niedziela, 1 września 2019

Od Viviana CD Kadohi

Słuchałem jego słów a na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech. Można powiedzieć że byliśmy "kolegami po fachu". Jednak ja uczyłem trochę młodsze osoby.
- Chciałbym móc sobie pozwolić na chodź dwa dni samotności. - rozmarzyłem się dobrze wiedząc że to niemożliwe. Nawet gdybym fizycznie był sam to psychicznie jestem jeszcze "drugi ja".
- Jeżeli chcesz mogę Ci pomóc trafić na uczelnie gdy już wyjdziemy z lasu. - zaproponowałem. Przecież dawno go tu nie było, miasto trochę się pozmieniało. Wziąłem głębszy oddech poprawiając dłoń na której aktualnie się opierałem. Pech chciał że akurat w tym miejscu znajdował się ostrzejsze kamień. Poczułem delikatne szczypanie i ciepło wypływającej krwi.
- Oj... Skaleczyłem się. - powiedziałem spokojnie spoglądając na dłoń. Skaleczenie nie było jakoś specjalnie głębokie czy groźne. Krwi też nie było dużo. 
- Muszę wyjść. - powiedział nagle mój towarzysz niemal odrazu opuszczając schronienie. Nieco zdziwiony jego reakcja powiodłem za nim wzrokiem.
- Co się stało? Boisz się krwi? - zapytałem wychodząc za nim. Jego zachowanie było nieco dziwne. Jednak nie mogłem go tak po prostu ocenić. Może miał złe wspomnienia związane z widokiem krwi czy coś. Białowłosy  po chwili wpatrywania się we mnie szybko odwrócił się na pięcie kiwając głową na "tak". Uśmiechnąłem się jedynie pod nosem wsadzajac sobie palec do ust. To był najlepszy sposób żeby pozbyć się krwi nie wycierając jej w cokolwiek. - Przejdę się. - usłyszałem cichy głos po czym Kadohi zniknął mi z oczu. Nie mając za bardzo innego wyjścia wróciłem do szałas siadając na ziemi.
- Poradzi sobie. - machnąłem ręką mówiąc sam do siebie. Westchnąłem cicho. Mój wzrok padł na flet leżący obok ledwo palącego się ognia. Instynktownie odsunąłem go nieco mimo że nie było takiej potrzeby.
Nie do końca wiedząc kiedy mój towarzysz wróci położyłem się a ziemi zwijajac się niego w taką jakby kulkę. Przymknąłrm oczy ziewając cicho. Nie długo później usłyszałem kroki na zewnątrz, jednak nie przejąłem się nimi zbytnio. Myśląc że Kadohi wrócił zwyczajnie zasnąłem...

Kadohi?

Liczba słów: 311

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz