Nie rozumiałem ani trochę mojego narzeczonego, w końcu ewidentnie było widać, że chce z nimi zagrać, spróbować czegoś nowego a może kto wie, jedna gra wystarczy, by polubił to miejsce i ludzi, którzy może będą chodzić z nim do klasy.
- Cóż myślę, że nie mam ci już nic do pokazania, wszystko, co pamiętam, właśnie ci pokazałem, całą resztę pokaże ci twój wychowawca, gdy rozpoczniesz rok szkolny - Wyznałem, naprawdę pokazując mu wszystko, co tylko pokazać mu mogłem, jest oczywiście kilka innych miejsc, które powinien zobaczyć, ja jednak nie mogę z nim tam iść, jako absolwent tej szkoły nie mogę chodzić, gdzie mi się podoba i tak miło, że dyrektorka zgodziła się na oprowadzenie Karotki po szkole pewnie, gdyby mnie nie lubiła, inaczej by się to skończyło, a tak po prostu ją przegadałem, jak zawsze dostając to, czego chce.
- W takim razie wracamy do domu prawda? - Mój narzeczony bardzo szybko chciał się wymigać, byleby nie iść do chłopaków, z którymi mógłby zagrać w siatkówkę, w końcu tego sportu jeszcze nie próbował, a więc dobrze by było, gdyby spróbował i sprawdził się, a kto wie, może jeszcze zostanie jednym z lepszych siatkarzy. Tak ja wiem, do siatkówki też trzeba mieć wzrost, jednakże wydaje mi się, że i bez niego świetnie sobie poradzi.
- Myślę, że nie. Powinieneś spróbować, zagrać z chłopakami w siatkówkę w końcu nic nie stracisz, a może jeszcze zyskać nowe znajomości i pasje - Bardzo chciałem, aby mój narzeczony, chociaż spróbował, w końcu to nic go nie będzie kosztowało, nie musi od razu być tak negatywnie nastawiony na nowe znajomości, takim nastawieniem to on w nowej szkole faktycznie się nie odnajdzie, a nie o to mi przecież chodziło, gdy go tu przyprowadziłem.
- Taiki, daj spokój, po prostu wróćmy już do domu - Karocia chciał przekonać mnie do powrotu do domu, gdy ja nieugięty chwyciłem jego nadgarstek, ciągnąc w stronę boiska, gdzie przebywali inni rówieśnicy mojego partnera.
- Cześć chłopaki, mój znajomy chciałby z wami zagrać, znajdzie się dla niego jakieś miejsce? - Bez owijania w bawełnę zadałem proste pytanie, mając odwagę, której nie posiadał mój narzeczony, zadając chłopakom proste pytanie.
- Jasne, w czym jesteś najlepszy? - Jeden z chłopaków podszedł do nas, uśmiechając się do Karotki.
- W czym najlepszy? - Powtórzył zaskoczony, nie rozumiejąc pytania.
- No atakujący prawy, lewy, przyjmujący, środkowy czy jednak rozgrywający? - Mój mały lisek nie rozumiał, co się do niego mówi, nic dziwnego w końcu nigdy w siatkówkę nie grał, dlatego więc musiałem odezwać się jako pierwszy, by nie czuł się zbyt niekomfortowo.
- Shōyō nigdy nie grał w siatkówkę, dlatego nie wie, w czym jest dobry, mimo to chciałby spróbować - Wyjaśniłem, by nie stresować jeszcze bardziej mojego liska.
- Rozumiem, w takim razie może najpierw się przedstawię. Jestem Daichi, przyjmujący i kapitan tej drużyny, jesteś drobny i niski dlatego wydaje mi się, że najlepiej odnajdziesz się jako środkowy - Przedstawił się, decydując za Karotkę, gdzie powinien stanąć, a i może lepiej w końcu on sam niewiele wiedział o siatkówce.
- Nie jestem pewien czy nie zepsuje wam gry - Karocia jak zawsze widział wszystko w najgorszych kolorach, rany jak to jest, że nie spróbuje, a już jest tak negatywnie na wszystko nastawiony.
- Mało masz wiary w siebie, gdzieś ty się chował, w jakiej szkole tak cię skrzywdzono? - Daichi chciał zrozumieć mojego narzeczonego, co było bardzo miłe, w końcu nie odrzucił go, od razu traktując jak gorszego od siebie, tylko dla tego, że ten nie do końca potrafił się zaaklimatyzować.
- Uczyłem się w domu - Wyznał, bardzo cicho nie patrząc na chłopaka.
- Wszystko jasne w takim razie będzie trzeba nauczyć cię życia z ludźmi, a teraz chodź, spróbujesz swoich sił - Kapitan zaprosił Karotke do gry a ten czy tego chciał, czy nie musiał zagrać, w końcu nie wypadało odmawiać, z resztą Daichi wydawał się bardzo przekonujący, może właśnie dlatego był kapitanem drużyny siatkarskiej.
- Idź, idź, poczekam na ciebie - Zapewniłem, uśmiechając się delikatnie do narzeczonego, życząc mu szczęścia, zasiadając na jednej z ławek, na której miałem zamiar przesiedzieć cały mecz, obserwując nie tylko Karotkę, ale i innych graczy lubiąc obserwować ludzi, ucząc się tym samym od nich wiele, nawet więcej niż naprawdę bym chciał.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz