Westchnąłem cicho, słysząc nie tylko jego odpowiedz, ale i jego pytanie, na tym pierwszym skupiłem się jednakże bardziej, w końcu naprawdę chciałem pokazać mu szkołę, jak tam jest i umożliwić mu chodzenie do niej w końcu to całkiem fajna zabawa a u mnie w domu nie nauczy się tego, czego może nauczyć się tam i ja wiem to najlepiej, spędziłem w końcu wiele lat w szkole i chyba tylko dzięki nie jestem na tyle mądry, by umieć czytać, pisać i prawidłowo składać zdania.
- Po pierwsze nic mnie nie boli, a po drugie myślę, że fajnie byłoby dla ciebie iść do szkoły, nazwisko to żaden problem można je zmienić, w szkole możemy powiedzieć, że jesteś moim dalszym kuzynem, nikt w końcu nie wie, że nie mam nikogo poza ciotką, zmarli mi rodzice, a nie cała rodzina - Wyjaśniłem, bardzo chcąc spełnić jego dawne marzenie, wcześniej nie było to możliwe, ale teraz gdy jest już wolny od tamtych ludzi nazywanych przez niego rodzicami, można to wykorzystać, wysłać go do szkoły, która na pewno mu się spodoba bardziej od samotnego siedzenia w domu.
- A nie mieliśmy zakończyć tego tematu? - Mój narzeczony zadał pytanie, unosząc przy tym jedną brew. - Ja wiem, że bardzo byś chciał spełnić moje marzenia, jednakże myślę, że to nie najlepszy pomysł nie odnalazłbym się tam i jeszcze przyniósłbym wstyd twojemu rodowi - Po tych słowach pokręciłem głową, uśmiechając się delikatnie do mojego skarba, kładąc dłoń na jego policzku.
- Mój mały kochany lisek, nie przejmuj się nazwiskiem i nie myśl już tak pesymistycznie, o tym, co może się stać, w szkole, najpierw spróbuj, a potem oceniaj i siebie i wszystkich wokół, bo uwierz mi, ta przygoda naprawdę może wiele zmienić w twoim życiu - Wyznałem, nie przejmując się nazwiskiem, to tylko nazwisko nie znaczy dla mnie za wiele, w końcu dla mnie największe znaczenie ma mój narzeczony i jego szczęście, a jeśli to go uszczęśliwi, ja zrobię wszystko by dokonać wszystkiego nawet czegoś niemożliwego.
- Nie myślę, ja to wiem, nie odnajdę się tam na pewno - Wciąż ostro trzymał swojego zdania, nie chcąc najwyraźniej iść do szkoły, a może właśnie bardzo chciał, tylko się bał, to też jest bardzo prawdopodobne w końcu tyle tam ludzi i to w dodatku obcych no cóż, jakoś sobie z tym poradzi, jestem pewien, że da radę.
- Może zrobimy tak, pójdziemy jutro do szkoły znajdującej się w pobliżu, pokażę ci wszystko, co się tam znajduje i jak tam w ogóle jest, a ty później zdecydujesz czy chcesz tam iść, czy jednak nie co ty na to? - Spytałem, mając zamiar go jednak przekonać, by chociaż zobaczył, jak tam jest, a dopiero później oceniał w końcu, dopóki nie zobaczy, nie będzie mógł być pewien czy aby na pewno nie pasuje do tej szkoły i czy aby na pewno nie chce, chociażby spędzić tam jednego dnia, nic na tym nie traci, a może jedynie zyskać.
Karotka zastanowił się przez chwilę nad moją wypowiedzią, by koniec końców się zgodzić, a jednak dał sobie szansę, miło w końcu jest cudownym człowiekiem i wiem, że świetnie sobie poradzi, nawet jeśli nigdy nie dopuści do siebie tej myśli.
Zadowolony z jego pozytywnej odpowiedzi musnąłem delikatnie jego usta, kładąc się na łóżku, przyznać muszę, byłem troszeczkę zmęczony, z powodu czego chętnie zamknąłbym oczy i odpocząć przed jutrzejszym dniem, który może okazać się jednym z ciekawszych dni. Mój partner, widząc moje zmęczenie, położył się obok mnie, idąc w moje ślady, bowiem, sen jest najważniejszy i tylko on daje najwięcej radości naszemu ciału.
Następnego dnia wstałem z bardzo dobrym humorem, w końcu mój narzeczony zobaczy dziś szkołę, do której chodziłem, a później kto wie, może nawet będzie chciał do niej uczęszczać, to byłoby naprawdę cudowne doznanie dla niego samego, poznałby ludzi w swoim wieku i wreszcie miałby przyjaciół, których każdy w jego wieku powinien mieć.
Pełen werwy dość szybko doprowadziłem się do porządku, robiąc nam nawet śniadanie, nie budząc mojego ukochanego, aż do chwili przygotowania posiłku chciałem bowiem, by wypoczął po wczorajszym dniu, wiem w końcu bardzo dobrze jak alkohol na niego działa, tak właściwie czy on w ogóle powinien pić alkohol? Bardzo wcześnie o tym pomyślałem, kiedy to już nie raz pił ze mną czy to z moimi kolegami, demoralizacja od najmłodszych lat.
- Karocia wstawaj, śniadanie jest już na stole, a my za godzinkę wchodzimy zobaczyć szkołę - Odezwałem się cicho, wybudzając go ze snu.
- Ty naprawdę chcesz iść do tej szkoły? - Spytał zaspany, przecierając dłonią oczy.
- Tak, a ty się nie wymigasz, idziemy tam bez gadania, jeszcze zobaczysz, będzie super - Zapewniłem, wychodząc z pokoju, nie dają mu dojść do słowa, wczoraj się zgodził i dziś zdecydowanie nie odpuszczę mu tego tematu.
Na Karotkę długo nie czekałem, mój narzeczony dość szybko się ogarnął, schodząc na dół, by zjeść wspólnie śniadanie, przez cały czas nic nie mówiąc, najwidoczniej trochę się stresował, co nie było niczym dziwnym, w końcu na jego miejscy każdy by się stresował, idzie po raz pierwszy do szkoły.
- Wiesz, zdecydowanie za bardzo się stresujesz, idziemy tylko zobaczyć szkołę i może cię do niej zapisać, wyluzuj odrobinkę, nikt ci nie zrobi tam krzywdy - Odezwałem się, widząc jego zmartwienie, odkładając naczynia do zlewu, które postanowiłem od razu umyć, by niepotrzebnie nie leżały w zlewie.
- No nie wiem, trochę się boje a co jeśli wyjdzie, to kim jestem? - Gdy zadał to pytanie, nagle rozjaśniło mi się w głowie, a więc to tego się boi, rany akurat tego to najmniej powinien się bać, nie będzie jedynym wygnańcem, chodzącym do szkoły jakoś sobie poradzi.
- Nie martw się tym, nikt się nie dowie, musisz tylko uważać, by nie używać mocy przy ludziach, z resztą jesteś nauczony ukrywania swoich mocy i nie tylko mocy świetnie sobie poradzisz, a teraz się już tak nie martw, tylko chodź, uwierz mi, będzie naprawdę fajnie - Wyciągnąłem dłoń w jego stronę. Chcąc, aby ją uchwycił, mając zamiar odrobinkę go wesprzeć w tej stresującej dla niego chwili.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz