 
Po wróceniu do pokoju położyłem tacę na stoliku przy łóżku, by móc obudzić Taiki’ego. Uznałem, że dwie godziny snu na ten moment mu wystarczy, a jeżeli dalej będzie zmęczony, to zawsze po obiedzie będzie mógł znowu się na chwilkę zdrzemnąć. Głośny grzmot jednak wyręczył mnie w tej kwestii, przy tym odrobinkę mnie przestraszając. Spodziewałem się, że prędzej i później burza się zacznie, ale nie spodziewałem, że zacznie się tak nagle – deszcz lunął z nieba w jednej chwili. 
- Karocia...? – usłyszałem zaspany głos mojego narzeczonego, kiedy zamknąłem okno. – Czemu mnie nie obudziłeś?
- Miałem to zrobić, właśnie przyniosłem obiad – odpowiedziałem, odwracając się do niego z delikatnym uśmiechem. Kiedy jednak do moich uszu dotarł kolejny huk, podskoczyłem delikatnie. 
- Wszystko w porządku? – słysząc zmartwiony głos mojego narzeczonego, wysiliłem się na kolejny uśmiech. Taiki niepotrzebnie się mną przejmował, mi nic przecież nie było. 
- Pewnie – odpowiedziałem, podchodząc do łóżka. – Czemu miałoby być coś w nieporządku? 
- Wiesz, możesz mi się przyznać, że boisz się burzy – odparł z delikatnym uśmiech, podnosząc się do siadu, nie za bardzo przejmując się tym, że nadal jest nagi. 
- Ale ja nie boję się burzy – bąknąłem z napuszonymi policzkami, odrobinkę zawstydzony taką jego konkluzją. – Ja po prostu... nie lubię głośnych dźwięków. A te grzmot są akurat bardzo głośne. 
Taiki westchnął cicho, przyglądając mi się w ciszy przez kilka długich sekund, by po kolejnym głośnym huku wyciągnąć w moją stronę ręce. Nie wahając się ani sekundy dłużej, skorzystałem z zaproszenia i przytuliłem się do niego mocno, chowając nos w zagłębieniu jego szyi. Mimowolnie moje ciało drżało za każdym razem, kiedy rozlegał się grzmot. Czemu to musiało być tak głośne...? Poczułem, jak Taiki zaczyna delikatnie gładzić moje plecy w uspokajającym geście, co sprawiło, że poczułem się źle. Nie powinienem zachowywać się w ten sposób, przecież to były tylko dźwięki, a tutaj byłem całkowicie bezpieczny, moje zachowanie było żałosne, tylko przez to stygnie nam obiad. A jednak, pomimo tej myśli nie potrafiłem się od niego odsunąć, w jego ramionach czułem się bezpiecznie, co w sumie nigdy się nie zmieni, więc poleżę w jego ramionach jeszcze chwilkę. Chyba się za to nie obrazi.

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz