wtorek, 7 września 2021

Od Mikleo CD Soreya

Spojrzałem na męża, lekko nie powiem zaskoczony jego pytaniem, które zostało mi zadane, dlaczego mnie o to pytał? Coś się wydarzyło, gdy mnie nie było czy jednak wymyślił sobie coś w tej chwili i z powodu poczucia winy o to pytał? To całkiem podobne do mojego męża dlatego wcale by mnie to nie zdziwiło.
- Dlaczego mnie o to pytasz? To chyba ty powinieneś wiedzieć, czy potrzebujesz kąpieli - Wyznałem, starając się zrozumieć jego pytanie.
- Chodzi mi o to, czy no wiesz, nie pachnę brzydko - No takiego pytania bym się nie spodziewał, on już naprawdę nie ma o co pytać, co mu w ogóle do głowy strzeliło, aby o to pytać, bo nie rozumiem.
- Nie wiem, co ci siedzi właśnie w głowie, ale proszę, przestań myśleć, to ci szkodzi, nie pachniesz brzydko, gdyby tak było, już dawno wysłałbym cię do kąpieli, a wiesz, że w tej sprawie nigdy nie owijam w bawełnę - Wyznałem, mając nadzieję, że to go uspokoi, w końcu powinien sobie przypomnieć, jak brzydko pachniał po treningu i jak nie dałem się dotknąć, aż się nie umył, tym razem wcale inaczej by nie było.
- To znaczy, że nie jest tak źle? - Westchnąłem głośno, gdy usłyszałem jego dalszą wypowiedz, czy nie wyraziłem się już jasno? Dalej będziemy ciągnąc ten temat? Mógłby naprawdę wyluzować.
- Jest dobrze, daj już spokój - Uspokoiłem go, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, chcąc by przestał tak dużo myśleć, czasem zdecydowanie mu to szkodzi. - Dobranoc - Dodałem, by urwać temat, nie chcąc go już ciągnąc, z resztą i mi zachciało się już spać z powodu zmęczenia, ciepła i oczywiście poczucie bezpieczeństwa, które odczuwałem przy ukochanym mężu.
- Dobranoc - Wyszeptał, mocniej wtulając się w moje ciało, chyba przestając myśleć o temacie naszej rozmowy, skupiając się na odpoczynku ważniejszym od zamartwiania.

~~***~~

Od rana pogoda była tak samo przytłaczająca i ponura jak wczoraj, dla mojego męża, który miał zamiar nie wychodzić z łóżka pogoda zła, dla mnie wręcz idealna, mogłem przebywać na dworze i cieszyć się cudowną pogodą, którą nie pogardzi żaden anioł wody.
Ciesząc się pogodą, straciłem kilka godzin z dnia, który to mogłem spędzić z mężem. Uświadamiając to sobie, postanowiłem pójść do niego, by zobaczyć czy wyszedł już z łóżka lub, czy chociażby coś zjadł, nie chciałbym w końcu, aby znów zbyt drastycznie schudł, uwielbiam jego mięśnie i nie chce, aby zniknęły.
- Dzień doberek jak się masz? - Wchodząc z pozytywną energią do pokoju, zauważyłem Yuki'ego, który dziwnie zamilkł, gdy tylko się pojawiłem, coś się stało prawda? Na pewno tylko ja o tym jeszcze nie wiem. - Wszystko gra? - Dopytałem, zwracając uwagę na dziecko.
- Tak, wszystko jest dobrze, tylko rozmawialiśmy, będę się już zbierał, obiecałem Emmie, że jeszcze do niej zajrzę, do jutra - Chłopiec szybko wyszedł z pokoju, co było równie dziwne, czy tylko ja, o czym znów nie wiem?
- Do jutra - Odezwałem się sam do siebie, nic nie rozumiejąc i chyba rozumieć nie chcąc, im mniej wiem, tym lepiej śpisz, a na tym zależy mi najbardziej.
- Na dzień dobry to już za późno, mamy późne popołudnie - Odezwał się mój mąż, zwracając moją uwagę, jakby zachowanie naszego syna wcale go nie zaskoczyło. Czy tylko mi się wydawało, że coś jest nie tak? - Długo cię nie było, co robiłeś? - Miałem wrażenie, że moje pytanie zostało lekko zignorowane dlaczego? Nie wiem, może Sorey znów bardziej przejął się mną niż sobą i takie są tego skutki.
- Tańczyłem w deszczu - Przyznałem, podchodząc do męża, naprawdę bawiąc się bardzo dobrze, nawet będąc samemu, nie wiele mi do szczęścia było trzeba.
- Pewnie zmarzłeś co? - Na to pytanie pokiwałem przecząco głową, gdy to mój mąż nie do końca mi ufając, chwycił moje dłonie, by to sprawdzić. - Jesteś cały zimny, powinieneś się rozgrzać - Dodał, zmartwiony moim stanem.
- A może mi w tym pomożesz? - Spytałem, uśmiechając się zadziornie do męża, odrobinę się z nim drocząc.
- Oj Miki - Słysząc jego głos i widząc spojrzenie, zrozumiałem dość szybko, że ochoty na droczenie się nie ma, no cóż, jakoś będę musiał to przeżyć, innym razem to nadrobimy.
- Spokojnie tylko żartuje - Zapewniłem, ładnie się uśmiechając, po chwili jednak nabierając ochotę na dalsze gierki. - Albo jednak nie - Dodałem, siadając okrakiem na biodrach męża, kładąc swoje dłonie na jego ramionach, ustami dotykając kark, na którym postanowiłem pozostawić kilka czerwonych dobrze widocznych śladów mających świadczyć o jego przynależności do mnie. - Kocham cię, wiesz? - Po zadaniu tego pytania złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, popychając męża na łóżko, nalegając na chwilę atencji, której teraz było mi tak potrzeba.


<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz