Naprawdę nie wpisałem tego drugiego przedmiotu? Byłem pewien, że to zrobiłem, jeszcze wczoraj dałbym sobie za to rękę uciąć. Chyba, że to zrobiłem, ale we własnej głowie, tak też mi się czasem zdarza. Powinienem mieć głowę na karku, bo inaczej się raczej nie odnajdę w szkole, a właśnie tego najbardziej się obawiam.
- Papiery, które wczoraj wypełniałem mamy, ja też jestem i chyba więcej nam nie potrzeba – powiedziałem, rozglądając się dookoła. – A jeżeli masz gdzieś blisko coś do pisania, mogę na szybko wpisać ten drugi przedmiot – dodałem, troszkę nerwowo ciągnąc rękawy swojej nowej koszuli.
Przyznam, czułem się trochę dziwnie w tych nowych rzeczach. Nic złego z nimi nie było, a wręcz przeciwnie, materiał był bardzo miły w dotyku i leżały na mnie idealnie – a wcześniej w ogóle ich nie przymierzałem – ale miałem wrażenie, że po prostu nie były to moje rzeczy. Co prawda, wczoraj rozmawiałem z moim narzeczonym na temat tego, jak się czuję z tym, że wydaje na mnie tyle pieniędzy, ale miałem wrażenie, że nie za bardzo tego słuchał. Przez to, że się nie rozumiemy, mam dwa wyjścia; albo będę dalej walczyć o swoje przekonania, co może owocować w przyszłości kłótniami, albo zaakceptuję jego chęć kupowania mi rzeczy, które według niego bardzo mi się przydadzą. Czułem się dziwnie, kiedy Taiki mi cokolwiek podarowywał tak bezinteresownie, ponieważ rzadko kiedy dostawałem prezenty. W przeciwieństwie do mojego narzeczonego, takie gesty nie były dla mnie do końca naturalne i nie za bardzo wiedziałem, jak się zachować. Odkąd z nim jestem, troszeczkę to się zmieniło, ale nadal była dla mnie całkiem nowa sytuacja, w której muszę się odnaleźć. Mam nadzieję, że Taiki będzie dla mnie wyrozumiały i da mi czas, bym się do tego przyzwyczaił.
- A jesteś pewien? – spytał, na co pokiwałem głową. Znaczy, nie byłem pewien, czy będę zadowolony z tego wyboru, ale... cóż, tak w sumie, niczego nie będę pewien, póki się nie przekonam. – Dobrze, tylko szybko, bo już musimy wychodzić – dodał, szybko podając mi pióro z atramentem. – Biologia? Tego się po tobie nie spodziewałem.
- Ja też – powiedziałem, dmuchając na świeży atrament, by szybciej wysechł. Właściwie, to nie myślałem o tym za dużo, jeszcze wczoraj byłem przekonany, że wezmę historię, ale teraz coś mnie tknęło. – Możemy już wychodzić – dodałem, kierując się ku wyjściu. Nie mogliśmy się spóźnić, sam tak powiedział.
- Czekaj, nie jesteś pewien, a mimo tego wpisałeś to? – powtórzył, wychodząc za mną.
- Nie mogę być pewien czegoś, czego nigdy nie próbowałem. Później albo będę się cieszył z tego wyboru, albo będę przeklinał siebie samego za ten wybór – odpowiedziałem, wzruszając ramionami.
- To może zamiast wpisywać na oślep, powinieneś nad tym pomyśleć w drodze do szkoły? To tylko kilka minut, ale może dzięki temu byłbyś bardziej pewien – zaproponował, ale teraz chyba za późno na jakiekolwiek przemyślenia.
- Nie jestem pewien, czy to by cokolwiek dało – powiedziałem, chcąc zakończyć ten temat. Im bliżej szkoły byliśmy, tym bardziej byłem zdenerwowany.
- Ładnie wyglądasz – to były dla mnie tak randomowe słowa, że musiałem się zatrzymać i na niego spojrzeć by się upewnić, że nie żartuje. Czemu tak nagle z tym wyskoczył? Kompletnie się tego nie spodziewałem. Znaczy, często mówił mi, że ładnie albo uroczo wyglądam, tylko nie spodziewałem się tych słów akurat w tej chwili. – Ja to dopiero mam gust – dodał, splatając nasze dłonie i ciągnąc mnie do przodu.
- Czuję się, jakby te ubrania nie należały do mnie – przyznałem, zakłopotany spuszczając wzrok.
- Czemu? Przecież są twoje. I będą, dopóki z nich nie wyrośniesz, albo się nie zniszczą – wyjaśnił mi, jakbym był małym dzieckiem. Cóż, mentalnie i w tej kwestii może trochę byłem takim dzieckiem, które niewiele rozumiało... no dobrze, to mogłem mu wybaczyć.
- Chyba do tego będę musiał się przyzwyczaić – odparłem.
- Jeżeli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to nie widzę w tym niczego złego – odpowiedział, co przyjąłem z wielką ulgą. Tego potrzebowałem, troszkę czasu i cierpliwości, jak zawsze w sumie. Jakby się tak nad tym zastanowić, to Taiki traci na mnie bardzo dużo czasu, a ja tak powoli się otwieram.
Na miejscu znaleźliśmy się w idealnym czasie, co było raczej rzadko spotykane. W końcu, Taiki zawsze starał się być przed czasem, ale dzisiaj nie za bardzo mu to wyszło. Nie winiłem go za to, łóżko dzisiaj rano było wyjątkowo wygodne i z chęcią nie ruszałbym się z niego, nawet pomimo tej świadomości, że musiałem wstać. Może jak wrócimy ze szkoły i z kolejnych zakupów, to będziemy mogli do tego wrócić? Chociaż, to wtedy nie będzie to samo.
Z powodu tego, że moje podanie było wypełnione poprawnie, w gabinecie nie siedzieliśmy jakoś długo. Pani dyrektor uzupełniła to, co miała uzupełnić, podała mi spis książek, które należało kupić, powiedziała mi kilka informacji, jakie powinienem wiedzieć zanim zacznę naukę i już po niecałych trzydziestu minutach byliśmy wolni. Szczerze, to myślałem, że zajmie nam to więcej czasu, ale w sumie też wiele dowiem się pierwszego dnia szkoły.
- Więc za niecały tydzień rozpoczniesz swoją katorgę, jak się z tym czujesz? – spytał rozbawiony, kiedy opuściliśmy szkolny budynek.
- Naprawdę szkoła jest tak straszna? – spytałem, odrobinkę przerażony jego słowami. Nie byłem pewien, czy on tak tylko sobie żartuje, czy może naprawdę jest strasznie, a ja właśnie wpakowałem się w paszczę lwa.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz