Przyglądałem się Yael'owi, gdy ten tak z ciekawością i niemalże fascynacją ogląda mój pokój. Stałem przy ścianie i byłem pochłonięty myślami oraz tym, czy może powinienem, zaświecić światło, by gość się, nie wywrócił, zapewne o dywan, czy inną rzecz. Choć może lepiej się po prostu nie ruszać i czekać, aż to samo się wszystko rozwinie do takiego stopnia, by mógł zrobić to, co, to na co ma teraz tak wielką i skrytą ochotę.
Chociaż obiecał sobie, że nie ruszy go palcem, chyba że on zacznie. Nawet nie spostrzegłem kiedy, zbliżył się do szkatułki, nawet nie wiedziałem, że użył mocy. Cóż i skąd miałbym to wiedzieć, przecież nie mam w sobie mocy, jestem zwykłym humanoidem. Nie to, co moja rodzina, mimo bycia ludźmi, co po niektórzy to mają w sobie magie. Ja jej nie mam, cholerne wynaturzenie... Pieprzenie..
Matka jest wilkołaczym-tygrysem z mocami, choć jest w połowie człowiekiem..
Ojciec jest człowiekiem, ale ma możliwości zmiany jedynie w pełnie księżyca w jakiejś stworzenie i dzięki temu ma moc..
Rodzeństwo to samo..
A ja? Kurwa nic nie mam.. Co za pieprzony żart, serio... Z chęcią to przeznaczenie, bym kopnął w twarz i zabrał coś dla siebie, albo i nawet wszystko... Kurwa nie...
- Już obejrzałeś? - spytałem, by jakoś urwać te durnowate myśli.. Oraz, by móc go na nowo wbić w ziemie, kusi mnie to jak mam zareagować, poza tym Erina, powiedziała przecież, że mogę zrobić z nim, cokolwiek zechce.
- Tak. - jego mruknięcie, tylko spotęgowało to, bym chciał się do niego dobrać teraz, zaraz i wykorzystać na milion sposobów. Widziałem dobrze w ciemności, to jak zaciska dłonie na ubraniach, jak jego oddech jest płytki, jak się jego mięśnie napinają.. Cholerna rozkosz dla łowcy. Miałem ułożone kolano miedzy jego nogami, bym mógł się na niego patrzeć. Oraz, by się oderwać i wstać. Miałem zamiar wyjść z pokoju, bo gdybyśmy zostali, zapewne na ponad 100%, że byśmy wylądowali w łóżku.
Ruszyłem pierwszy, jednak coś mi mówiło, żebym się odwrócił. Gdy to zrobiłem to na czas, złapałem go w talii i nieco przysunąłem do siebie.
- Wszystko w porządku? - spytałem, chcąc wiedzieć, czy nic sobie nie zrobił. Chyba, jednak będę musiał pozbyć się tego dywanu, albo tyłku, przy łóżku go rozłożyć..
- Ja-aa... ja nie widzę. - jąkał się i zapewne się mógł wystraszyć.
- Czy ty, próbowałeś zajrzeć do szkatułki? - spytałem.
- Tak. - krótka, ale za to niepewna odpowiedz.
Westchnąłem i oparłem go plecami o drzwi, uniosłem jego podbródek i wbiłem się swoimi wargami w jego. Mój pocałunek był dość dziwny, wymieszany z wieloma emocjami, tak można go nazwać, ale także przepełniony jakaś taką magią, wepchnąłem także swój język do jego ust, by nieco nabrać tempa i by on sam także się włączył, inaczej się skończy.
Oderwałem się od jego warg i oblizałem wargi.
- Powoli wróci ci wzrok, zaczniesz widzieć najpierw małe szczegóły, pigmenty, kreski, kropki, aż w końcu całość. Jednak gdy chcesz, by wszystko wróciło wraz z mocą. Sam z siebie zrób pierwszy krok do tego, czego tak bardzo pragniesz Yael. A spełnię twe życzenie. - wyjaśniłem mu i "przypadkowo" przejechałem palcami w lewej dłoni po jego kroczu oraz dotknąłem swojego krocza o jego. Złapałem go i posadziłem na łóżku. Sam się wygodnie ułożyłem i przyciągnąłem do siebie słodkiego chłopaczka. To, aż kusiło, by skorzystać i móc zrobić to, co się zechce. Choć poprzez seks, szybciej odzyska, wzrok oraz moc, tudzież też straci nieco energie, ale za to zyska przyjemność, której zapewne pragnie, każdy milimetr jego ciała. Teraz wystarczy poczekać, aż połknie przynętę i zacznie się łasić oraz będzie próbować zrobić krok, a nawet cos więcej, może wtedy się skusze na jakąś pieszczotę, albo więcej.
Yael?
Liczba słów: 596
Liczba słów: 596
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz