piątek, 27 września 2019

Od Yuri'ego CD Victor

Uśmiechnąłem się delikatnie i skinąłem posłusznie głową. Jednak nim skieruję się do kuchni, by przygotować napój rozgrzewający dla panicza, to wpierw przebiorę się w jakieś suche ubrania, gdyż nie widzi mi się złapać akurat teraz przeziębienia. Tak, więc poszedłem do swojej izby, gdzie wygrzebałem jakieś rzucone w kąt szmaty, które po prostu nałożyłem na siebie. Nie musiałem się jakoś specjalnie stroić, więc było mi wszystko jedno, to co teraz będę miał na sobie. Po tym, jak już pozbyłem się swojego mokrego odzienia, skierowałem się do kuchni, gdzie przemknąłem się między kucharzami i udało mi się przygotować herbatę z cynamonem dla mojego panicza. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie narzekał i grzecznie wypije to co dla niego przygotowałem.
Gdy tylko napój był gotowy, wymknąłem się z pomieszczenia i powolnym krokiem wróciłem do komnaty mojego pana, uważając by po drodze nie wylać na siebie wrzątku. 
- Już jestem - oznajmiłem, wchodząc do pomieszczenia. Mężczyzna w dalszym ciągu leżał owinięty kocem i nawet się nie poruszył. Odetchnąłem cicho i postawiłem kubek tuż przy stoliczku znajdującym się obok łóżka Victor'a. Póki co herbata była jeszcze bardzo gorąca, więc nie widziałem sensu gnania mężczyzny do picia jej.
- Trochę długo ci to zeszło - zauważył, zerkając na mnie spod koca. Na jego komentarz oczywiście wywróciłem lekko oczami, ale postanowiłem nic nie odpowiadać, na te niepotrzebne stwierdzenie. Nie będę się przecież przed nim tłumaczył, dlaczego zeszło mi trochę dłużej niż powinno. Zamiast tego podszedłem do półki, na której co ciekawe znajdowały się jakieś książki. Postanowiłem wziąć jedną do ręki i prześledzić wzrokiem jej tytuł. Nosiła ona nazwę "Spis magicznych zwierząt". Uśmiechnąłem się lekko i wraz z lekturą, zbliżyłem się do łóżka, na którym po chwili sobie usiadłem. Victor spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, jednak ja go zignorowałem, nie widząc, żadnych przeciwwskazań, abym sobie tu siedział.
- Możesz już pić herbatę - zwróciłem mężczyźnie uwagę, na co ten ze skwaszoną miną, niechętnie się podniósł i sięgnął po parujący kubek. Ja zato otworzyłem książkę na pierwszej stronie i spokojnie śledziłem wzrokiem literki, które zostały zapisane na papierze.
- Co tam czytasz? - zapytał jasnowłosy między pojedynczymi siorbnięciami. Pewnie napój dalej był gorący, więc musiał go pić ostrożnie, aby nie poparzyć sobie języka. 
- Spis magicznych zwierząt, pasowałoby byś to kiedyś sobie przeczytał - odparłem, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- Jak dla mnie, to trochę zbyt grube to - prychnąłem cicho, na co roześmiałem, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Z takim podejściem to mało się nauczysz - przyznałem, zerkając w jego stronę.
- Wiem, wiem - wzruszył ramionami i wrócił do pica swojej herbaty. Przez dłuższą chwilę przypatrywałem się mu w milczeniu, po prostu obserwując go tak bez powodu. Dopiero po kilku minutach zarumieniłem się lekko i wróciłem do czytania lektury. 
Nim się obejrzałem Victor wypił całą herbatę i znowu schował się pod koc. Za oknem wciąż szalała burza i pioruny uderzały co kilkanaście sekund. Zauważyłem, że Książę jest z tego powodu trochę spięty, dlatego postanowiłem odłożyć książkę na bok i po prostu ułożyłem się obok moje pana, przytulając go delikatnie do siebie. Niby nic wielkiego, ale miałem nadzieję, że może chociaż trochę pozwoli mu to się odprężyć i po prostu zaśnie sobie, w tym samym prześpi całą burzę. 

<Victor? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz