środa, 25 września 2019

Od Yu CD. Sarethe

Dziewczyna jak tylko zobaczyła chłopaka, pierwsze co to zmierzyła go od stóp do głów, a następnie lekko się uśmiechnęła.
-Nie sądziłam, że faktycznie przyjdziesz. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Ja jestem Sarethe Lumie, może kojarzysz może nie. I musimy porozmawiać może w bardziej odludnym miejscu. - Ostatnie zdanie wypowiedziała szeptem, jednak chłopak zrozumiał co ma na myśli, ściany mają uszy, czyż nie?
- Rozumiem, masz jakieś konkretne miejsce na myśli?
‘Jeśli nie, to jedynym w miarę bezpiecznym miejscem do którego mógłbym ją zabrać będzie mój pokój w gospodzie, jeżeli powiem by nam nie przeszkadzano, to raczej nikt nie powinien bez powodu tam przychodzić.’
- Mam jedno, czy dwa, ale nie jestem pewna czy nikt nas tam nie podsłucha, więc wybacz, ale po cichu liczyłam że ty może jakieś znasz. - Odparła dziewczyna robiąc przepraszający uśmiech, to ona go zaprosiła na to spotkanie, a nie znała odpowiedniego do tego miejsca, więc nic dziwnego że lekko się speszyła.
- Jedyne takie miejsce które znam, to mój pokój w gospodzie w której się zatrzymałem, jest on na poddaszu i znam się dobrze z właścicielami, więc jeśli poproszę by nam nie przeszkadzali, wszystko powinno być w porządku. - ‘Mam tylko nadzieję że nie będzie zbyt pijanych typów tej nocy, bo na pewno nie jeden będzie chciał się do niej przystawiać.’
- Nie ma problemu, ufam twojemu osądowi. - Yu ucieszyły te słowa, ale nie mógł się pozbyć wrażenia, że pewność siebie dziewczyny nie brała się tylko z zaufania do niego, ale także z innego źródła i to inne źródło go niepokoiło. - Chodź za mną.
Dziewczyna nic nie powiedziała tylko zrównała się z Yu i równym krokiem kierowali się w stronę jego mieszkania. Podczas drogi, zapanowała lekko niezręczna atmosfera, Yu zauważył że Sarethe co jakiś czas na niego zerka, ale ani on, ani ona jakoś nie mogli zacząć tematu do rozmowy. Co więcej, co jakiś czas dziewczyna wykrzywiała się, jakby z kimś rozmawiała i denerwowała się na tę osobę, co jeszcze bardziej zbijało z tropu chłopaka. I w takiej niezręcznej atmosferze szli przez jakiś czas, do momentu aż ktoś wpadł w pole percepcji chłopaka.
‘Ktoś nas śledzi?’ - Zapytał sam siebie, a po chwili baczniej “przyglądając” się tej osobie potwierdził że tak faktycznie jest. Pomimo późnej godziny nie byli na ulicach sami, więc wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale ta osoba pomimo dobrego wtapianie się w otoczenie, utrzymywała stału dystans od nich, jeżeli ich nie śledziła to był to niezwykły zbieg okoliczności.
- Mam nadzieję że się nie obrazisz. - Wypalił nagle chłopak, Sarethe nie wiedziała o co chodzi, ale nagle chłopak chwycił ją za dłoń i nagle skręcili w jakąś boczną uliczkę, nie dając jej czasu na zadanie pytania, pobiegli w głąb uliczek, co rusz gdzieś skręcając. Biegali tak przez paręnaście minut, aż w końcu wrócili na główną ulicę. Stanęli przy ścianie, a chłopak dał jej sygnał by nic nie mówiła, a następnie skupił się na osobie która ich ścigała. Widać było że nie była obeznana co do tych uliczek, bo całkowicie się w nich zagubiła.
- Pośpieszmy się. - Powiedział cicho chłopak, a dziewczyna domyślając się o co chodziło w tej sytuacji kiwnęła głową. Szli tak przez jakiś czas, aż chłopak ponownie się odezwał. - I nie musisz już mnie trzymać wiesz? - Dodał po chwili, Sara w pierwszej chwili nie załapała o co chodzi, ale w końcu zrozumiała że cały czas trzymała chłopaka za dłoń.
- Wybacz. - Powiedziała szybko puszczając jego dłoń.
- Nic się nie stało, dodam nawet że przyjemność po mojej stronie. - Nie mogąc się powstrzymać, Sara lekko się zaśmiałą. I w tej przyjemniejszej już atmosferze, dotarli do celu swojej podróży.

***

- Czemu tak długo cię nie było?! Zaczynałem się ma… rtwić… - Jak tylko Yu i Sara przekroczyli próg wejściowy, znikąd pojawił się Brick i już miał zamiar ochrzanić Yu, ale kiedy zobaczył z kim chłopak przyszedł, zamurowało go.
- Dzięki że się tak o mnie martwisz, ale nie musisz aż tak się zamartwiać. A to jest / - Nie zdążył dokończyć, ponieważ Brick nagle odwrócił się w kierunku kuchni i krzyknął. - Olivia! Yu przyprowadził dziewczynę!!!
‘No chyba sobie żartujesz…’ - Nie trzeba chyba mówić, jak bardzo było to dla niego zawstydzające, zwłaszcza że było to spore nieporozumienie, na domiar złego wplątał w to swojego gościa.
- ŻE CO?! - Zaryczał kobiecy głos, a po chwili można było usłyszeć szybki bieg, po sekundzie Olivia stała przed nimi, patrząc to na Yu, to na przyszłą córkę ( przynajmniej w jej mniemaniu )
- Nie wygląda źle, co więcej widać że nie boi się ciężkiej pracy, mięśnie też ma wyrobione, a z takimi biodrami na pewno urodzi wspaniałe dzieci. - Olivia mamrotała do siebie, ale Yu słyszał wszystko co mówiła, a najbardziej obawiał się tego że Sara też by mogła ją podsłuchać. Otchłań wstydu tylko się pogłębiała.
- Słuchajcie, to nie tak jak myśli - Nie dane było mu dokończyć, ponieważ nagle Olivia wystrzeliła do przodu, łapiąc Sarę i przyciągnęła ją do siebie. - Może i dobrze wygląda z zewnątrz, ale i tak muszę z nią dobrze porozmawiać. - Yu oczywiście chciał się wtrącić, ale… - A ty nawet nie próbuj się wtrącać, porozmawiaj z nim o tym i o tamtym. - Druga część zdania była skierowana do jej męża. Ona sama nie czekając na odpowiedź, zabrała Sarę na tyły. W wejściu zostali tylko Yu i Brick.
- Nie martw się, może nie wygląda ale moja kochana na pewno o nią zadba. - Przerwał ciszę Brick i poklepał Yu po ramieniu. W tym samym czasie w głowie Yu majaczyły myśli jak zrobić ma krzywdę bolesną, ale nie za wielką.

***

- Wybacz tą całą szopkę. - Powiedział przepraszającym tonem Yu, kiedy oboje już w końcu dotarli do jego pokoju.
‘Matko, chyba nigdy nie czułem takiego wstydu… Co gorsze, o czym one tam rozmawiały?!’ - Był pewny że na tej prywatnej rozmowie, całe to nieporozumienie się wyjaśni, ale był w błędzie. Co prawda obie wyszły z niego zadowolone, więc Olivia faktycznie nic jej nie zrobiła, nie żeby w ogóle ją o to podejrzewał, jednak dalej zwracała się do Sary jakby była jego kobietą, co tam zaszło? To pytanie wracało do niego jak bumerang.

Liczba słów: 980

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz