środa, 11 września 2019

Od Yuri'ego CD Victor'a

Trochę rozbawiony wpatrywałem się na przemoczonego do suchej nitki Księcia. Wiem, że było to trochę okrutne, jednak kobieta miała rację i Victor powinien stawić czoła swoim strachom, a nie zamykać się w pokoju na cały dzień, jak małe dziecko, którym już w końcu nie był. Mężczyzna patrzył błagalnym wzrokiem na swoją ciotkę, ale musiał się pogodzić z faktem, że kobieta nie ma zamiaru go wpuścić jak na razie do środka. Musi wpierw spróbować przełamać swój lęk, a dopiero później w nagrodę będzie mógł się schronić przed deszczem. Jednak jak na razie z tego co widzę, to nie zapowiada się na zbyt szybki powrót do środka. Victor jedynie patrzył na nas z lekkim niedowierzaniem, a krople deszczu spływały po jego twarzy, mocząc przy okazji każdy skrawek jego skóry. Sam deszcz chyba nie był dla niego tak wielkim problemem, co grzmoty i błyskawicę. Myślę, że to właśnie go najbardziej przeraża w tej burzy, niestety nigdy nie miałem okazji, aby poznać przyczynę tego lęku.
- No dalej panie, dasz radę. Nie ma możliwości by stała ci się krzywda - uśmiechnąłem się do niego łagodnie, dając mu do zrozumienia, że nie jest sam i ma moje wsparcie. Ten jednak zmrużył lekko powieki i spojrzał na mnie, jakbym co najmniej powiedział coś nieodpowiedniego, a tak raczej nie było, więc nie wiedziałem o co mu chodzi z takim spojrzeniem skierowanym w moją stronę.
- Nie nabijaj się ze mnie - mruknął zdecydowanie niezadowolony, zato ja byłem zaskoczony jego wypowiedzią.
- Ja? Nie śmiałbym - odetchnąłem cicho i w duchu wiedziałem, że to nieprawda, jednak w tej chwili jakoś szczera prawda by mu nie pomogła, a ja naprawdę chcę mu pomóc. Pokonałem w jednej chwili dzielącą nas odległość i wyszedłem na pole rażenia, przez co tak samo, jak mój pan, w zaledwie kilku sekundach byłem już przemoczony do suchej nitki. No cóż z cukru nie jestem, więc się nie rozpuszczę, poza tym wcale nie jest tak źle, jak się myśli, że niedługo będzie możliwość wrócenia do ciepłego wnętrza. 
- Chodź, zobaczysz że nie ma w burzy nic złego - chwyciłem mokrą dłoń mężczyzny i wyciągnąłem go na bardziej pustą przestrzeń. - Fakt jest niebezpieczna tylko wtedy, kiedy akurat znajdujesz się pod drzewami lub na bardzo wysokim punkcie, ale tak jak teraz stoimy nic nam nie grozi - uśmiechnąłem się delikatnie do Księcia i puściłem jego dłoń, chcąc by spróbował się trochę rozluźnić. Wiadomo było, że od razu nie przestanie się tego bać, ale wypadało chociaż stopniowo próbować, krok po kroczku, aby dojść w końcu do celu. 
- I jak? - zapytałem po pewnej chwili stania w jednym miejscu. Victor wzruszył ramionami i objął się ramionami, podczas gdy ja zauważyłem na samych koniuszkach jego palców lekko zamarzniętą wodę, co oznaczało, że pod wpływem stresu uwolnił trochę swojej magii.
- Mokro i zimno... - odpowiedział od razu i spojrzał na mnie niezadowolonym wzrokiem. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową.
- Mam cie przytulić? - uniosłem jedną brew, patrząc na niego spokojnym wzrokiem.
- Obędzie się i bez tego - prychnął i zaczął pocierać swoje ramiona, przez co wiedziałem, że z minuty na minutę nie czuje się ani o drobinę bardziej komfortowo. 
- Posłuchaj, masz prawo do bania się natury, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo do czego jest zdolna. Jednak jeśli spojrzysz na to z innej strony, to te błyski, mogą wydać ci się czymś pięknym - wyraziłem tylko swoją opinię na ten temat, po czym złapałem mężczyznę z powrotem za rękę. - Dobra wracajmy już, bo jeszcze się panicz przeziębi. 

<Victor? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz