Zerknąłem kątem oka na chłopaka, nie chcąc za bardzo puszczać go samego, ale w sumie przecież ani stąd nie ucieknie, ani nagle nie zniknie, to tylko spacer z koleżanką z klasy to nic złego więc mogę się na to mimo wszystko zgodzić, zresztą nie jest moją własnością. Choć, jakkolwiek to nie wygląda. Czasem go tak traktuję, bo w końcu jest u mnie nie z własnej woli, ale jest i musi się z tym pogodzić wyjścia brak.
Kiwnąłem jedynie głową, chyba sam do siebie w końcu chłopaka już nie było, a ja zostałem sam z wianuszkiem dziewcząt, które stały nade mną i coś tam mówiły. Szczerze mówiąc, nawet ich nie słuchałem, miałem gdzieś to, co próbują mi przekazać, to było tak naprawdę mi niepotrzebne. Dobrze wiem, że jestem przystojny i mądry, ale doskonale też wiem, że mówią to tylko po to, aby się podlizać. Myśląc, że się z którąś z nich umówię niestety ani myślę się z nimi umawiać, to był niepotrzebny problem, który musiałbym znieść. A wystarczy mi irytujący chłopak, który i tak czasem ma takie zagrania, że nie powiem, nawet na głos gdzie szczypię.
Tak więc z błogim spokojem znosiłem słowa dziewcząt, które ciągle mnie chwaliły, oczekując pewnie tego samego jaka szkoda, że nie miałem zamiaru nic mówić może i były ładne, ale w moje oo wpadł już ktoś inny, ktoś, kogo chce mieć na zawsze przy sobie, chociaż ta istota może tego nie za bardzo chcieć czy w takim razie to mój problem? Myślę, że nie to raczej problem mojej ofiary, która albo się z tym pogodzi, albo będzie męczona przeze mnie do końca swoich dni.
***
Znudzony spędziłem przerwę z dziewczętami, w duszy ciesząc się, że już zadzwonił dzwonek, informujący nas o następnej lekcji boże jak dobrze nie mam siły już do tych kobiet. No naprawdę ile można. Ile można mnie męczyć bez rezultatu.
I tak właśnie upłynęła lekcja, następna przerwa, lekcja, przerwa i tak dalej.
Kiwnąłem jedynie głową, chyba sam do siebie w końcu chłopaka już nie było, a ja zostałem sam z wianuszkiem dziewcząt, które stały nade mną i coś tam mówiły. Szczerze mówiąc, nawet ich nie słuchałem, miałem gdzieś to, co próbują mi przekazać, to było tak naprawdę mi niepotrzebne. Dobrze wiem, że jestem przystojny i mądry, ale doskonale też wiem, że mówią to tylko po to, aby się podlizać. Myśląc, że się z którąś z nich umówię niestety ani myślę się z nimi umawiać, to był niepotrzebny problem, który musiałbym znieść. A wystarczy mi irytujący chłopak, który i tak czasem ma takie zagrania, że nie powiem, nawet na głos gdzie szczypię.
Tak więc z błogim spokojem znosiłem słowa dziewcząt, które ciągle mnie chwaliły, oczekując pewnie tego samego jaka szkoda, że nie miałem zamiaru nic mówić może i były ładne, ale w moje oo wpadł już ktoś inny, ktoś, kogo chce mieć na zawsze przy sobie, chociaż ta istota może tego nie za bardzo chcieć czy w takim razie to mój problem? Myślę, że nie to raczej problem mojej ofiary, która albo się z tym pogodzi, albo będzie męczona przeze mnie do końca swoich dni.
***
Znudzony spędziłem przerwę z dziewczętami, w duszy ciesząc się, że już zadzwonił dzwonek, informujący nas o następnej lekcji boże jak dobrze nie mam siły już do tych kobiet. No naprawdę ile można. Ile można mnie męczyć bez rezultatu.
I tak właśnie upłynęła lekcja, następna przerwa, lekcja, przerwa i tak dalej.
- Nareszcie - Mruknąłem - Zmęczony, wychodząc ze szkoły, mając dziś wyjątkowo dość tych upierdliwych dziewcząt, które ciągle truły mi dupę, myśląc, że coś z tego wyjdzie.
- Co? Czyżby ktoś miał dość? - Komentarz mojego głupiego człowieczego towarzysza był nie potrzebny, ale wiem, że by nie dał rady, utrzymać języka za zębami ja na jego miejscu pewnie też, bym nie dał, jesteśmy nawet trochę do siebie podobni to na pewno.
- Wiesz, gdyby za tobą też uganiały się kobiety, może wtedy byś mnie zrozumiał - Odparłem, mu złośliwie, jeśli on tak do mnie to ja tak do niego odwet za odwet w końcu to takie do mnie podobne, aby dobijać innych.
Chłopak jedynie prychnął, wzruszając ramionami, mając gdzieś moje słowa, które najwidoczniej olał, no cóż, nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.
Nawet by mi było smutno, gdyby mnie to obchodziło no serio mam to gdzieś.
Westchnąłem głośno, zamykając za sobą drzwi szkoły, rozciągając się leniwie.
- To c podobało ci się? Chętnie wrócisz tam jeszcze raz prawda? - Uniosłem w rozbawieniu brew. Wiedząc jak bardzo, teraz nienawidzi, mnie za to, co mu sprawiłem, cóż jakoś to przeżyję i tak nie jest w stanie mi nic zrobić, nawet gdyby bardzo by chciał.
<Mój złośniku? xD>
511
- To c podobało ci się? Chętnie wrócisz tam jeszcze raz prawda? - Uniosłem w rozbawieniu brew. Wiedząc jak bardzo, teraz nienawidzi, mnie za to, co mu sprawiłem, cóż jakoś to przeżyję i tak nie jest w stanie mi nic zrobić, nawet gdyby bardzo by chciał.
<Mój złośniku? xD>
511
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz