Zaskoczony, lecz w ten pozytywny sposób zaskoczony Uśmiechnąłem się szeroko do mojego skarba całując go w czoło. Było nie tyle dobrze co fantastycznie i to właśnie wywoływało u mnie radość i dumę. Mój ukochany lisek szybko się uczył i był coraz to lepszy w tych sprawach, które na początku tak bardzo go peszyły, jak niewiele było mu trzeba by stać się w tym dobrym naprawdę dobrym.
- Jak było? Niech no się zastanowię.. Dobrze nawet rzekłbym fenomenalnie, nie spodziewałem się tego po tobie - Przyznałem, głaszcząc mojego skarba po pliczku. - Aż czułbym się w tej chwili bardzo źle, gdybym nie mógł ci się odwdzięczyć - Stwierdziłem, całując usta mojego narzeczonego, przyciągając go bliżej siebie, by móc jedną ze swoich dłoni wślizgnąć pod noszoną przez niego bluzkę delikatnie opuszkami palców penetrując jego ciało, tak jakbym robił to po raz pierwszy, a jednocześnie po raz ostatni chcąc, by każde najdrobniejsze dotknięcie mojej dłoni zostało przez niego zapamiętane.
- Nie powinniśmy, twoje ciało wciąż nie jest w najlepszym stanie - Odezwał się, gdy tylko oderwałem się od jego ust, by skupić się na zdjęciu bluzki.
- Nonsens nie przejmuj się moim ciałem, skup się na tym, ile przyjemności mogę ci dziś dać - Wyszeptałem, na kilka długich chwil chcąc zapomnieć o bólu i niedogodnościach wywołanych bólem ciała spowodowanym ranami nie do końca jeszcze zagojonymi.
- Przejmuje się, bo nie chce, abyś z powodu mojej osoby cierpiał i to tylko dlatego, że chcesz zadbać o mnie, nie myśląc o sobie - Wyznał, a jego głos brzmiał na bardzo zmartwionego i to przesadnie zmartwionego w końcu nie jestem dzieckiem, sam o siebie zadbam i również sam najlepiej wiem, co mogę a czego nie. Naprawdę mój narzeczony powinien wyluzować i zacząć myśleć o wszystkim tylko nie tym o czym myśli w tej chwili.
- To przestań się przejmować mną i powtarzać, że coś jest lub będzie nie tak, jeśli poczuje, że nie dam rady, będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie, a teraz przestań już o tym myśleć i skup się na tym, co ci mogę dać - Wymruczałem, kładąc go delikatnie na poduszkę, mając zamiar wykorzystać tę chwilę, nie mogłem przecież pozostawić go tak bez niczego, jakim byłbym facetem, gdybym o niego nie zadbał. - Teraz ty zrelaksuj się, a ja zajmę się całą resztą - Wyszeptałem, zbliżającym swoje usta do jego ciała, by pokazać mu, na co mnie stać, mimo że nie raz już to pokazywałem, musiałem mu przecież udowodnić, że czyje się bardzo dobrze a on nie ma się o co martwić.
Mój mały słodki chłopiec jeszcze wzbraniał się kilka chwil, nim oddał mi się całkowicie, poddając moim działaniom, nie narzekając, ciesząc się jedynie tym, co ode mnie dostał.
Po trwającym zbliżeniu czułem się strasznie zmęczony a wszystko to dlatego, że wciąż byłem cholernie słaby. Moje ciało jeszcze nie wróciło do dawnego stanu, najwidoczniej potrzebując jeszcze trochę czasu. Piekielne ciało same z nim problemy.
- Źle się czujesz? - Mój ukochany lisek od razu dostrzegł moje gorszego samopoczucie, niepotrzebnie się mną przejmując, nic mi nie jest.
- Spokojnie nic mi nie jest, czuję się dobrze, naprawdę dobrze - Zapewniłem mojego małego skarba, przytulając go do siebie, nie chcąc, by niepotrzebnie się mną przejmował, dałem radę się z nim kochać, bo sam w końcu tego chciałem, tak więc dam i radę przetrwać tego konsekwencje.
- Czujesz się dobrze? Przecież widzę, że nie czujesz się najlepiej - Zauważył, uważnie mi się przyglądając, tak jakby chciał dostrzec kłamstwo w moich oczach, które przecież miejsca nie miało, czułem się dobrze i to był fakt a cała reszta to delikatne skutki uboczne, z którymi sobie świetnie poradzę.
- Za bardzo się mną przejmujesz, ja naprawdę świetnie sobie radzę - Machnąłem na tę sytuację ręką, uśmiechając się nagle do mojego narzeczonego. - A może, zamiast się niepotrzebnie zamartwiać, wybierzemy się na spacer, a później sam zobaczysz - Zaproponowałem w głowie, mając już pewien pomysł, aby jakoś zaskoczyć mojego narzeczonego, by może trochę się rozluźnić i miło spędzić czas.
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł - Karocia jak zawsze uparcie trzymał swojego, dopiero po znacznie dłuższym czasie zgadzając się na spacer. Spacer, który był bardzo przyjemny, przynajmniej dla mnie Karocia zresztą też nie narzekał więc i mu musiało się podobać.
- Gdzie my tak właściwie idziemy? - Spytał zaciekawiony chłopak, gdy tylko znaleźliśmy się w mieście.
- Idziemy... - Zamilkłem na chwilę, ciągnąc go w stronę jednej z restauracji. - Zapraszam cię do restauracji, ponieważ chce spędzić czas z moim ukochanym partnerem, dla którego ostatnio nie miałem za wiele czasu - Wyjaśniłem, otwierając przed nim drzwi, zapraszając go do środka...
< Karocia? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz